Każda wojna, nawet ta wygrana, przynosi ze sobą opłakane skutki. Koniec kampanii napoleońskich. Nastał pokój. Weterani wrócili do domów, ale wciąż nie jest łatwo odnaleźć się im w powojennej rzeczywistości. Teraz nie mają żadnej pracy, a ich życie diametralnie się zmieniło. Niewielu rozumie to co przeżyli, a ich otoczenie niejednokrotnie podważa sens tego, że brali udział w wojnie.
Niespełna trzydziestoletni Rider Sandman jest byłym oficerem wojsk brytyjskich. Ma problemy finansowe, do tego stopnia, że sprzedał swój patent oficerski, by zapewnić utrzymanie matce i siostrze. Jego jedynym obecnym dochodem są pieniądze uzyskane za grę w krykieta. Nie lubi korupcji i stąd nie zarabia na sporcie tyle, ile by mógł. Dzięki protekcji, Rider Sandman, staje się kimś w rodzaju prywatnego detektywa. Otrzymał zlecenie na udowodnienie winy malarza oskarżonego o morderstwo. Sprawa jednak nie jest czysta, a zleceniodawcy oczekują od niego, że bez zbędnego zachodu potwierdzi winę owego człowieka. To właśnie z tego powodu, główny bohater został okrzyknięty tytułowym „złodziejem z szafotu”.
Bernard Cornwell jest już pisarzem światowej sławy. Specjalizuje się przede wszystkim w powieściach historycznych i napisał ich już naprawdę wiele. Kolejne jego książki pojawiają się na polskim rynku i cieszą się niesamowitym powodzenie. „Złodziej z szafotu”, pod każdym względem, dorównuje innym pozycjom autora. Jest napisany przejrzystym, lekkim do odbioru językiem, a stworzona przez Bernarda Cornwella akcja niesamowicie wciąga. Być może moja ocena nie będzie w tym wypadku zbyt obiektywna, ale w dziełach tego autora naprawdę ciężko doszukać mi się jakichkolwiek niedociągnięć. Pisarz ma dużą wiedzę, a jeszcze większą wyobraźnię i nie waha się z nich korzystać.
Czytając poznajemy wiele szczegółów ówczesnej rzeczywistości. Wśród wartkiej akcji i wielu niebezpieczeństw, bohater, niemal jak w popularnonaukowych dziełach, pokazuje nam jak żyło się w jego czasach. Dobrym przykładem może być choćby zwyczajna jazda powozem. U boku Ridera Sandmana poznajemy warunki i czas podróżowania w XIX wiecznej Anglii. Wiele też dowiadujemy się na temat zwyczajów i kultury jego czasów. Dość piorunujące wrażenie wywołuje reakcja ludzi na publiczne egzekucje. Są one traktowane niczym dobry spektakl. Zapraszano na nie gości, którzy liczyli na dobry poczęstunek. Wykupowano również miejsce w oknach i na balkonach by lepiej móc obserwować plac z szubienicą.
Książka wydana została w poręcznym do czytania tomie. Broszurowa okładka przedstawia zaułek z XIX wieku. Tłumaczenie Agnieszki Wyszogrodzkiej-Gaik jest bez zarzutów. Błędów edytorskich również nie zauważyłam. Na początku tomu wydrukowana została (niestety słabej jakości) mapa ówczesnego Londynu. Całość czyta się bardzo przyjemnie, a po lekturze czuje się niedosyt i zaczyna niecierpliwe wyczekiwanie na kolejne dzieło autora.
Ciężko napisać cokolwiek złego na temat twórczości Bernarda Cornwella. Wydawałoby się, że jak ktoś tyle pisze, to zacznie się w końcu powtarzać, albo w którymś miejscu powinie mu się noga. Tego znanego pisarza to jednak jeszcze nie spotkało, a każde kolejne dzieło, tworzy na poziomie poprzedniego. Jego twórczość naprawdę wciąga i jest zajmującą lekturą, która dostarczy dobrej rozrywki, nie tylko wielbicielom historii, ale dosłownie każdemu. Gorąco polecam „Złodzieja z szafotu”, ponieważ naprawdę warto sięgnąć po tą książkę.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję portalowi historia.org
wiki
Napiszę szczerze. Nie zamierzam sięgać po tą książkę. Mimoże recenzja jest świetna i pochlebna to książka mnie nie przyciąga. Nie czuję nawet odrobiny zaciekawienia, może dlatego, że wolałabym przeczytać coś o innej tematyce. Nie mniej recenzja napisana jest płynnie i ciekawie. Ale wracając do książki, napiszę krótko: po TYM autorze spodziewałam się czegoś ciekawszego i przepełnionego orginalnością.
Robert
kurcze, wciąż pojawia się gdzieś mi na orbicie to nazwisko, ale nigdy jeszcze nic nie czytałem. A wygląda bardzo kusząco! Od czego by warto zacząć przygodę z Cornwellem?