Wysiadłam z pociągu, osłaniając oczy przed porannym, rażącym słońcem. Stacja była mała, otoczona lasem. Przejrzyste powietrze pachniało sosnowymi igłami. Uśmiechnęłam się do siebie. Tuż za mną na peron wyszły koleżanki z roku. Jako jedyne wysiadałyśmy na tej właśnie stacji. Rozejrzały się dookoła. – Co za dziura – burknęła niezadowolona Lidka, ciągnąc za sobą seledynową torbę…