Ładna, spokojna okładka, twarda oprawa, śliczne wydanie. Jak wiele nam to jednak mówi o książce? Z pewnością gdy strony zdobią miłe dla oka ilustracje, zachęca to do zapoznania się z treścią, przyjemniej się takie wydania czyta. Jednak już dzieci się uczy by „nie oceniały książki po okładce”. Muszę szczerze przyznać, że często sama zostaję skuszona szatą graficzną. Tak też stało się i w tym wypadku. Czy jednak usatysfakcjonowało mnie również to co znalazłam w środku?
Greta ma trzynaście lat, wychowuje ją wiecznie zapracowana, samotna matka. Dziewczynka zamyka się w sobie, jest typem samotniczki, która nikogo do siebie nie chce dopuścić, dlatego też odrzuca możliwość wszelkich ewentualnych przyjaźni. Coś jednak się zmienia, gdy poznaje tajemniczego, kochającego rowery Anselma. W jakiś magiczny sposób zostaje wplątana w plan rówieśniczek, by podbić serce chłopaka. Gdy wspólnie trafiają do małego warsztatu rowerowego, okazuje się, że cała sprawa jest jeszcze bardziej tajemnicza niż mogłaby się wydawać.
Powieść Miriam Dubini jest czarująca. Pisarka posługuje się zgrabnym, poetyckim językiem i w niezwykły sposób kieruje losami swoich bohaterów, tak by mogli się spotkać i wreszcie pożegnali się z samotnością. Pierwsza miłość, przyjaźń, codzienne życie – wszystko to zostało tu ujęte w prosty, ale ciekawy i ujmujący sposób. Choć w książce niewiele jest fantastyki, to na czytelników z pewnością podziała magia i urok w piękny sposób opisanych, cudownych i klimatycznych Włoch. Zaczyna się czuć tęsknotę za tym barwnie przedstawionym krajem.
Również bohaterowie są mocną stroną historii. Każda z przedstawionych dziewcząt jest inna, ma swoje własne życie i codzienne problemy. Cudowne, wspaniałe rzeczy, które postronnemu obserwatorowi mogą się wydawać rodem z baśni, wcale nie muszą dawać szczęścia. I na odwrót – osoba mająca w życiu naprawdę niewiele, wcale nie musi być nieszczęśliwa. Natomiast sama Greta ma wiecznie niezadowoloną minę i zawsze mówi to co akurat myśli. Jej rzeczywistość zmienia się diametralnie dopiero gdy mimowolnie zdobywa przyjaciół, co ma na nią ogromny, bardzo pozytywny wpływ.
Bardzo często sięgam po książki dla młodszych czytelników, zawsze podświadomie spodziewam się, że trafię na coś zbliżonego do genialnych historii stworzonych przez Astrid Lindgren. Nic jednak nie dorówna wspaniałym książkom dla dzieci tworzonym przez niestety zmarłą już pisarkę. Ja jednak dalej nie przestaję szukać i dzięki temu trafiam na takie przyjemne lektury jak „Wiatr” autorstwa Miriam Dubini. To właśnie tego typu powieści pozwalają nam wrócić myślami do dzieciństwa, poczuć smak lata, przygody i zabawy. Na chwilę oderwać się od codziennego smutku i zmartwień. To one napełniają nas chęcią życia. Często to dzięki nim potrafimy unieść do góry głowę i pewnie trzymać się na nogach, nawet gdy wokół dzieją się jedynie złe rzeczy. Dlatego też jestem niezwykle szczęśliwa, że są pisarze, którzy ciągle taki świat tworzą.
„Wiatr” Miriam Dubini to śliczna, ciekawa książka, dla nieco młodszych czytelników. Trochę o magii, trochę o życiu, jest w niej zarówno szczypta radości jak i smutku. Wydaje się być zupełnie zwyczajna, a jednocześnie jest w niej coś niespodziewanego. Ta odrobina niesamowitości wystarczy, by zupełnie odmienić rzeczywistość. Nikt nie chce być samotny i każdy potrzebuje drugiej osoby, a Miriam Dubini w pełny gracji sposób nam to jasno uświadamia. „Wiatr” to książka, która nadawałaby się na disneyowską ekranizację, a jednocześnie ma w sobie nieco więcej głębi niż najczęściej spotykane, w podobnym stylu tworzone powieści. Jeżeli ktoś czuję potrzebę zetknięcia się z czymś miłym, to bez wahania może sięgnąć po tą właśnie zwyczajną-niezwykłą lekturę.
Oficjalna recenzja dla portalu Secretum
Irena Bujak
Popieram, mnie urzekł styl Dubini i ta delikatność przekazu. Może nie jest jakimś arcydziełem, ale jest warta przeczytania.