Z powodu efektu cieplarnianego kontynenty zalała woda i dla ludzi zrobiło się bardzo mało miejsca. Ci, którzy zdecydowali się pozostać na lądzie, żyją stłoczeni w wielopiętrowych, szarych blokach, gdzie rodzina jest szczęśliwa, jeżeli dostanie choćby swój własny pokój. Odważniejsi zdecydowali się na ryzyko. Mieszkają na dnie oceanu, prowadząc życie farmerów lub, na przykład, w ogromnych, pływających osadach.
„Osada” to dalsza część przygód Gemmy i Taya, których poznaliśmy w „Mrocznym darze”. Tym razem, z jakiejś przyczyny, dziewczyna zaczyna bać się nurkowania. Woli mieszkać na stacji, nawet jeżeli musiałaby spać na ławce, niż pod wodą, z rodziną, którą szczerze pokochała. Godzi się jednak na pływanie łodziami. Podczas jednej z takich wspólnych wycieczek, Tay odnajduje zatopioną osadę. Na jej pokładzie wszyscy są martwi, poumierali z wyziębienia. Najgorsze jest jednak to, że statek osadniczy nie zatonął sam z siebie. Ktoś otoczył go łańcuchami, by ludzie nie mogli się wydostać, a potem ściągnął na dno oceanu, by stał się ich grobowcem.
Książka z pewnością dostarcza wrażeń i to takich, które niejednokrotnie mrożą krew w żyłach. Ma wartką akcję i ciekawą fabułę. Jest w niej śledztwo i intryga. Tay wiele razy naraża swoje życie dla dobra rodziny. Problemy wydają się sięgać znacznie głębiej niż do tej pory przypuszczali podwodni koloniści. W tym przerażającym świecie ludzkie życie nie ma najmniejszego znaczenia. Wiele rodzin głoduje tylko dlatego, że rząd ustanowił bezsensowne przepisy. Czy cokolwiek jest jeszcze w stanie zmienić ten przerażający świat?
Bardzo lubię bohaterów „Podwodnego świata”. Nie tylko Taya czy Gemmę, z którymi łatwo się zaprzyjaźnić, ale także wszystkich kolonistów, a przede wszystkim groźny gang Szarłat, który już niejednokrotnie okazał się bardzo pomocny. To właśnie dzięki nim w książce oprócz przygody i rzeczy, które przerażają, pojawia się również sporo lekkiego, sympatycznego humoru.
Powieść pisana jest w bardzo przyjemny sposób. Do tego niesamowicie wciąga. Z ciekawością przewraca się kolejne strony. Pomysł na to, że wszystko opisywane jest s punktu widzenia Taya, moim zdaniem sprawdził się na medal. Naprawdę nie spodziewałam się aż tyle po tak niepozornie prezentującej się serii. Autorka ma niezwykłą wyobraźnie, dzięki której zabiera czytelnika w podróż po głębinach oceanu i zupełnie nowym, nieznanym ludziom świecie.
Do samego wydania „Osady” również nie mam zastrzeżeń (no może nie podoba mi się okładka, która zapewne niestety zniechęciła wielu czytelników). Korekta jednak i tłumaczenie są bez zarzutów. Ogólnie naprawdę bardzo lubię tą serię. Jest to ciekawa, niezobowiązująca lektura, po którą się chętnie sięga. Z niecierpliwością czekam na kolejną część.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia
Miłośniczka Książek
czytałam “Mroczny dar”, więc z pewnością sięgnę po kontynuację 🙂