
Pisklęta
Nowy Jork. Miasto marzeń, ale i koszmarów. To tutaj Nat Cassidy przenosi nas w Pisklętach, powieści reklamowanej jako połączenie Dziecka Rosemary z Miasteczkiem Salem. Brzmi jak klasyka grozy, prawda? Jednak Cassidy nie zatrzymuje się na cytowaniu mistrzów – dodaje do tego własną, świeżą nutę. Kreuje opowieść o rodzicielstwie, niepełnosprawności i traumie, które stają się paliwem dla prawdziwego horroru.
O czym jest książka
Ana i Reid to para, która po trudnym porodzie córki próbuje poskładać swoje życie na nowo. Ana, poruszająca się na wózku, nie potrafi odnaleźć więzi z dzieckiem, a ich małżeństwo powoli się rozpada. I wtedy los daje im coś, co wydaje się wybawieniem – wygrana w loterii mieszkaniowej i przeprowadzka do prestiżowego Deptford, budynku na Manhattanie owianego legendą. Zamiast nowego początku dostają jednak coś zupełnie innego. Co takiego? Pulsującą grozą atmosferę, dziwnych sąsiadów, niepokojące incydenty i mroczną tajemnicę, która czai się w fundamentach apartamentowca. Coś w tym miejscu jest wygłodniałe. Coś, co nie wybiera – po prostu pożera.
Moja opinia i przemyślenia
Bardzo spodobał mi się klimat powieści. Nat Cassidy umiejętnie wciąga czytelnika w klaustrofobiczną atmosferę budynku, w którym ściany zdają się nasłuchiwać, a korytarze prowadzą nie tam, gdzie powinny.
Bardzo mocno wybrzmiewa też warstwa psychologiczna. Ana to bohaterka niezwykle wyrazista – pęknięta między miłością a obcością wobec własnego dziecka, zamknięta w ciele, które po porodzie odmówiło posłuszeństwa, uwięziona w świecie pełnym lęku i poczucia winy. Jej perspektywa sprawia, że horror nabiera głębi – bo tu straszą nie tylko potwory zza ściany, ale i te, które drzemią wewnątrz nas.
Nat Cassidy świetnie bawi się konwencją wampiryzmu – niby znajomą, a jednak podaną w nowej, niepokojącej odsłonie. Jego potwory nie mają w sobie nic eleganckiego ani romantycznego. Są brutalne, nieludzkie, niepokojąco inne. To świeże spojrzenie na motyw, który wydawał się już ograny.
Co ciekawe, Pisklęta nie są jedynie horrorową rozrywką. To powieść, która dotyka tematów bardzo aktualnych: kryzysu w małżeństwie, samotności młodych rodziców, społecznych oczekiwań wobec macierzyństwa czy życia z niepełnosprawnością. Dzięki temu groza staje się czymś namacalnym – bo równie mocno boimy się potworów, co własnych ograniczeń.
Podsumowanie
Pisklęta to horror, który zmusza do refleksji. Duszny klimat Deptford, wyrazista główna bohaterka i świeże podejście do klasycznych motywów sprawiają, że książka wyróżnia się na tle innych współczesnych powieści grozy. To opowieść o tym, że koszmar może wślizgnąć się w zwyczajne życie, że zło nie zawsze przychodzi z zewnątrz – czasem siedzi w nas samych.
Jeśli lubicie miejską grozę, w której elegancki apartament zamienia się w klatkę pełną sekretów i krwi, Pisklęta Cassidy’ego was nie zawiodą.
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wydawcy.
Przeczytaj również:
Adriana
Brzmi ciekawie i nietuzinkowo. Dawno nie czytałam książki w takim klimacie