Mroczne serce. Nieśmiertelni – Lee Monroe

Date
mar, 16, 2012

Wydawałoby się, że o wszystkim da się zapomnieć. Może potrzeba na to czasu, ale nawet o miłości można przestać pamiętać. Tylko czy na pewno da się tak po prostu wyrzucić tą jedyną, ukochaną osobę ze swojego serca?

Jane i Luka nie są już razem. Rodzice wybrali dla młodego wilkołaka przyszłą żonę, a on postanowił się im podporządkować, nie bacząc na to, jak bardzo rani dziewczynę, którą podobno kocha. Kiedy Jane już się niemal poddała, spotyka na schodach kościoła nieznajomego. Chłopak przedstawia się jako Soren i twierdzi, że potrzebuje jej pomocy, by odzyskać ukochaną Lili, obecną narzeczoną Luki. Razem opracowują plan tego, jak odzyskać swoje drugie połówki. Tylko czy młodzi na pewno chcą być rozdzieleni? Jaką straszliwą tajemnicę ukrywa Soren? Czemu został wygnany z utopijnego świata nadnaturalnych istot i tak właściwie to kim on jest? Zadawanie się z nim przecież wcale niekoniecznie musi być bezpieczne…

Powieść pisana jest w odrobinę chaotyczny sposób. Przeplatają się w niej rozdziały, w których czytelnik obserwuje świat z punktu widzenia Jane, w narracji pierwszoosobowej i takie, gdzie widzimy wszystko oczami bezstronnego, wszechwiedzącego narratora. Sama fabuła i akcja również wydają mi się dość niespójne. Mimo, że dzieje się tak naprawdę dużo, wszystko staje się nierealne i sztuczne. Sześciolatek z wściekłości wymordował całą rodzinę, Rafael, kiedy już porzucił chęć zemsty, nagle okazuje się patriotą, za to Lowe jest teraz urodzonym, zimnokrwistym mordercą. Tajemnicze wampiry stały się dobre i rodzinne, a cały świat właściwie chyba nie ma racji bytu i pojęcia nie mam jakim cudem przetrwał, skoro wszystko było w nim aż tak źle urządzone. W skrócie fakty ujmując, książka jest po prostu niekonsekwentna, a przez to niestety znacznie gorsza od swojej poprzedniczki, której fabuła była prosta i przystępnie czytelnikowi przedstawiona.

Nie byłabym jednak sprawiedliwa wymieniając same wady powieści. Historia ma też oczywiście swoje dobre strony. Przede wszystkim, tak jak „Przeznaczonych”, również „Nieśmiertelnych” bardzo szybko się czyta. Chociaż treść irytuje, to jednak naprawdę wciąga i rzeczywistość, którą stworzyła autorka, z łatwością jest w stanie zaciekawić nawet wymagającego czytelnika. Tym razem akcja płynie wartkim nurtem i nie ma w tej opowieści miejsca na nudę. Soren jest postacią naprawdę ciekawą i mimo, że skrajnie nierealną to i tak wydaje mi się najlepszą, jaką stworzyła w „Mrocznym sercu” autorka, a już z pewnością najbardziej intrygującą.

Wydanie graficznie ładne. Zarówno na ostatniej stronie jak i z tyłu okładki znajdziemy informację o pierwszej części. To dobra rzecz, gdyż czasem zdarzało mi się kupić któryś z kolei tom, nawet o tym nie wiedząc, a kto by chciał jakiś cykl czytać od środka? Niestety błędów edytorskich ponownie pojawiła się cała masa i nie mam tu na myśli literówek, a raczej zmienianie wyrazów i układanie zdań w dziwnym szyku. To bardzo irytuje i przeszkadza w czytaniu, zwłaszcza w powieści, której podstawą jest dialog. Opisów w książce znalazło się tak samo niewiele, jak w pierwszej części. Całość liczy sobie 366 stron, podzielonych na czterdzieści dziewięć króciutkich rozdziałów.

Właściwie to znowu czuję się zagubiona i mam problem, tak jak w przypadku pierwszej części, z obiektywną oceną tego dzieła. Powiem: „jest dobra, ale nie pyszna” parafrazując zdanie z jednej z książek Małgorzaty Musierowicz. Treść była irytująca, ale mimo wszystko miałam ochotę zagłębiać się w nią dalej. Nie podobało mi się zachowanie bohaterów – tym razem poczułam pewną niechęć nawet do Jane, ale Luki, to po przeczytaniu „Nieśmiertelnych” po prostu nie lubię. Pozytywnie wpłynęło na mnie zakończenie, które może ostatecznie nie zamyka wszystkich wątków, ale przynajmniej co do najważniejszych spraw nie pozostawia żadnych wątpliwości. Seria „Mroczne serce” to powieści typowo dla nastolatek i to takich, które niekoniecznie lubią zagłębiać się w literaturę. Lektura może w równym stopniu rozzłościć jak i umilić wieczór. Nie jestem chyba w stanie nikomu ani polecić ani odradzić tej książki i sądzę, że po przeczytaniu pierwszej części cyklu, każdy powinien zdecydować sam czy chce go kontynuować. Ja przeczytałam i nie żałuję.

O autorce słów kilka

„Przeznaczeni” to pierwsza powieść, którą Lee Monroe wydała pod swoim własnym nazwiskiem. Pisarka urodziła się w Londynie, ale jako nastolatka mieszkała z rodzicami nad morzem. Obecnie mieszka w Westminister. Od dziecka była miłośniczką książek i jest nią do dziś. 

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję portalowi Nowaczytelnia.

Vicky

0 Comments

  1. Odpowiedz

    Tyna

    17 marca 2012

    A ja pierwszą przeczytałam i jestem zadowolona. Szukam 2 częsci ebook. Jeśli ktoś miałby jakiś link gdzie moznaby było przeczytać to proszę wysłać na: tynaa97@gmail.com

  2. Odpowiedz

    S.

    16 marca 2012

    Pierwsza część mnie nie zachwyciła, więc z trudem zbieram się do kolejnej.

Leave a comment

Ostatnie Recenzje

Bądź tak po prostu – Ewelina Dobosz

W krainie legend – gra na spostrzegawczość

Odrodzona jako czarny charakter w grze Otome ♥ TOMY #08 – #09

Moje szczęśliwe małżeństwo

Najpopularniejsze Artykuły