Może to właśnie mój dom – Lilly Lucas

Date
sie, 13, 2025
Może to właśnie mój dom

Może to właśnie mój dom

Może to właśnie mój domJeśli marzy Ci się książka, która przeniesie Cię prosto na hawajską plażę, gdzie poczujesz słony zapach oceanu i usłyszysz w tle odgłos fal – „Może to właśnie mój dom” Lilly Lucas jest dobrym wyborem. To drugi tom serii Hawajska miłość, ale bez obaw – można go czytać niezależnie. Autorka serwuje tu romans w scenerii rodem z pocztówek, z nutką rywalizacji i sporą dawką letnich emocji.

O czym jest książka

Laurie, po dramatycznych wydarzeniach w przeszłości, zostaje na Hawajach i postanawia spróbować sił jako ratowniczka wodna. Jej mentorem zostaje Tristan – z pozoru gburowaty i surowy ratownik, który sam zmaga się z wyrzutami sumienia po śmierci przyjaciela. Początkowo ich współpraca jest trudna – on nie wierzy w jej możliwości, ona nie jest zachwycona jego nastawieniem. W tle pojawia się szansa na awans dla Tristana, ale pod warunkiem, że w drużynie znajdzie się więcej kobiet. Szkolenie, wspólne dyżury i chwile spędzone w wieży ratowniczej podczas burzy sprawiają, że między nimi zaczyna iskrzyć. Wątki osobiste bohaterów – utrata rodziców, niespełniona miłość, poczucie winy – nadają historii głębszego wymiaru.

Moja opinia i przemyślenia

To lekka, wakacyjna lektura z klimatem Słonecznego patrolu. Sceny szkolenia i pracy ratowników wprowadziły trochę świeżości do fabuły, a opis hawajskich krajobrazów naprawdę potrafi pobudzić wyobraźnię. Podobało mi się, że autorka nie poszła w skrajny „enemies to lovers” – tutaj to raczej początkowa rezerwa i niechęć, która szybko ustępuje miejsca ciekawości i sympatii. Dzięki temu relacja rozwija się bez zbędnej przesady, choć momentami przemiana Tristana w stosunku do Laurie wydawała mi się zbyt szybka i trochę uproszczona. Chętnie zobaczyłbym też głębsze rozwinięcie wątku tragedii z przeszłości bohatera – zapowiadał się na mocny element fabuły, a został potraktowany dość pobieżnie. Mimo to ich relacja jest urocza, pełna drobnych gestów i przekomarzanek. Tristan, choć na starcie zamknięty w sobie, okazuje się bardzo opiekuńczy, a Laurie ma w sobie determinację, której nie sposób nie docenić.

Podsumowanie

„Może to właśnie mój dom” to słoneczny, lekki romans z nutką hawajskiej egzotyki, idealny na plażę lub leniwe popołudnie. Nie jest to historia, która wstrząśnie czytelnikiem, ale potrafi poprawić humor i przenieść myślami w miejsce, gdzie problemy wydają się mniejsze, a słońce świeci przez cały dzień. Fani letnich romansów i sympatycy motywu niechętnej początkowo znajomości znajdą tu coś dla siebie – a jeśli po lekturze nabierzecie ochoty na więcej, w serii czeka jeszcze pierwszy tom i, mam nadzieję, nadchodzący trzeci.

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wydawcy.

Przeczytaj również:

Może to właśnie miłość – Lilly Lucas

Vicky

Trochę nieśmiała, zawsze odrobinę rozkojarzona i najczęściej w czymś głęboko zaczytana. Kocha fantastykę i kulturę Japonii. Z zamiłowaniem tworzy opowiadania i irytuje otaczających ją ludzi. Oprócz bloga (przez zupełny przypadek) prowadzi portale PapieroweMotyle, DuzeKa oraz Secretum. Ps. Zostaw mi swój link w komentarzu, żebym również mogła odwiedzić Twoją stronę!

Leave a comment

Ostatnie Recenzje

Może to właśnie mój dom – Lilly Lucas

Oskubani

PENSJONAT W ZAŚWIATACH ♥ TOMY #08 – #09

Moje szczęśliwe małżeństwo

Najpopularniejsze Artykuły