
Może to właśnie miłość
Jeśli tak jak ja marzysz czasem o ucieczce na słoneczne plaże, o szumie fal i powiewie wiatru na brzegu oceanu, „Może to właśnie miłość” Lilly Lucas to książka, która zabierze Cię tam w kilka chwil. Wakacyjny vibe, tenisowe pasje i nuta romantyzmu – wszystko, czego potrzeba, żeby odpłynąć myślami w cieplejsze klimaty.
O czym jest książka?
Poznajemy Louisę Herzog-Riggs – młodą, ambitną tenisistkę, której świat wali się w jednej chwili po kontuzji. Zawieszona na rok, wyjeżdża na Hawaje, by pod opieką matki chrzestnej odzyskać formę. Brzmi jak plan? Otóż nie do końca. Już pierwszego dnia Lou traci przytomność na plaży i budzi się… na kanapie przystojnego surfera Vince’a Greenfielda. Od tego momentu zaczyna się historia pełna ciepła, uroczych dialogów i nieoczywistych relacji.
Sielankowy klimat wyspy miesza się z wyzwaniami, zarówno sportowymi, jak i emocjonalnymi. Louisa i Vince szybko łapią nić porozumienia, ale każde z nich ma swoje sekrety i własne plany na przyszłość. Ona – kariera w Niemczech. On – życie w zgodzie z hawajskim luzem. Czy znajdą wspólną drogę?
Moja opinia i przemyślenia
Przyznaję bez bicia, że bałam się trochę nudy. Pierwsze rozdziały, choć ładnie napisane, to taki długi wstęp, gdzie niewiele się dzieje. Trochę jak rozgrzewka przed prawdziwym meczem. Jednak kiedy akcja rusza, robi się naprawdę świetnie! Relacja Louisy i Vince’a rozwija się naturalnie, bez sztucznych dramatów i nieporozumień na siłę.
Bardzo polubiłam bohaterów. Louisa to przykład pozytywnej, zdeterminowanej postaci, której kibicujesz od pierwszej strony. Vince to typowy chłopak z sąsiedztwa, ale z własnymi tajemnicami. Idealne połączenie! Bardzo ładnie ujęte zostało też tło powieści. Hawaje są opisane tak plastycznie, że niemal czułam ciepło piasku pod stopami. Podobało mi się też to, że autorka nie poszła w banał – jest romantycznie, ale bez przesady. Czuć, że to historia o dwójce ludzi, którzy szukają swojego miejsca, a nie tylko kolejna wakacyjna miłostka.
Podsumowanie
„Może to właśnie miłość” to świetna lektura na ciepłe dni. Lekka, przyjemna, ciepła jak promienie słońca na plaży O’ahu. Idealna dla tych, którzy szukają pozytywnej historii o marzeniach, pasji i uczuciach, które rodzą się w najbardziej nieoczekiwanych momentach. Jeśli masz ochotę na książkę, która poprawi Ci humor i przeniesie na drugą stronę globu – sięgaj śmiało. Lou i Vince czekają!
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wydawcy.
Przeczytaj również:
Joanna - Pisane z uśmiechem
Od czasu do czasu lubię sięgać po takie historie. A te nadmorskie mają dla mnie wiele uroku 😍
Klaudia
Widzę tytuł i już wiem, że z chęcią bym przeczytała. Twoja recenzja tylko bardziej mnie do tego przekonuje!
Malwina
Lubię takie lekkie historię. Na pewno przeczytam 🙂
Bookendorfina Izabela Pycio
Bardzo lubię przenosić się za pośrednictwem książek w wybrane klimaty, kiedy, chociaż na chwilę, poczuję ciepło, albo wręcz odwrotnie pożądany chłód.
Ania
Lektura na ciepłe dni – wspaniale, zapowiada się przyjemnie 🙂
Anszpi
To książka dla mnie, takie historie lubię i miło mi się czyta
Honorata
Czasami warto dać się porwać takim lekkim i przyjemnym książkom. Sama sięgam po takie rzadko, bo wolę mroczne, ale nie powiem, to świetna odskocznia.
Izabela
To książka, która od razu wprowadza w wakacyjny nastrój! Hawaje, tenis, emocje i romantyzm – naprawdę przyjemna lektura na relaksujący wieczór. Lou i Vince to postacie, z którymi szybko się zaprzyjaźniasz, a ich historia rozwija się w sposób naturalny, bez zbędnego dramatu. Polecam wszystkim, którzy szukają książki, która zabierze ich na słoneczne plaże i pozwoli poczuć wakacyjny vibe.
Alice
Brzmi jak idealny tytuł dla mnie 🤩