„Jesień motyli” to pięknie brzmiący tytuł, a książka została odziana w niezwykłą, adekwatną do tytułu, delikatną szatę graficzną. Czy jednak tam samo urokliwa i tajemnicza będzie jej zawartość?
Willa nie jest zadowolona z życia, które jej się trafiło. Dziewczyna posiada kochającego, opiekuńczego ojca, ale jej matka jest znaną, cenioną ekonomistką, której kariera rozkwitła, a ona sama zupełnie zapomniała o córce. Rodzice się rozstali, a ona z własnego wyboru została z tatą. W szkole pewnego dnia postanowiła stanąć w obronie wyśmiewanego kolegi, przez co sama otrzymała etykietkę dziwadła. I chociaż lubi opiekować się swoimi nowymi przyjaciółmi, to jednak nie potrafi być szczęśliwa. Ma plan, którego realizację wyobraża sobie na setki różnych sposobów. Dziewczyna postanawia skończyć ze sobą by nareszcie, ostatecznie uciec od własnego, niewygodnego życia.
Gdy za sprawą mamy trafia do elitarnej szkoły dla bogatych dziewcząt, Willa spodziewa się, że będzie tylko gorzej. Tam jednak spotyka Remy – dziewczynę, o nonszelandzkim sposobie bycia, którą wszyscy podziwiają z daleka, ale nikt nie jest w stanie do niej dotrzeć. Willa popada w obsesje i jest gotowa na wszystko, by tylko się do niej zbliżyć. Gdy wreszcie jej się uda, jaki wpływ na dziewczynę będzie miała nowa, niezwykła przyjaciółka?
Powieść prowadzona jest w narracji pierwszoosobowej, ale raczej w formie pamiętnika, w którym główna bohaterka opowiada co się wydarzy. Chociaż może „pamiętnik” to złe określenie. Willa, w czasie teraźniejszym, zdaje relację ze swojego życia. Niestety czyni to w okropnie irytujący sposób, zwracając się bezpośrednio do czytelników, jakby byli jej rówieśnikami. Przez ten zabieg książka raczej nie nadaje się dla osób nieco starszych, które po prostu lubią czytać młodzieżówki.
Książka porusza wiele ciekawych, dotyczących dojrzewania tematów, wydaje mi się jednak, że jej głównym przesłaniem są relacje z rodzicami i to jaki mogą mieć wpływ na ich dorastające pociechy. Willa, mimo uporu, nie potrafi przełamać tych barier i pójść własną drogą, a to sprawia, że czuje się nieszczęśliwa. Opuszczone dzieci to nie tylko te, które wychowywały się w domu dziecka, to również takie, których rodzice kompletnie się nimi nie interesują, a one zrobią wszystko, by ściągnąć na siebie siebie ich uwagę.
„Jesień motyli” to ciekawa i mądra lektura, ale z powodu narracji kompletnie nie przypadła mi do gustu. Myślę jednak, że wielu czytelników nie zwróci na nią uwagi lub wręcz będzie ona dla nich pozytywnym elementem powieści. Książkę polecam w szczególności młodym ludziom, zwłaszcza tym, którzy czują się w jakiś sposób porzuceni czy niedoceniani.
Dziękuję!
Jak powstrzymać od latania kogoś, kto ma skrzydła…? Willa Parker, sześćset czterdziesta szósta mieszkanka małego miasteczka w stanie Iowa, wkrótce ma rozpocząć nowy rozdział życia. Sławna matka, kierując się własnymi ambicjami, postanowiła wysłać ją…
Bookendorfina Izabela Pycio
Okładka faktycznie przyciąga spojrzenie czytelnika, wyróżnia się. Tytuł podsunę pod uwagę córci, być może skusi się na tę książkę. Pozdrawiam. 🙂
Marzenie Literackie
Masz rację, tytuł brzmi przepięknie, a do tego okładka przyciąga spojrzenie 🙂
Dannae
Myślę, że mi mogłaby bardziej przypaść do gustu 🙂
Drusilla
Piękna okładka!
Dorota Ka
Z uwagi na ten sposób narracji nie zdecyduje się na nią.
wielopokoleniowo
hmmm, ciekawe, czy mi przypadłaby do gustu 🙂
Bezbłędna Kosmetyka
Tytuł zaciekawił mnie i mimo Twojej opinii chętnie ją przeczytam. ?
Izabela
Okładka przepiękna, bije z niej magia.