„Angelus” to tytuł stworzony przez młodą, polską autorkę. Słowo jest nazwą rasy, która powstała jako potomstwo upadłych i ludzi. Byłe anioły podzieliły się z dziećmi fragmentami własnych dusz. Tylko co stało się z nimi potem?
Ania jest uczennicą liceum. Od śmierci ojca czuje się wyobcowana i samotna. Nie potrafi porozumieć się z matką. Straciła kontakt nawet z najlepszą przyjaciółką, Moniką, której życie również nie wygląda jak sielanka. Wszystko zmienia się, gdy w szkole pojawiają się nowi uczniowie – syn znanego producenta muzycznego, Paweł i tajemniczy, mroczny Dymitr. Zdradzają dziewczynom swoją tajemnicę i przestawiają ich życie do góry nogami.
„Wierzyłam we własne możliwości i zostałam pisarką (nie zaraz profesjonalną, ale może kiedyś)” pisze na swoim blogu Ania, autorka powieści „Angelus” (nie mylić z główną bohaterką o tym samym imieniu). Cóż, ze zdaniem w nawiasie niestety się zgodzę. Bardzo trudno jest mi ustosunkować się do jej książki. Z jednej strony jest ciekawa i fajnie napisana, a z drugiej ma dość płaską fabułę i postacie o jednym wzorcu zachowań.
Niezwykle ciężko przyzwyczaić się do opisu szkoły, stworzonej na potrzeby „Angelusa”. Mimo, że osadzona w Polsce, jest amerykańska do szpiku kości. Ma nawet drużynę footballową (tak, dokładnie, nie „piłki nożnej”, tylko „footballową”). Do tego sam pomysł dziwnie ujętej reinkarnacji przewijał się już w literaturze naprawdę wielokrotnie. I tak choćby miałam niekiedy wrażenie, że czytam fragmenty „Nigdy i na zawsze”, „Upadłych” i kilku innych tego typu powieści. Sądzę jednak, że z tego autorka wybrnęła dość sprawnie, nadając historii również pewne indywidualne cechy.
Czytaniu towarzyszy atmosfera tajemnicy. To bardzo przyjemne uczucie, kiedy czytelnik zagłębia się w powieść i może jedynie domyślać się co będzie dalej. Niestety później i ten efekt zostaje zepsuty. Wszystko wychodzi na wierzch zbyt szybko, ale może dlatego, że cała książka ma zaledwie 200 stron. Samo wydanie również wzbudza we mnie kontrowersje. Ciekawa okładka, mały, wygodny format, ładnie podzielone fragmenty i rozdziały. Tylko korekta nieco zawiodła. Zdarzają się błędy w stylu zamiast „to” – „do” i inne, podobne. Wolałabym jednak czytać bez tego mankamentu.
„Angelus” jest powieścią niewątpliwe lekką. Autorka ładnie potrafi ubierać swoją historię w słowa. Bez zbędnej przesady, a jednocześnie nie pomijając opisów tak zupełnie. Według mnie jej książka jest idealna dla dziewczyn w wieku nastu lat. Sądzę, że takiemu gronu odbiorców ma dużą szansę naprawdę się spodobać. Ponieważ zakończenie nie jest zbyt wyraźne, sądzę, że w zamierzeniu mają powstać również kolejne części powieści. Z miłą chęcią po nie sięgnę, choćby po to, żeby przekonać się, czy Ania poprawiła swój literacki warsztat i w jaki sposób dopracowała, bądź co bądź, interesujące pomysły.
Tekst stanowi oficjalną recenzję dla portalu Secretum.
inka144
Tajemnicza okładka, ciekawa fabuła. Być może kiedyś się skuszę 😉
Cahir
Zachęca mnie atmosfera tajemnicy, uwielbiam kiedy główni bohaterowie są uwikłani w jakieś mroczne tajemnice, ale nie do końca zdają sobie sprawy czym one są.
Szkoda trochę tej drużyny footbolowej, nawet rodzime książki i filmy muszą mieć na sobie odcisk USA.
Swoją drogą nieco mnie szokuje, że autorka książki nazywa główną bohaterkę swoim imieniem. Czyżby się utożsamiała?
Miłośniczka Książek
brzmi całkiem obiecująco
z ciekawości samej bym sięgnęła po tytuł
pozdrawiam!