Irytujące Marzenia II

Date
lip, 13, 2012

Stało się. Zaczęłam umawiać się z Aleksem. Wyglądało na to, że naprawdę mu zależy. Bardzo się starał i nawet Daniela, mimo całej ich nienawiści, omijał szerokim łukiem. Otworzyłam oczy, by nie tylko czuć smak jego ust, ale także widzieć jego twarz. Minęły dwa tygodnie i po oparzeniach na jego twarzy i rękach zostały już tylko białe ślady, włosy jednak w dalszym ciągu miał bardzo krótkie. Chłopak również na mnie patrzył. Jego niebieskie oczy iskrzyły się wesoło. W końcu odsunęliśmy się od siebie odrobinę. Aleks oparł swoje czoło na moim i wziął mnie za rękę. Znajdowaliśmy się nad niewielkim, urokliwym wodospadem. Siedzieliśmy na porośniętym trawą brzegu, spuszczając nogi ku wodzie. Ramiona okrywała mi niebiesko-biała kurtka reprezentacji szkoły, rzecz, o której marzyła połowa dziewczyn w szkole, a której nie mogła mi wybaczyć Cathrine. Sytuacja między nami również się zmieniła. Teraz, kiedy Aleks oficjalnie przedstawiał mnie jako swoją dziewczynę, cheerleaderki stały się dla mnie słodkie, niczym miód i równie fałszywe. Chyba przez to nienawidziłam ich jeszcze bardziej. Po pożarze zrezygnowałam z bycia w drużynie, a nasza trenerka, zaproponowała mi i Sandy treningi gimnastyki artystycznej, na które zgodziłyśmy się z prawdziwym entuzjazmem. To był sport, który naprawdę kochałam. Ze względu na Aleksa zaczęłam również chodzić na mecze, co z kolei za złe miał mi Daniel. Ogólnie jemu nie podobała się ta cała sytuacja, a ja nie potrafiłam go za to winić. Mimo wszystko ja naprawdę lubiłam Aleksa i żeby być z samą sobą szczera, musiałam przyznać, że czuję do niego również coś więcej. Teraz, kiedy przestaliśmy się całować, objął mnie ręką, a ja oparłam głowę na jego ramieniu. Marzyłam, żeby w życiu wszystko było takie proste i przyjemne, zupełnie jak ta chwila.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Siedzieliśmy przy stoliku w szkolnej stołówce. Atmosfera nie była zbyt wesoła. Po jednej stronie ja z Aleksem, a po drugiej Daniel z Sandy. Chłopacy mierzyli się wrogimi spojrzeniami. Już dłużej nie byłyśmy z przyjaciółką w stanie udawać, że wszystko jest w porządku. Nie było. Nawet, kiedy Daniel stwarzał pozory miłego, a Aleks bardzo się starał. Nie miałam pojęcia jak to rozegrać, żeby jednocześnie móc zachować chłopaka i przyjaciela. Tym razem to Aleks wstał, uwalniając nas od krępującej ciszy.

– Zobaczymy się później – mruknął, a ja na pożegnanie zdołałam jedynie musnąć jego dłoń.

Sandy odetchnęła, a Daniel się rozluźnił. Gorzej było chyba tylko wtedy, kiedy to ja siedziałam z nim i jego paczką. Czułam się tam zupełnie nie na miejscu. Zarówno z dziewczynami, jak i jego kumplami, niewiele mieliśmy wspólnego.

– Wybierasz się dzisiaj do Martina? – spytał od niechcenia Daniel.

Skrzywiłam się nieznacznie. Impreza po meczu. Szczerze ich nienawidziłam, ale wiedziałam, że Aleksowi zależy, żebym tam była. Tu, w Oregonie, wiecznie padało dlatego większość takich zabaw odbywała się w domach. To było jeszcze gorsze. Czułam się wtedy jak w pułapce. Niechętnie skinęłam głową.

– Przyjdziecie? – zapytałam z nadzieją.

Sandy uśmiechnęła się do mnie przepraszająco.

– Może też nie idź? – zaproponowała. – Przecież nikt cię nie zmusza.

Westchnęłam ciężko.

– Pójdę – oznajmiłam śledząc wzrokiem opuszczającego pomieszczenie Aleksa.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Ponieważ Aleks nie miał samochodu, Daniel był na tyle miły, że mnie podwiózł, po drodze do Sandy. Nie wyglądał na specjalnie zadowolonego, że w ogóle tam idę, a ja niestety podzielałam jego brak entuzjazmu. Kiedy tylko minęłam drzwi, pożałowałam, że się tam znalazłam. Większość osób w dłoniach trzymała papierowe, czerwone kubeczki, z procentową zawartością. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to Cathrine bezwstydnie flirtująca z Aleksem. Przynajmniej on nie pił, ale to przede wszystkim dlatego, że ze względu na ojca, miał do alkoholu prawdziwy uraz.

– No chodź zatańczyć – usłyszałam słodko brzmiący, zalotny głos Cathrine.

Wtedy mnie zauważył. Nasze spojrzenia się spotkały.

– Sorry, ale mam ten taniec już zarezerwowany – oznajmił, uśmiechając się nie do niej, a do mnie.

Ten uśmiech, przynajmniej na chwilę, rozwiał wszystkie moje wątpliwości. Aleks przecisnął się przez tłum, pokonując dzielące nas metry. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował na powitanie. Przez chwilę przyszło mi na myśl, jakie to dziwne, umawiać się ze złym chłopcem, ale potem po prostu zatonęłam w jego ustach i ramionach.

– Cieszę się, że przyszłaś – szepnął w moje włosy. – Szkoda tylko, że szłaś sama. Mogłem przecież kogoś poprosić, żeby cię odebrał.

Skrzywiłam się. Naprawdę starałam się nie okazywać tego, jak bardzo nie lubię jego kolegów.

– Daniel mnie podwiózł – wzruszyłam ramionami.

Dobry humor Aleksa prysnął jak bańka mydlana.

– Jasne, Daniel – odpowiedział ostro.

– Jest moim przyjacielem – oznajmiłam chłodno, a chłopak tym razem miał na tyle taktu, żeby nie skomentować.

To dziwne, bo przecież doskonale wiedziałam, że ten związek nigdy nie będzie prosty. Zmieniliśmy temat, nie rozstrzygając naszej małej, odwiecznej kłótni i znowu zrobiło się przyjemnie. Tańczyliśmy wtuleni w siebie nawzajem. Potem, zmęczeni, usiedliśmy na jednym ze skórzanych foteli.

– Przyniosę coś do picia – zaproponował chłopak, który poświęcał mi całą swoją uwagę.

– Dobrze – zgodziłam się – przestało padać, więc może przejdziemy się po ogrodzie?

Aleks skinął głową i wstał, zdejmując mnie ze swoich kolan. Nałożyłam buty i wyszłam na dwór, a on poszedł do kuchni. Kiedy stałam na tarasie, poczułam jak od tyłu obejmują mnie czyjeś ramiona. Chciałam wtulić się w Aleksa, ale wtedy poczułam alkoholowy oddech stojącego za mną chłopaka. Wyrwałam się gwałtownie.

– Hej, spokojnie, mała – odezwał się rozbawiony Robert, jeden z kolegów Aleksa i niegdysiejszych prześladowców Daniela.

Powstrzymałam się od jakiegokolwiek komentarza i po prostu się od niego odsunęłam, ale on podszedł do mnie znowu. Tym razem przyciągnął mnie do siebie brutalnie. Położył ręce na moich pośladkach.

– No nie bądź taka – odezwał się pijackim głosem – Aleks jest dla ciebie dość dobry, a ja nie? Cathrine nigdy nie była taka ograniczona – roześmiał się nieprzyjemnie.

– Więc to ją idź zaczepiać – syknęłam wściekle, nadaremnie próbując się wyrwać z jego uścisku.

– Teraz ty mi się podobasz – oznajmił, wsuwając dłoń pod moją bluzkę.

W pewnym momencie chłopak mnie puścił, a ja poczułam jak zatacza się w tył. Zobaczyłam wykrzywioną wściekłością twarz Aleksa, jego płonące, niebieskie oczy. Kiedy padł następny cios, najwyraźniej mocno już pijany Robert, rozciągnął się jak długi na kafelkach tarasu. Aleks nie odpuszczał. Przyskoczył do niego z pięściami. Chwyciłam go za przedramię.

– Chodźmy stąd, proszę – szepnęłam.

Chłopak zazgrzytał zębami, warknął coś niezrozumiale, ale ustąpił. Otoczył mnie ramieniem i wyprowadził przed dom. Uciekliśmy, zanim ktokolwiek zorientował się, że coś się stało.

– Aleks? – zapytałam cicho, zdając sobie sprawę, że chłopak wciąż ma zawziętą minę i w ogóle się do mnie nie odzywa.

– To moja wina – mruknął ponuro – powinienem był cię lepiej pilnować.

Odsunął się ode mnie nieco. Z wściekłością kopnął jakiś kamień.

– Robert to dupek – wzruszyłam ramionami – wszędzie takich pełno.

– Nie – westchnął ciężko chłopak – to ty jesteś inna i w żaden sposób nie potrafią cię nigdzie dopasować.

Poczułam się jakby mnie uderzył. Zatrzymałam się w miejscu i wyjęłam z kieszeni telefon.

„Możesz po mnie przyjechać?” napisałam smsa do Daniela, tak jak się umawialiśmy w razie jakiegoś nieprzewidzianego wypadku.

„Będę za pięć minut” odpowiedział niemal natychmiast.

– Co robisz? – spytał Aleks.

Obrzuciłam go chłodnym spojrzeniem

– Wracam do domu – oznajmiłam. – Daniel po mnie przyjdzie. Sam stwierdziłeś, że tu nie pasuję.

– Maja, nie to miałem na myśli – jęknął. – Zresztą przecież mogę cię odprowadzić.

Byłam zbyt wściekła na niego, na zachowanie Roberta i całe to towarzystwo, żeby mieć ochotę na romantyczny, wieczorny spacer.

– Poradzę sobie – powiedziałam sztywno.

– To ze mną jesteś, nie z nim – warknął, chwytając mnie mocno za ramiona i odwracając twarzą ku sobie.

– Puść mnie! – rozkazałam stanowczo.

Po chwili już krzyczeliśmy na siebie, robiąc sobie w większości idiotyczne i wcale nieprawdziwe wyrzuty. Jego ostre słowa bolały mnie coraz bardziej. Kiedy przyjechał Daniel, wsiadłam do jego samochodu i poprosiłam, żeby jechał, ani razu nie odwracając się w stronę kipiącego ze złości Aleksa.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Daniel prowadził w milczeniu, a mnie to odpowiadało, do momentu, kiedy zorientowałam się, że wcale nie jedziemy do mnie do domu.

– Co jest? – zapytałam, kiedy zamiast znajomej drogi zobaczyłam granicę naszego niewielkiego miasta.

– Ty mi to powiedz – odezwał się spokojnie.

Zaparkował samochód na jakiś wzniesieniu. Na dworze było ciemno i chłodno, ale ja mimo to, jeszcze bardziej zirytowana, wysiadłam z auta. W dole rozciągał się piękny widok. Z jednej strony widać było oświetlone miasto, z drugiej granatowy ocean.

– Zabierz mnie do domu! – zażądałam, kiedy Daniel stanął obok mnie.

– Zabiorę, jak powiesz mi co się stało – oznajmił stanowczo. – Ten dupek…

– To nie jego wina – ucięłam krótko temat. – Zaczepiał mnie jeden z jego kumpli, Robert. Zadowolony? Możemy wracać?

Widziałam jak z trudem panuje nad gniewem. W tym jednym byli z Aleksem niemal identyczni.

– Maju, ja… – chyba nie bardzo wiedział co chce powiedzieć.

Nagle mnie olśniło. Zdałam sobie sprawę z czegoś zupełnie innego.

– Czemu przyjechałeś po mnie tak szybko? – zapytałam zaniepokojona. – Przecież Sandy mieszka po drugiej stronie miasta…

Odwrócił wzrok. Nie odpowiedział.

– Daniel! – zażądałam.

– Czekałem na parkingu pod McDonaldem – mruknął przepraszająco. – Nie byłem u Sandy. Zrozum… – podniósł na mnie wzrok – martwiłem się o ciebie. Obydwoje się martwiliśmy, dlatego ona to zrozumie – mruknął.

– Nawet jej nie powiedziałeś?! – jęknęłam rozdarta pomiędzy radością z tego, że się o mnie troszczył, a wiernością względem przyjaciółki.

– Przepraszam – szepnął, otulając mnie swoją bluzą i przygarniając do siebie. – Następnym razem będziemy wszystko uzgadniać we trójkę – obiecał.

Poddałam się. Widok stąd był przepiękny, a mnie było przyjemnie i ciepło, wtulonej w opiekuńcze ramiona Daniela.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Nie byłam jeszcze gotowa rozmawiać z Aleksem, choć wiedziałam, że to nieuniknione. Przecież nie mogłam przed tym uciec. Najgorsze jednak było to uczucie, że mogę go stracić przez taką głupią kłótnię. Wcale tego nie chciałam. Skręciłam w boczny korytarz, ciągnący się ku szatniom i sali gimnastycznej. Usłyszałam głośny śmiech. W rogu stało grono chłopaków, a wśród nich był również Aleks. Zobaczyłam, jak jeden z nich podnosi z podłogi granatowy, poszarpany plecak i wysypuje całą zawartość na skuloną pod ścianą postać. Oblał mnie zimny pot, a w gardle zaczął dławić strach. Poczułam straszne wyrzuty sumienia, gdy zalała mnie fala ulgi, kiedy spostrzegłam, że to nie nad Danielem się tym razem znęcają. Skuloną postacią okazał się chłopak z równoległej klasy. Jak przez mgłę przypomniałam sobie, że miał na imię chyba Patrick. Tworzył jakieś projekty naukowe. Odważnie wyszłam zza rogu i wtedy napotkałam to lodowato-zimne spojrzenie. Aleks podszedł do mnie i odciągnął mnie na bok.

– Znikaj stąd! – rozkazał stanowczo.

– Co wy robicie? Dajcie mu spokój! – coraz bardziej zdenerwowana wyrwałam chłopakowi ramię.

– To nie twoja sprawa! – syknął. – Wynoś się!

Wiedziałam, że awanturowaniem się niczego nie wskóram. W grupie dostrzegłam Roberta i przeszły mnie ciarki. Czułam, że ci chłopacy… oni byli niebezpieczni również dla mnie. Teraz śmiali się z Aleksa. Słyszałam niewybredne komentarze na swój temat.

– Aleks, przerwij to – szepnęłam błagalnie.

Pociągnął mnie dalej, w głąb korytarza. Jego twarz wykrzywiał grymas gniewu.

– Porozmawiamy później – oznajmił ponuro, a potem wrócił do kumpli i ich ofiary, zostawiając mnie samą na pustym korytarzu.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Wiedziałam, że Aleks mnie szuka, ale ja unikałam go naumyślnie. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Kiedy po szkole Daniel odwiózł mnie do domu, ku mojemu zaskoczeniu ojciec już tam był.

– Cześć tato – przywitałam się, próbując wykrzesać z siebie choć iskierkę dobrego humoru.

– Co powiesz na dwa tygodnie wakacji? – zaproponował ojciec, uśmiechając się przebiegle.

Spojrzałam na niego zaskoczona.

– Przecież chodzę do szkoły… – zaczęłam niepewnie. – Gdzie mielibyśmy pojechać?

– Nie my, tylko ty – wyjaśnił wyraźnie ciesząc się z tego, że mnie zaskoczył. – Twoi koledzy organizują wyjazd w góry. W Polsce. Mogłabyś zabrać tego swojego przyjaciela i pokazać mu rodzinny kraj.

– Kto? – zapytałam przetrawiając informacje.

– Rozmawiałem z panią Dudek – oznajmił usłużnie. – Wyjazd organizują twoi znajomi z dawnej szkoły, będzie Michał, Kamil i Patrycja.

Pisnęłam z radości. Tak bardzo tęskniłam za swoją starą paczką! Rzuciłam się tacie na szyję. Może to nie rozwiąże moich problemów, ale z pewnością je na jakiś czas oddali.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Następnego dnia w szkole zaprosiłam na wyjazd Daniela i Sandy. Kiedy przedstawiłam im plan, siedzieliśmy właśnie w szkolnej stołówce i jedliśmy lunch. Obydwoje podeszli do tego bardzo entuzjastycznie. Byli ciekawi jak wygląda mój rodzinny kraj. W pewnym momencie jednak zamilkli. Odwróciłam się tylko po to, by zobaczyć pobladłą twarz Aleksa, a potem jego znikające plecy. Nie gniewał się, nie krzyczał na mnie, w ogóle nie powiedział ani słowa i chyba właśnie to skłoniło mnie, żeby zerwać się od stolika i za nim pobiec. Dogoniłam go na dworze. Usiadł sam na trybunach. Spojrzał na mnie przelotnie i w dalszym ciągu nic nie powiedział. Przysiadłam obok niego i zastanawiałam się w jaki sposób ja powinnam się odezwać.

– Aleks… – zaczęłam w tym samym momencie, kiedy on wypowiedział moje imię.

Roześmieliśmy się i przez chwilę poczułam, że umawianie się z nim wcale nie było skończoną głupotą.

– Więc jedziesz do Polski? – zapytał ponuro. – I zaprosiłaś Daniela – dodał z wyrzutem.

– Pomyślałam, że dobrze nam zrobi, jeżeli od siebie odpoczniemy – przyznałam.

Spojrzał mi prosto w oczy.

– Nie chcę od ciebie odpoczywać – stwierdził stanowczo.

Zawahałam się. Tylko przez chwilę.

– Więc poleć z nami – zaproponowałam, mając nadzieję, że nie będę tego żałowała.

Aleks spojrzał na mnie ponuro.

– Wiesz przecież, że nie mogę. Nawet gdybym przepracował całe wakacje, nie będzie stać mnie na cholerny bilet.

Wiedziałam, jak nienawidzi takiego stanu rzeczy i jak trudno mu się do tego przyznawać. Obdarzyłam go ciepłym uśmiechem.

– Więc nie słyszałeś całości? – zapytałam wesoło. – Firma mojego ojca funduje wyjazd. W umowie mój tata ma obiecane trzy razy do roku bilety lotnicze do Polski i z powrotem.

Przymknął na chwilę oczy. Westchnął.

– Czy ty w ogóle chcesz, żebym z tobą pojechał?

Wzięłam go za rękę. Zdziwiłam się, jak bardzo jestem pewna swojej odpowiedzi.

– Tak, chcę – oznajmiłam zupełnie szczerze.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

W przeddzień wyjazdu Sandy się rozchorowała. Miała wysoką gorączkę i jej mama kategorycznie stwierdziła, że dziewczyna nigdzie się nie wybiera. Do samolotu wsiedliśmy więc tylko we trójkę, ja, Daniel i Aleks. To była najgorsza podróż w moim życiu. Siedziałam pomiędzy nimi i kiedy jeden ze mną rozmawiał, drugi się obrażał. W pewnych momentach sobie dogryzali, przez większość czasu jednak towarzyszyło nam krępujące milczenie. Byłam wdzięczna losowi, że udało mi się przespać przynajmniej przez kilka godzin. Kiedy wreszcie wysiedliśmy na lotnisku pod Krakowem, z ulgą wsiadłam do samochodu mamy jednego z moich dawnych przyjaciół, Michała. Tatry były tak samo piękne jak je zapamiętałam. Mieliśmy po nich wędrować przez tydzień. Trasę mieliśmy zaplanowaną pomiędzy schroniskami. Daniel od razu zaprzyjaźnił się z moimi znajomymi, a ich angielski był na tyle dobry, że bez problemów mogli się porozumieć, Aleks natomiast bez przerwy trzymał się na dystans. Mnie samej przyjemność sprawiało zwłaszcza towarzystwo Patrycji, z którą kontakt przez te kilka miesięcy utrzymywałam tylko przez facebooka. Wędrówka była męcząca, ale dla tego unikalnego piękna, naprawdę było warto. Pogoda nam dopisywała i humory, wszystkim oprócz Aleksa, również. Chłopak zrobił się jeszcze mniej miły, kiedy dowiedział się, że kiedyś umawiałam się z Michałem.

– Co się z tobą dzieje? Dlaczego zachowujesz się jak palant? – spytałam, kiedy wieczorem siedzieliśmy przy ognisku.

W jego niebieskich oczach pojawiły się gniewne iskierki. Wyraźnie chciał coś powiedzieć, ale po chwili się rozmyślił. Wstał bez odpowiedzi i odszedł w mrok. Westchnęłam ciężko, ukrywając twarz w dłoniach. Wszystko było do kitu. Nie byłam w stanie go zrozumieć. Może to on już mnie nie chciał? Daniel podszedł do mnie. Od niechcenia objął mnie ramieniem.

– Co robię źle? – zapytałam cicho.

– Ty? Źle? – Daniel spojrzał na mnie niedowierzająco. – Przecież to on przez cały czas zachowuje się jak dupek. Ale moje zdanie na jego temat doskonale już znasz. Powinnaś dać sobie z nim spokój.

Tym razem nie broniłam Aleksa. Nie miałam ku temu powodów. Przytuliłam się mocniej do przyjaciela.

– Tak, wiem, ale…

– Cii – mruknął – nie ma żadnych „ale”. On po prostu na ciebie nie zasługuje.

– Dzięki – westchnęłam smętnie. – Ja po prostu…

Daniel nie dał mi dokończyć. Pochylił się nade mną i mnie pocałował. Czułam jego usta na swoich i wbrew sobie odwzajemniłam pocałunek chłopaka.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Przez kolejne dni czułam się podle. Unikałam zostawania sam na sam z przyjacielem, uciekałam przed jego spojrzeniem. Zeszliśmy ze szlaku na Rysy. Przerwę zrobiliśmy w przepięknym miejscu, nad Czarnym Stawem. Przycupnęłam na skale, z dala od innych i starałam się nie myśleć, o niczym. Nie podniosłam wzroku, kiedy podszedł do mnie Daniel. Ukucnął przy mnie, kładąc dłonie na moich kolanach.

– Maja, proszę cię – szepnął.

– Nie rozumiesz – odpowiedziałam mu równie cicho.

Ja również nie rozumiałam. Co z Sandy? Co z Aleksem? Nie chciałam być z Danielem. Dlaczego pozwoliłam mu się pocałować? Po prostu z nim… było tak pewnie, tak bezpiecznie. Wiedziałam, że zawsze będzie przy mnie, choćby nie wiem co. Nie będzie między nami takich kłótni, nie będziemy na siebie wrzeszczeć. Tak byłoby znacznie łatwiej.

– Przepraszam – powiedział, tak po prostu, tak zwyczajnie.

– Nie przepraszaj, to nie twoja wina – mruknęłam, opierając swoje czoło o jego.

Chciałam, żeby między nami znowu wszystko było w porządku. Potrzebowałam przyjaciela. Zwłaszcza teraz. Daniel opatrznie zrozumiał ten gest. Jego palce wplotły się w moje włosy, usta dotknęły moich warg. Usłyszałam głośny plusk. Duży kamień zmącił spokojną taflę wody. Aleks szybkim krokiem ruszył przed siebie, w dół ku Morskiemu Oku. Odsunęłam od siebie Daniela i zerwałam się z miejsca. Poczułam czyjąś rękę na swoim nadgarstku.

– Niech idzie – usłyszałam znajomy, uspakajający głos Kamila. Pozostali patrzyli na mnie współczująco. Od początku wiedzieli, że coś jest między nami nie tak. Przecież to doskonale było widać. – Jego męska duma tego potrzebuje – wyjaśnił tym swoim spokojnym tonem Kamil. – Porozmawiacie jak ochłonie.

Miał rację. Wiedziałam, że ma. I dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak wiele musiało kosztować Aleksa to, żeby odejść, zamiast rzucić się z pięściami na Daniela.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Kiedy dotarliśmy do schroniska, zaczynało się ściemniać. Aleks siedział na ławce, krzywiąc się z bólu. Okazało się, że po drodze, schodząc szybko i nieuważnie, skręcił kostkę. Zupełnie ignorował moją obecność. Starał się nie zauważać również Daniela.

– Pójdę przodem – mruknął do oglądającego jego nogę Kamila. – I tak będę szedł wolniej od was.

Poczułam nieprzyjemny chłód na myśl o tych ośmiu kilometrach szosą w dół. Jak on sobie poradzi? Kamil jednak tylko skinął głową.

– Weźmiemy twój plecak, będziemy się wymieniać we dwójkę – zaproponował Michał.

– Poradzę sobie, nie chcę być dla nikogo ciężarem i nie będę – stwierdził ostro Aleks, wstając.

– Przecież to żaden problem – wzruszył ramionami Kamil.

– Nie – uciął stanowczo Aleks.

Oddalił się drogą, a ja musiałam walczyć ze sobą, żeby za nim nie pobiec. Wiedziałam, że moje towarzystwo jest teraz zapewne ostatnim, czego on chce.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Zatrzymałam się przerażona. Daniel i Aleks tarzali się w błocie, okładając wzajemnie pięściami. Sytuacja wyglądała dość groźnie. Pojawiła się krew. Aleks, mimo skręconej kostki, miał nad Danielem znaczną przewagę. W przeciwieństwie do mojego przyjaciela doskonale umiał się bić i przede wszystkim przez lata nauczył się, jak radzić sobie z ojcem. Krzyknęłam do nich, żeby przestali, ale w ogóle nie zwrócili na mnie uwagi. Pobiegłam, żeby przyprowadzić Kamila i Michała. Wspólnymi siłami, chłopakom udało się ich rozdzielić. Byłam wściekła. Michał zabrał Daniela do domu, w którym nocowaliśmy, a Kamil stał, patrząc na mnie wyczekująco. Skinęłam mu głową, na znak, że sobie poradzę i odciągnęłam kawałek dalej Aleksa.

– Obiecałeś mi – syknęłam do niego.

Z kącika ust chłopaka ciekła cienka strużka krwi. Spojrzał na mnie wrogo.

– Skąd wiesz, że to nie on zaczął? – zapytał wyzywająco.

Nie wiedziałam, roześmiać się, odejść stamtąd czy go uderzyć.

– Wiesz co Aleks, to chyba nigdy nie miało sensu – odwróciłam się od niego, z zamiarem ucieczki, ale on przytrzymał mnie za rękę.

– Co nie miało sensu? – warknął. – Bo chyba głównie to, że całowałaś się  z tym pieprzonym frajerem!

Poczułam, że jest zbyt blisko mnie. Zawładnął mną irracjonalny strach. Spróbowałam się wyrwać, ale on trzymał zbyt mocno. Przez chwilę pożałowałam, że nie poprosiłam Kamila, żeby z nami został.

– Między nami wszystko skończone! Puść mnie! – zażądałam.

Ku mojemu zdumieniu puścił. A kiedy spojrzałam w jego pełne bólu, niebieskie oczy, natychmiast pożałowałam swoich gniewnych słów. Było już jednak za późno. Nie dało się cofnąć tego, co powiedziałam.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

W szkole Aleks po prostu mnie ignorował. Było tak jak dawniej, a ja trzymałam się z Danielem i Sandy, tylko że… najwyraźniej oni nie byli w stanie przebywać razem, dlatego swój czas dzieliłam między przyjaciela, a przyjaciółkę. Zdawałam sobie sprawę, że teraz Daniel chce czegoś więcej. Ode mnie, nie od Sandy. Mówiły mi to jego słowa, gesty i spojrzenie. Tym razem jednak postanowiłam to uciąć na samym początku. Wyjaśniłam mu, że jest moim przyjacielem i chcę, żeby tak zostało. Przyjął to do wiadomości i się z tym pogodził. Chyba… Bolało mnie jednak jak szczerze ucieszył się na wieść, że rozstałam się z Aleksem. Drażniło mnie również jego zachowanie wobec Sandy. Zamiast z nią porozmawiać, po prostu jej unikał. Może to również częściowo moja wina, ponieważ nie mogłam spojrzeć jej w oczy, dopóki nie opowiedziałam co się wydarzyło. Z początku myślałam, że dziewczyna więcej się do mnie nie odezwie. Była naprawdę wściekła. Następnego dnia w szkole jednak zażądała przeprosin i oznajmiła, jak gdyby nigdy nic, że w dalszym ciągu chce, żebyśmy były przyjaciółkami. Nie miałyśmy naszych chłopaków, ale przynajmniej posiadałyśmy siebie nawzajem.

Kolejny tydzień upłynął mi jak we mgle. Lunch z Sandy, powrót do domu z Danielem, wiecznie towarzyszący mi smutek i tęsknota, bolesne uczucie, kiedy z daleka obserwowałam Aleksa i stwierdzałam, że świetnie się bawi w towarzystwie Cathrine. Najwyraźniej lepiej niż kiedykolwiek bawił się w moim. Najbardziej jednak zabolało mnie, kiedy w piątkowe popołudnie szukałam po szkole Daniela. Znalazłam go. Otoczonego przez chłopaków z bandy Aleksa. Koszmar znowu powracał. Kiedy podeszłam, kłócili się o coś zawzięcie. Nie bałam się ich. Czułam, jak przez mój organizm przepływa czysta adrenalina.

– Jesteś skończonym dupkiem! – wrzasnęłam na Aleksa.

Tym razem nie obchodziło mnie to, że robię publiczną awanturę, a jemu się zdecydowanie należało. Spróbowałam go odepchnąć, uderzyć. Znów chwycił mnie za ręce.

– Posłuchaj mnie! – zażądał, poważnie patrząc mi w oczy.

 – Nie chcę cię słuchać! – oznajmiłam głośno. – Nic już od ciebie nie chcę, tylko daj nam spokój!

– Maja… – jego głos był dziwnie spokojny, wręcz łagodny, to jednak nie uspokoiło mojej wściekłości.

– Zostaw mnie! – tym razem celnie trafiłam w gojącą się kostkę.

Syknął z bólu. Poluźnił uchwyt, a ja wywinęłam się z jego uścisku. Dawno nie byłam tak rozgniewana. Podbiegłam do Daniela, ale drogę zagrodził mi Robert. Aleks był jednak tuż za mną i zanim tamten zdążył wykonać jakikolwiek ruch, odepchnął go na ścianę. Mierzyli się rozgniewanymi spojrzeniami, a ja, nie czekając aż ucieknie mi okazja, pomogłam Danielowi wstać i nie niepokojona przez nikogo więcej, pociągnęłam go w stronę wyjścia ze szkoły.

– To upokarzające, kiedy dziewczyna ratuje mój tyłek – mruknął rozbawiony, kiedy wsiedliśmy do samochodu.

– Co tam się stało? – zapytałam wprost.

Wzruszył ramionami.

– Twój były chłopak – niemalże wypluł to słowo – postanowił najwyraźniej wrócić do swoich starych zwyczajów.

No tak… bo niby co teraz miałoby powstrzymywać Aleksa?

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Niepokoiło mnie to, że Aron nie przyszedł do przedszkola. Czy Aleks mu zabronił ze względu na mnie? Nie, to nie było możliwe. Za bardzo troszczył się o brata. Faktem jednak było, że chłopiec się nie pojawił. Kiedy sprzątałam zabawki, Aleks jak burza wpadł do środka. Był nie tyle wściekły, co zdesperowany.

– Jak mogłaś mi to zrobić?! – wrzasnął na mnie. – Jak mogłaś to zrobić nam?! Nie sądziłem, że jesteś tak podłą osobą!

Patrzył na mnie w taki sposób, że to mnie przeraziło. Był zdyszany, a mimo panującego na zewnątrz chłodu, na jego czole widniały kropelki potu. Wywnioskowałam z tego, że musiał tutaj przybiec.

– Aleks, uspokój się – podeszłam do niego bliżej, ale on się cofnął. – Powiedz mi, co takiego zrobiłam? Co się stało?

– Nie udawaj, że nie wiesz, nie jestem głupi! Tylko ty byłaś u mnie w domu, nikt inny…

– Aleks – przerwałam mu. – Powiesz wreszcie co się stało?

Chłopak odetchnął głęboko. Jego ramiona opadły.

– Zabrali Arona, dzisiaj rano, jak byłem w szkole. Policja aresztowała mojego ojca.

Poczułam, jak coś nieprzyjemnie ściska mój żołądek. Natychmiast również przestało mieć znaczenie to, jak bardzo byłam na niego wściekła. Aleks mnie teraz potrzebował, a ja tu byłam, dla niego i z góry wiedziałam, że zrobię wszystko, żeby mu pomóc.

– Kto zabrał twojego brata?

– Opieka społeczna. Ktoś ich zawiadomił o tym, że nasz ojciec pije. Maja – wypowiedział moje imię nieco mniej napastliwie – tylko ty o tym wiedziałaś.

Spojrzałam mu prosto w oczy.

– Przecież wiesz, że nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła.

Przez chwilę przyglądał mi się uważnie, a potem niechętnie skinął głową.

– Tak, wiem – przyznał ledwo dosłyszalnym głosem.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Zaprosiłam Aleksa do siebie i pierwsze co zrobiłam, to zadzwoniłam do ojca. Poprosiłam, żeby spróbował się czegoś dowiedzieć, ale nie liczyłam na zbyt wiele. Poczęstowałam chłopaka późnym obiadem, a potem oglądaliśmy jakiś film, z którego w ogóle nic nie zapamiętałam, podejrzewam, że podobnie jak Aleks. Wyszedł ode mnie dopiero pod wieczór. Chłopak był zgaszony i milczący, ale kiedy wyszliśmy na ganek, przystanął, przyglądając mi się uważnie. Nie kontrolując się wyciągnęłam rękę, żeby dotknąć jego policzka. Przez chwilę bałam się, że mnie odtrąci, ale nie zrobił tego. Przykrył moją dłoń swoją. Staliśmy tak przez chwilę, a potem bez słowa odwrócił się i odszedł. Wróciłam do domu, wzięłam kurtkę i również wyszłam. Musiałam poprosić o pomoc Daniela. Jego rodzice mieli znajomości i różne kontakty. Coś na pewno uda mu się wymyślić. Oczywiście o ile będzie chciał mi pomóc…

Kiedy dotarłam do domu przyjaciela, jego mama wpuściła mnie cała rozpromieniona.

– Chłopcy są na górze, grają w jakieś gry – wyjaśniła uprzejmie.

Spojrzałam na nią zaskoczona, ale szybko przywołałam na twarz maskę uśmiechu. Skinęłam tylko głową i podziękowałam. Przecież Daniel nigdy nie miał żadnych kumpli… Co więc się zmieniło? Po schodach weszłam na górę, a potem poszłam prosto do pomieszczenia, w którym stał zestaw kina domowego i duża, skórzana kanapa. Już w drzwiach stanęłam, nie mogąc zrobić kroku. Na podłodze, na porozrzucanych poduszkach siedział Daniel, z padem od konsoli w rękach, a nieopodal znajdowała się mała, znajoma postać, wyraźnie zafascynowana wyświetloną na dużym ekranie telewizora grą. Kiedy w końcu otrząsnęłam się na tyle, by wejść głębiej, obydwaj dostrzegli moją obecność.

– Maja! Co tu robisz? – zachwycił się na mój widok Aron, a potem wyrzucając z siebie nieprzerwany potok słów, zaczął mi tłumaczyć w co gra i jak fajne jest to, czego nauczył go Daniel.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Kiedy mama Daniela, cała w skowronkach, przyszła po Arona, żeby położyć go spać, chłopak wyłączył telewizor. Wstał z podłogi i usiadł koło mnie na kanapie, a ja ledwo tłumiłam w sobie wściekłość.

– Co on tu robi? – spytałam, starając się nad sobą panować.

Daniel wzruszył ramionami.

– Moi rodzice postanowili zrobić coś dobre i zapisali się do programu rodzin tymczasowych i zastępczych. Skąd znasz Arona? To jeden z twoich podopiecznych w przedszkolu?

Spojrzałam na niego jak na idiotę.

– Tak – przyznałam chłodno – ale jest to również młodszy brat Aleksa.

Mój przyjaciel wyglądał na zaskoczonego. Autentycznie.

– Nie wiedziałem… – stwierdził odrobinę ponoru.

– Jak to nie wiedziałeś?

– W każdym razie to wiele wyjaśnia – mruknął, a ja zobaczyłam jak w jego oczach pojawiają się iskierki złości.

– Co wyjaśnia? – nie zrozumiałam.

– Ten dzieciak był bity i głodzony. A sama doskonale wiesz na co stać osoby pokroju Aleksa. Nie tylko jego ojciec miał używanie.

Spojrzałam na niego zszokowana tym, co sugerował. Wiedziałam, że to nieprawda, że Aleks nigdy by… Poza tym widziałam jak bronił Arona przed ojcem. Może nie był idealny, ale potrafił się zaopiekować swoim bratem i robił to na wszelkie możliwe sposoby. Przecząco pokręciłam głową.

– Maju – zaczął nieco łagodniej Daniel – ja sobie tego nie wymyśliłem. Mogę nienawidzić Aleksa i mogę być do niego uprzedzony, ale fakty pozostają faktami i to co ja myślę, nie ma na nie żadnego wpływu.

Skuliłam się na kanapie, oplatając rękoma własne kolana. Przynajmniej Aron był bezpieczny, trafił w dobre miejsce i nic mu nie groziło. To w tej chwili było najważniejsze. O tym, co zrobić dalej, będę mogła pomyśleć potem.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Z trudem przełknęłam ślinę. Nie wiedziałam jak mu powiedzieć, gdzie jest Aron. Wiedziałam jednak, że przecież muszę. Nie chcieliśmy rozmawiać o tym w szkole, więc umówiliśmy się po południu w centrum handlowym. Weszłam przez ruchome drzwi i w oddali, przy drugim wejściu, zobaczyłam czekającego na mnie Aleksa. Ruszyłam w jego kierunku, ale wtedy usłyszałam znajomy, dziecięcy głos.

– Aleks! – krzyk Arona był głośny i rozpaczliwy.

Zobaczyłam, jak chłopak się odwraca, jak biegnie w stronę brata. Rozpoznałam wysoką sylwetkę ojca Daniela, który wziął wyrywające się dziecko na ręce. Rodzice Daniela oddalali się. Znałam ich na tyle, żeby wiedzieć, że uciekają od nieprzyjemnej sytuacji. Aleks ich jednak dogonił. Wyciągnął ręce do brata. Kobieta coś krzyknęła. Podbiegło dwóch strażników. Odciągnęli chłopaka w tył. Aleks próbował się wyrwać, ale wyprowadzili go na zewnątrz, podczas gdy rodzice Daniela odeszli szybkim krokiem. Aron zaczął płakać. Po chwili zniknęli w prowadzących na parking drzwiach. Pobiegłam ku wyjściu, którym wyprowadzony został Aleks. Siedział na brzegu stojącej na placu fontanny, twarz ukrywając w dłoniach. Podeszłam do niego powoli.

– Nic ci nie jest? – zapytałam cicho.

– Widziałaś? – ni to zapytał ni stwierdził, nie podnosząc na mnie wzroku.

– Tak – przyznałam niechętnie. – Właśnie miałam ci powiedzieć, że rodzice Daniela…

– Daniela? – spojrzał na mnie podrywając się gwałtownie.

– Tak, to właśnie do nich trafił twój brat…

Aleks zaczął przeklinać.

– Chodźmy stąd – poprosiłam cicho, zauważając, że coraz więcej ludzi się na nas gapi.

Kiedy chwyciłam go za rękę, chłopak w milczeniu, nie stawiając oporu, zaczął iść za mną. Po dwudziestu minutach milczącej wędrówki znaleźliśmy się w jego domu. Aleks powstrzymał mnie jednak jeszcze w progu, a potem kazał mi wyjść za drzwi. Posłuchałam. Mimo, że stałam na ganku, za zamkniętymi drzwiami, docierały do mnie urywki nieprzyjemnych wrzasków i przekleństw. Usłyszałam kilka niecenzuralnych określeń dotyczących mojej osoby, a potem nastała cisza. Czekałam w napięciu na powrót Aleksa, mimo że najchętniej bym stamtąd uciekła. Wiedziałam jednak, że nie wybaczę sobie, jeżeli go teraz zostawię. Chłopak wyszedł dopiero po kilkunastu minutach z przewieszoną przez ramię, sportową torbą. Minął mnie w milczeniu, a ja poszłam za nim.

– Co teraz zrobisz? – zapytałam.

Nie odpowiedział.

– Może przenocował byś u mnie? – zaproponowałam.

Spojrzał na mnie nieco zaskoczony, a potem odwrócił wzrok.

– To nie jest dobry pomysł – stwierdził chłodno.

– Aleks, proszę. Martwię się o ciebie…

Zatrzymał się w miejscu, tak, że niemal na niego wpadłam.

– Nie potrzebuję twojej litości – warknął na mnie.

Jemu zawsze udawało się wywołać mój gniew.

– Jesteś skończonym kretynem! – syknęłam na niego. – Jeżeli uważasz, że przestałeś cokolwiek dla mnie znaczyć tylko dlatego, że znowu zachowujesz się jak debil, to…

Nie dał mi skończyć. Przysunął się bliżej. Poczułam jak otacza mnie ramionami, jego bliskość, ciepło jego ciała, sprawiły, że z mojej głowy ulotniły się wszelkie myśli. Do tej pory nawet nie zdawałam sobie sprawy jak okropnie i boleśnie tęskniłam za Aleksem.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Byłam zdziwiona, jak łatwo mój ojciec zaakceptował obecność Aleksa w naszym domu. Właściwie miałam nadzieję, że tak jak zazwyczaj, po prostu go nie będzie, ale był. Zmroziło mnie jednak, gdy odkryłam, o co chodzi. Wieczorem, kiedy zeszliśmy na kolację, ojciec przedstawił nam swoją koleżankę, która była psychologiem w sądzie rodzinnym. Okazało się, że dowiedział się wystarczająco wiele – więcej niż sądziłam, że mu się uda – i długo rozmawiał również z rodzicami Daniela. Teraz chciał, żeby pani psycholog zajęłam się Aleksem. Byłam przekonana, że chłopak już nigdy więcej się do mnie nie odezwie. Przedstawiła się nam jako Miriam i spytała czy Aleks zgodzi się z nią porozmawiać. Ku mojemu zdziwieniu, chłopak nie wyszedł urażony. Spytał jej wprost czy jeżeli na to przystanie, ona będzie w stanie mu umożliwić kontakt z młodszym bratem. Spojrzała mu w oczy i szczerze odpowiedziała, że owszem, będzie mogła, jeżeli stwierdzi, że Aleks nie stanowi dla niego zagrożenia. Rodzice Daniela uparcie twierdzili, że nie tylko ojciec, ale i brat znęcali się nad Aronem. Kobieta była bezpośrednia i nie owijała niczego w bawełnę, za to z miejsca ją polubiłam. Aleks najwyraźniej również, ponieważ przystał na takie warunki. Ojciec zmusił mnie, żebym zostawiła ich samych, mimo że naprawę miałam wielką ochotę zostać. Po prawie dwóch godzinach skończyli rozmawiać. Gdy Miriam wychodziła, podsłuchałam jak mówi mojemu ojcu, że Aleks to dobry chłopak i zrobi wszystko, żeby mu pomóc. Ze wstydem zdałam sobie sprawę, że czuję ulgę. Byłam pewna, że chłopak nigdy nie skrzywdziłby brata, jednak wiedzieć, a usłyszeć to od profesjonalistki, to zupełnie co innego.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Aleks spał w pokoju gościnnym. Nawet się nie poruszył, kiedy w środku nocy wśliznęłam się pod jego kołdrę, kładąc się za plecami chłopaka i oplatając go ramieniem w pasie. Wiedziałam jednak, że nie śpi, ponieważ bicie jego serca i oddech wyraźnie przyspieszyły.

– Wszystko się jakoś ułoży – wyszeptałam cicho w jego plecy.

Nie odwrócił się ku mnie, ale wziął mnie za rękę.

– Ani na chwilę nie przestałem cię kochać – oznajmił równie cicho co ja.

Moje serce zatrzepotało jak oszalałe. Zdawałam sobie sprawę z tego, że mnie lubi, że jestem dla niego kimś wyjątkowym, ważnym, ale nigdy jeszcze nie powiedział…

– Kochasz mnie? – zapytałam nagle onieśmielona.

Tym razem się odwrócił. Przyciągnął mnie do siebie, oplatając ramionami i wtulił twarz w moje włosy.

– Tak, kocham – odpowiedział po prostu.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Zapomniałam powiedzieć Danielowi, żeby po mnie nie przyjeżdżał i rano, jak co dzień zaparkował pod moim domem. Wszedł bez pukania, jak to miał w zwyczaju i zastał mnie z Aleksem, kiedy siedzieliśmy przy kuchennym blacie i jedliśmy płatki. Daniel spojrzał na chłopaka z nienawiścią, ale ku mojemu zdumieniu, Aleks nie podniósł wzroku znad swojej miski. Przyjaciel odciągnął mnie na bok.

– Co on tu robi?! – warknął.

Wzruszyłam ramionami.

– Nocował u mnie – wyjaśniłam spokojnie.

– Jak to nocował?! – zjeżył się jeszcze bardziej Daniel. – Maju, przecież on…

– Co on? – nie wytrzymałam. – To że się nie lubicie, nie daje ci jeszcze prawa, żeby osądzać go we wszystkim!

– Proszę bardzo – oznajmił nieprzyjemnym tonem chłopak – rób sobie co chcesz, ale na mnie więcej nie licz.

Wyszedł z domu, wściekle trzaskając drzwiami. Opadłam na swoje krzesło. Było mi przykro i miałam już serdecznie dość nieprzyjemnych sytuacji. Dlaczego nic nie mogło być w życiu proste? Aleks stanął za moim krzesłem, pochylił się i objął mnie od tyłu ramionami. Tym razem również nie powiedział ani słowa. Ostatnio w ogóle był jakiś dziwnie milczący. Sama jednak jego obecność zupełnie mi wystarczyła.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Zauważyłam, że w szkole koledzy traktują Aleksa z jakimś chłodnym dystansem. To nie było normalne, ale i on wcale nie szukał ich towarzystwa. Mojego zresztą też nie, co wyraźnie dał mi do zrozumienia, kiedy do niego podeszłam. Daniel się na mnie gniewał, więc właściwie cały dzień spędziłam głównie z Sandy. Po lekcjach natomiast Aleks zmył się, zanim zdążyłam go złapać. Czułam się przytłoczona nadmiarem emocji i problemów. Postanowiłam, że najpierw naprawię sytuację między mną, a Danielem. Zamiast do siebie, pojechałam do niego do domu. Zastałam go bawiącego się z Aronem. Wyglądało na to, że naprawdę przejmował się chłopcem, a mały po prostu go uwielbiał. Co prawda w dużej mierze zapewne pomogły im nowoczesne konsole i gry, ale liczyły się rezultaty. Daniel już się na mnie nie gniewał, to zawsze w nim lubiłam – złość się go nigdy zbyt długo nie trzymała i bardzo szybko mu przechodziła. Wiedziałam również, że po prostu się o mnie martwi. Razem pograliśmy w Tekkena, a potem się z nimi pożegnałam. Nie chciałam jeszcze wracać do domu. Zwłaszcza, że Aron bez przerwy wypytywał mnie o Aleksa, a ja, tak naprawdę, nie miałam mu co powiedzieć, bo przecież nie opowiem dziecku, że jego brat wyprowadził się z domu. Postanowiłam pospacerować po plaży, ale spacer przeciągał się niemal w nieskończoność i gdy postanowiłam wracać, zachodziło już słońce. Kiedy podeszłam do najbliższego wyjścia, przystanęłam zaskoczona, słysząc dwa znajome głosy. Głosy, których nigdy nie spodziewałabym się usłyszeć razem.

– Co jeszcze? – zapytał rozgniewanym głosem Aleks.

– Maja, zostawisz ją w spokoju – odpowiedział mu chłodno Daniel.

Podeszłam bliżej, chowając się za zakrętem przejścia. Zobaczyłam ich skąpane w promieniach zachodzącego słońca sylwetki. Stali naprzeciwko siebie. Aleks wściekle zaciskając pięści i Daniel, rozluźniony, wyraźnie zadowolony z siebie.

– Już próbowałeś mi ją odebrać i niewiele brakowało, żeby ci się to udało. Zabrałeś ode mnie Arona, nastawiłeś przeciwko mnie moich kumpli, próbujesz ze mnie zrobić znęcającego się nad bratem potwora. Nie licz na to, że kiedykolwiek zrezygnuję z Mai – oznajmił chłopak.

Daniel uśmiechnął się. To nie był przyjemny uśmiech.

– W takim razie ona będzie musiała zrezygnować z ciebie. Będę po prostu musiał włożyć w to nieco więcej wysiłku. Jaka szkoda – zadrwił – taka dziewczyna i jak świetnie całuje…

Aleks rzucił się na niego, a chłopak się nie bronił. Przerażona przymknęłam oczy, nie chcąc ujawniać im swojej obecności. Jeżeli Aleks rzeczywiście teraz go pobije, to przekreśli swoje szanse na choćby widywanie się z bratem. Musiałam mu zaufać. Kiedy Daniel upadł, pchnięty na piasek. Aleks się odsunął.

– To jeszcze nie wszystko – oznajmił wyzywająco Daniel wstając i otrzepując swoje czarne spodnie. – To dopiero początek. Przyrzekam zamienić twoje życie w prawdziwy koszmar.

Kiedy Daniel odszedł, stałam jeszcze dłuższą chwilę w tym samym miejscu, obserwując, jak Aleks rozładowuje swoją wściekłość, ciskając do morza kawałki drewna. Wyszłam z ukrycia dopiero, kiedy zrezygnowany opadł na piasek. Tym razem to ja, bez słowa, usiadłam przytulając się do niego.

– Wtedy, w korytarzu, kiedy wpadłam na waszą grupę znęcającą się nad Danielem, ty go broniłeś, prawda? – zapytałam w końcu cicho.

Skrzywił się nieco. Niechętnie skinął głową.

– Dopiero potem okazało się, że on to zrobił specjalnie – mruknął. – Zaczął podrywać dziewczynę Petera – wyjaśnił – i dlatego on i Robert postanowili się nim rozprawić.

Wzdrygnęłam się, słysząc imię Roberta. Nie żywiłam względem niego żadnych, cieplejszych uczuć.

– Dlaczego w ogóle się z nimi przyjaźnisz? Znam cię przecież już na tyle, żeby wiedzieć, że sam niespecjalnie go lubisz.

Aleks westchnął. Objął mnie ramieniem, mocno tuląc do siebie.

– Posłuchaj, za rok idziemy do college, jedyny sposób, żebym się tam dostał, to stypendium sportowe, inaczej nie będziemy razem… ja zostanę w mieście pracować, a ty… – nie dokończył, przymknął oczy. – Do tego potrzebuję wsparcia chłopaków. Całej drużyny.

Teraz wiele rzeczy stało się dla mnie jaśniejszych.

– Więc to tym martwiłeś się przez cały czas? To przez to tak się ode mnie oddaliłeś?

Skinął głową.

– Nie zupełnie wyszło tak jak chciałem, przepraszam… Myślałem, że uda mi się to wszystko pogodzić. Poza tym ten wyjazd… Nie wiem jak mogłem się na to zgodzić i zostawić Arona samego. Po prostu nie potrafiłem znieść tej cholernej zazdrości.

Nareszcie zrozumiałam również czemu miał taki podły humor przez całą wycieczkę. Przypomniałam sobie mój pocałunek z Danielem, to jaki on był wtedy miły i troskliwy. Poczułam się z tego powodu jeszcze gorzej niż czułam się wcześniej.

– Aleks, ja przepraszam… – szepnęłam cicho i chyba chciałam przeprosić go za wszystko, a najbardziej za to, że w ogóle o jego problemach nie pomyślałam.

– Nie martw się – mruknął – i tak najbardziej boję się tego, że Daniel mi ciebie odbierze.

– Nie odbierze – stwierdziłam stanowczo, czując w sobie jakąś dziwną determinację. – Jest moim przyjacielem, mimo wszystko w dalszym ciągu – powiedziałam przepraszająco – ale nawet ja uważam, że trzeba mu dać za to wszystko jakąś nauczkę.

Aleks roześmiał się, kładąc na plecach na piasku.

– No co? – spytałam pochylając się nad nim.

Przyciągnął mnie do siebie.

– Zaczynam się ciebie bać, kiedy tak mówisz – stwierdził ciągle rozbawiony.

– W takim razie nawet nie próbuj mi podpadać – oznajmiłam hardo, chciałam dodać coś jeszcze, ale on już zamykał moje usta pocałunkiem.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Aleks w przeciągu tych ostatnich miesięcy naprawdę się zmienił. Wydoroślał i zupełnie inne rzeczy zaczęły mieć dla niego znaczenie. Bolało mnie to, że w szkole nie mogłam do niego podejść, że miałam trzymać się z daleka, ale taki właśnie był plan. Daniel miał sądzić, że wszystko między nami skończone. Chcieliśmy, żeby myślał, że wygrał.

– Cześć – bąknęłam, siadając obok przyjaciela i próbując ukryć to, jak wściekła na niego jestem. – Masz ochotę wybrać się na wagary? – zaproponowałam.

Uśmiechnął się do mnie ujmująco.

– Przecież leje, co będziemy robić?

Wzruszyłam ramionami.

– Popatrzymy na deszcz? – zaproponowałam.

Roześmiał się, ale umówiliśmy się, że za dziesięć minut spotkamy się pod szkołą. Zgarnęłam z szafki swoje rzeczy i skierowałam się ku bocznemu wyjściu. Zanim jednak dotarłam do drzwi, ktoś chwycił mnie za ramię. Odwrócił w swoją stronę. Poczułam nieprzyjemny, dławiący w gardle strach. Szarpnęłam się, odsuwając w tył.

– Spokojnie – puścił mnie podnosząc ręce do góry, w obronnym geście. – Chciałem tylko z tobą pogadać – oznajmił.

– Nie mamy o czym – odpowiedziałam, chcąc jak najszybciej zniknąć mu z oczu.

– Posłuchasz mnie – stwierdził, blokując mi drzwi. Stałam, czekając, nie bardzo wiedząc co innego mogłabym zrobić. – Wiem, że pijany nie jestem najmilszy – mruknął, a ja spojrzałam na niego zaskoczona – ale to chyba do cholery nie przekreśla mnie jako przyjaciela. Nie wiem co zrobiłaś Aleksowi, ale cofnij to.

– Nie wiem o co ci chodzi… – zaskoczył mnie, ale w dalszym ciągu chciałam przede wszystkim, żeby się ode mnie odczepił.

– Doskonale wiesz, dziewczyno – odezwał się z pretensją, ale w jego głosie nie było gniewu, a raczej rezygnacja. – Wiem, że za nami nie przepadasz, że uważasz nas za kretynów, którzy rysują kredą genitalia na szkolnym podwórku, ale nam naprawdę na nim zależy. Jeżeli ma jakieś kłopoty, to chcemy mu pomóc.

Wpatrywałam się w niego przez chwilę, a potem po prostu wybuchłam śmiechem. Zwyczajnie nie mogłam się powstrzymać. Robert doskonale określił moje odczucia. Widziałam, jak przygryza dolną wargę, żeby również się nie roześmiać. Chyba po prostu chciał być zły.

– Jeżeli naprawdę chcecie wiedzieć w czym rzecz, to pokażcie się za godzinę w centrum handlowym, przy sklepie z zabawkami. Uprzedzam jednak, że Aleks powie wam tyle, ile sam będzie chciał.

Robert skinął głową i odsunął się by przepuścić mnie w drzwiach.

– Maja, przepraszam – krzyknął, kiedy wychodziłam. – Nie miałem pojęcia, że on naprawdę cię kocha. Inaczej nigdy bym się tak nie zachował.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Właściwie nie wiedziałam co myśleć o rozmowie z Robertem, ale szczerze cieszyłam się, że mimo wszystko, koledzy nie odwrócili się od Aleksa. On potrzebował w tym momencie każdego wsparcia. Natomiast Daniela chciałam zmusić do tego, żeby się przyznał. Zachował się podle, a do tego mnie okłamywał i po raz kolejny wykorzystywał w swojej prywatnej zemście. Ani trochę mi się to nie podobało. Siedzieliśmy na ławce w centrum handlowym. Powoli sprowadziłam rozmowę na temat Arona, a za czym idzie, również Aleksa. Daniel chętnie mówił o chłopcu i wydawało mi się, że naprawdę go lubi, a nie tylko stara się zdobyć jego sympatię, żeby dopiec swojemu wrogowi.

– Miałeś rację co do Aleksa, nigdy nie powinnam była się z nim umawiać – skłamałam gładko.

Przysunął się bliżej. Objął mnie ramieniem, a ja aż kipiałam w środku ze złości.

– Nawet jego brat się go boi, często budzi się w nocy z krzykiem – ścisnęło mi się gardło, gdy Daniel również skłamał. – Moi rodzice planują starać się dla niego o zakaz zbliżania się do Arona.

Jak on mógł być aż tak podły? Czy nienawiść tak bardzo go zaślepiła. Patrzyłam na Daniela i ani trochę nie widziałam w nim już swojego najlepszego przyjaciela. Osoby, której mogłam opowiedzieć o wszystkim.

– Maju, wiesz, że czuję do ciebie coś więcej… – kontynuował niezrażony. – Jak myślisz, może warto dać nam szansę?

Jak daleko był gotów posunąć się, żeby odegrać się na Aleksie? Nie czekał na odpowiedź. Zamiast tego jego twarz znalazła się przy mojej twarzy, usta przy moich ustach, a potem, zanim zdążył mnie pocałować, czyjeś ręce brutalnie odciągnęły go w tył. Szarpnął się, ale bezskutecznie. W oczach Aleksa płonął ogień. Puścił Daniela, dopiero, kiedy uspakajająco dotknęłam jego ręki, ale w tym momencie pojawili się Robert i Will. Przyjaciel spojrzał na mnie zdezorientowany.

– Przykro mi Daniel, ale tym razem to ty zachowałeś się jak dupek – oznajmiłam, starając się, żeby głos mi nie drżał.

Aleks opiekuńczo objął mnie ramieniem, a Daniel patrzył na to tak, jakby zwyczajnie nie mógł uwierzyć. Kilka razy otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale za każdym razem się powstrzymywał.

– Jak możesz? – zapytał w końcu. – Myślałem, że już z nim skończyłaś. Całowaliśmy się! Przecież ty i ja…

– Nie – ucięłam krótko. – Nigdy nie było „ciebie i mnie”. Zawsze byliśmy tylko przyjaciółmi i doskonale o tym wiesz. Poza tym – spojrzałam mu w oczy – ty do mnie również nic nie czujesz. Jedyne co chciałeś osiągnąć, to zemsta na Aleksie.

Zacisnął wargi i więcej nic nie powiedział. Robert chwycił go za ramię i pociągnął w stronę wyjścia. Chciałam zaprotestować, ale Aleks mnie przytrzymał. Przytulił do siebie, obejmując moje plecy.

– Nie, nie zgadzam się! Oni zrobią mu krzywdę! – zaprotestowałam.

Aleks wtulił policzek w moje włosy.

– Nic mu nie zrobią, nie dotkną go nawet palcem, obiecuję. Zaufaj mi trochę – poprosił.

Zamknęłam oczy, wtulając twarz w jego koszulkę. Mimo, że byłam pełna obaw, miał rację. Musiałam mu w końcu zacząć ufać.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Nie mogłam uwierzyć w to, że wszystko rozwiązało się niemalże samo. Ojciec Aleksa i Arona, został umieszczony w zakładzie leczenia uzależnień. Podobno zgodził się na to dobrowolnie. Okazało się, że miał całkiem spore długi, przez co ich dom został zlicytowany. Miriam jednak postarała się o socjalne mieszkanie dla Aleksa, chłopak dostał również stypendium, a mój ojciec znalazł dla niego pracę na magazynie, w siedzibie swojej firmy, do której przychodzić miał przez dwa popołudnia w tygodniu i w weekendy. Do tego był już pełnoletni, miał więc prawo by walczyć w sądzie o opiekę nad bratem. Rozprawa była potrzebna, gdyż rodzice Daniela chcieli adoptować chłopca lub w najgorszym wypadku stworzyć dla niego rodzinę zastępczą. Ponieważ jednak biologiczny ojciec Arona dobrowolnie poddał się leczeniu, a Aleks miał mieszkanie i pracę, chłopak tak naprawdę miał niewielką szansę na to, żeby w sądzie przegrać. Nawet pomimo środków finansowych, którymi oni dysponowali.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Daniel nie chciał się ze mną widzieć i wcale mnie to nie dziwiło, ale mimo to, nie zamierzałam dać za wygraną. Kiedy poszłam do jego domu, ku mojemu wielkiemu zdumieniu, mama Daniela wpuściła mnie i zaprosiła na kawę. Bardzo szybko jednak dowiedziałam się o co jej chodzi.

– Maju, przekonaj go, żeby zrezygnował, to dziecko potrzebuje rodziny…

Spojrzałam na nią ze złością.

– Nie rozumiem, jak pani może! Najpierw pani zabrania Aronowi kontaktów z rodzonym bratem, a teraz prosi mnie pani, żebym namówiła Aleksa do porzucenia Arona.

– Maju, zrozum mnie – mówiła rozpaczliwym, błagalnym tonem. – Byliśmy pewni, że ten chłopak się nad nim znęcał. Daniel, powiedział nam, że…

– Daniel nienawidzi Aleksa i nie przeczę, ma ku temu powody, ale to… to jest po prostu podłe! – nie byłam pewna czy szepczę czy krzyczę, ale oczy zalewała mi rzeka łez.

Ona również płakała. Mówiła o tym, jak bardzo pokochali Arona, że niczego mu nigdy nie zabraknie. Obiecała, że Aleks będzie mógł się z nim widywać, kiedy tylko będzie chciał i ja również, że zawsze będziemy mile witanymi gośćmi w ich domu. Rozumiałam ją, ale to nie było jej dziecko. Nie zamierzałam w żaden sposób wpływać na decyzję Aleksa, nie potrafiłam się jednak zmusić, by odmówić rozpaczliwie błagającej kobiecie przedstawienia mu jej propozycji.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Daniel sam mnie znalazł. Przyszedł wieczorem do mojego domu. Byłam nieco zaskoczona, kiedy niezapowiedziany stanął w drzwiach mojego pokoju.

– Namieszałem – powiedział cicho, siadając na moim łóżku.

– Owszem – przyznałam mu rację.

– Straciłem i ciebie i Sandy, a do tego moja matka jest na skraju rozpaczy. Nigdy jej takiej nie widziałem – szepnął. – Nie mam pojęcia co mogę zrobić. Czy w ogóle cokolwiek da się zrobić – sprostował.

– Możesz nas przeprosić – podsunęłam, siadając na biurku, naprzeciwko niego. – Sandy za zdradę, mnie i matkę za kłamstwo, a Aleksa za to, do czego doprowadziłeś.

Skrzywił się nieznacznie. Na jego twarzy malowało się przerażenie. Popełniać błędy jest bardzo łatwo, ale znacznie trudniej później przyjąć za nie odpowiedzialność.

– Nie wiem, kiedy to tak daleko zaszło – westchnął. – Na początku chciałem go po prostu pozbawić ciebie. To by była wystarczająca kara.

Spojrzałam na niego chłodno.

– Czy mnie nienawidzisz tak samo, jak Aleksa? – zapytałam.

– Czemu tak sądzisz? – zdziwił się moim pytaniem.

– A pomyślałeś jak ja będę się czuła? Nie uważasz, że ja również go kocham, nie tylko on mnie?

– Czuję się jak dupek – mruknął Daniel, spuszczając wzrok.

– I dokładnie tak się zachowałeś.

– Czy istnieje jakaś szansa, że mi wybaczysz? – zapytał w dalszym ciągu nie patrząc na mnie.

– Będziesz musiał długo na to pracować – odpowiedziałam mu z lekkim uśmiechem.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Mnie przeprosić było znacznie łatwiej niż Sandy. Przy wtórze morza romantycznych gestów, zajęło to Danielowi prawie dwa tygodnie. Dziewczyna była na niego w dalszym ciągu wściekła, ale dobrze wróżyło to, że chodzili razem, trzymając się za ręce. Chyba powoli mu wybaczała, chociaż byłam przekonana, że będzie miał teraz naprawdę ciężkie życie. Aleks na propozycję mamy Daniela zareagował prawdziwą furią. Chętnie jednak skorzystał z możliwości odwiedzania brata, kobietę po prostu naumyślnie ignorując, jakby była powietrzem. I nie miało znaczenia jak bardzo się starała. Coś ściskało mnie w środku, kiedy Aron drobnymi rączkami obejmował go w pasie. Aleks jak zwykle był dla niego surowy, ale ja wiedziałam, że naprawdę go kocha. Mimo wszystko, kiedy we trójkę poszliśmy na spacer po plaży, zaskoczyła mnie ich cicha rozmowa.

– Podoba ci się tam? – pytał poważnym głosem Aleks.

Mały przytaknął i z zapałem zaczął opowiadać o grach komputerowych, które pokazywał mu Daniel, o tym, że ma własny pokój, o smacznym jedzeniu i zabawkach.

– I chciałbyś tam mieszkać już na stałe? – drążył dalej chłopak.

– Tak, ale z tobą – oznajmił buntowniczo Aron, który jako pięciolatek miał już wypracowany swój własny światopogląd.

– A gdybym obiecał, że będę cię odwiedzał? Bardzo często? A w soboty albo niedziele będziemy z Mają chodzić na spacery. Co ty na to?

– Nie wiem – odpowiedziało poważnie dziecko. – Ciocia mówi, że mnie kocha. I że bardzo by za mną tęskniła – przyznał niepewnie.

– Przecież kiedy mnie nie będzie, zawsze będziesz miał w pobliżu Daniela – oznajmił mu Aleks, czym zaskoczył mnie jeszcze bardziej. – To chyba fajne mieć dwóch starszych braci zamiast jednego?

Po długiej rozmowie, Aron w końcu dał się przekonać. Kiedy wróciliśmy do domu Daniela, Aleks uciekł, zmuszając mnie, żebym to ja przedstawiła nowej rodzinie chłopca jego decyzję.

~ ♪ ~ ♪ ~ ♪ ~

Byliśmy nad naszym wodospadem. Aleks leżał na moich kolanach, wpatrując się w zielony baldachim z liści. Leniwie bawił się kosmykiem moich włosów. Między nami było teraz naprawdę dobrze. Jak nigdy dotąd. To nie była tylko chwila, jedno spojrzenie. Istniało naprawdę wiele rzeczy i zdarzeń, które sprawiły, że się w nim zakochałam.

– Aleks, nie żałujesz? – zapytałam cicho.

– Teraz przynajmniej nie boję się patrzeć w przyszłość – odpowiedział z leniwym uśmiechem.

Miał rację. W zeszłym tygodniu wspólnie wybraliśmy college. Był położony na tyle blisko, że na weekendy bez przeszkód mogliśmy wracać do domu, a jednocześnie odpowiadał nam obydwojgu profilami.

– Kocham cię i mam nadzieję, że nigdy nie będziesz żałował – wyznałam szczerze.

Wiedział co mam na myśli.

– Z pewnością w życiu żałował będę jeszcze wielu rzeczy, ale nie tego – mruknął.

Uśmiechnął się do mnie łobuzersko, a ja zrzuciłam go z kolan, wiedząc, że to oznacza koniec melancholijnej rozmowy. Pisnęłam, kiedy przyciągnął mnie do siebie, przewracając na trawę. Nie wiedziałam co bardziej odbierało mi oddech, jego pocałunki czy łaskotanie. Pragnęłam, żeby takie chwile zostały na zawsze i nigdy, przenigdy nie zniknęły z naszego życia.

The End

Vicky

Trochę nieśmiała, zawsze odrobinę rozkojarzona i najczęściej w czymś głęboko zaczytana. Kocha fantastykę i kulturę Japonii. Z zamiłowaniem tworzy opowiadania i irytuje otaczających ją ludzi. Oprócz bloga (przez zupełny przypadek) prowadzi portale PapieroweMotyle, DuzeKa oraz Secretum. Ps. Zostaw mi swój link w komentarzu, żebym również mogła odwiedzić Twoją stronę!

1 Comment

  1. Odpowiedz

    Nicky

    29 listopada 2015

    Świetne opowiadanie!

Leave a comment

Ostatnie Recenzje

Aurora: Koniec – Amie Kaufman i Jay Kristoff

Gra planszowa Gejsze 2 Herbaciarnie

Nawet jeśli rozetniesz mi usta tom #01

Moje szczęśliwe małżeństwo

Najpopularniejsze Artykuły