„Zaklęcie dla Cameleon” to pierwszy tom cyklu „Xanth” amerykańskiego pisarza Piersa Anthony’ego. Po raz pierwszy ukazał się w 1977 roku, natomiast w Polsce przetłumaczony przez Lucynę Targosz i wydany przez Dom Wydawniczy Rebis został w 1991 roku. Drugie wydanie pojawiło się w 2012 w przekładzie Pawła Kruka nakładem Naszej Księgarni.
Xanth to baśniowe królestwo, w którym każdy mieszkaniec powinien posiadać magiczny talent. Jeżeli nie, zostanie z niego wygnany. Zbiór „czarodziejskich” umiejętności jest naprawdę przedziwny. Od tworzenia kurzajek, poprzez sikanie różnymi kolorami, aż po bardziej przydatne i mniej banalne umiejętności, takie jak tworzenie iluzji, paraliżowanie, przemiana różnych rzeczy czy też lewitowanie. Główny bohater, Bink, nie może jednak odnaleźć w sobie żadnej magii. By odkryć swój talent wyrusza w pełną przygód podróż, ze swojej rodzinnej wioski, aż do położonego na pustkowiu zamku dobrego czarodzieja, który nie przepadał jednak za towarzystwem, dlatego często w magiczny sposób zmieniał do swojej siedziby drogę. Czy jednak nawet gdy go odnajdzie, czarodziej będzie w stanie mu pomóc?
Książka pisana jest lekkim stylem, w pełen humoru, przyjemny sposób. Przygody bohatera mogą przywodzić na myśl pomysłowe, japońskie anime. Bink podróżuje po świecie, spotykając różne istoty (szczególnie płci żeńskiej), przy których dzieją się własne, zamknięte mini-epizody. Ma również dość interesującą przyjaciółkę o imieniu Cameleon, której magiczny talent zmienia całkowicie jej wygląd i osobowość. Przygody, które spotykają Binka są barwne, zabawne i niezwykle pomysłowe. Również dobro i zło w powieści nie są czarno-białe, a pisarz niejednokrotnie potrafi zaskoczyć czytelnika.
Przedstawiony świat został wykreowany w interesujący i zabawny sposób. Fauna i flora nosi dziwaczne nazwy, a jeszcze dziwniej się zachowuje. Z czarnego bzu wyrastały nifmy, które można była hodować dla zaspokajania własnych potrzeb (co nie spodobało się rodzicom Binka, gdy został na próbie hodowli nakryty). Las włada własną magią, potrafiąc wykształcić zaklęcia obronne i usypiając nieroztropnych podróżników. Mięsożerna trawa, potrafiła wniknąć w ciała swoich ofiar. Niespotykane, niezwykle, tajemnicze, mordercze i magiczne – takie właśnie wszystko okazywało się być w Xanth’cie.
Cała seria przypomina mi „Conana” – liczy sobie już 38 tomów. W Polsce do tej pory wydanych zostało 20. Jestem niezmiernie ciekawa czy wydawnictwo Nasza Księgarnia doprowadzi cykl do końca. Byłabym z tego powodu zadowolona, ponieważ Piers Anthony jest pisarzem, który tworzy z polotem, a jego wyobraźnia nie zna granic. Lektura „Xantha” dostarcza niebanalnej, niezwykłej rozrywki i gdy już trzyma się książkę w dłoniach, niezmiernie ciężko się z nią rozstać.
Powieść jest barwna i wciągająca. Piers Anthony ma naprawdę bujną i niesamowitą wyobraźnie, a rzeczy, które stworzył są oryginalne i zaskakujące. Gdy dodać do tego dawkę dobrego humoru, śmieszne nazwy zwierząt i roślin oraz błyskotliwe dialogi bohaterów, powstaje lektura, obok której nie sposób przejść obojętnie. Książkę czyta się niezwykle szybko, a ja jestem bardzo ciekawa, co przyniosą ze sobą kolejne tomy. Mam u siebie już drugi, noszący tytuł „Źródło magii”, po który, przeczytawszy „Zaklęcie dla Cameleon” natychmiast, bez wahania, zdecydowałam się sięgnąć. Powieść zdecydowanie przeczytać polecam! Wyprawa do baśniowego, pełnego magii i humoru świata gwarantowana. Możliwe, że gdy się tam znajdziesz, wcale nie będziesz chciał wracać!
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia