Jeżeli kiedykolwiek zastanawiałeś się jak rozpoczyna się kariera muzyczna lub w jaki sposób, w studyjnym (lub domowym) zaciszu, powstaje muzyka elektroniczna to „We are your friends” jest produkcją skierowaną właśnie do Ciebie. Zadowoleni powinni być również wielbiciele gatunku „new adult”. Max Joseph udowadnia, że debiut wcale nie musi być zły.
Cole (Zac Efron) marzy o karierze DJ’a. Mimo że posiada (niedoszlifowany) talent muzyczny to jednak nie jest to łatwa branża i nie można tak po prostu się do niej wcisnąć, zwłaszcza grając za darmo w klubie, którego właściciel nie życzy sobie improwizowania. Pewnego dnia jednak Cole natyka się na znudzonego Jamesa (Wes Bentley), sławnego DJ’a, który postanawia wziąć go pod swoje skrzydła. Zostają przyjaciółmi. Na drodze tej przyjaźni staje jednak Sophie (Emily Ratajkowski), dziewczyna Jamesa.
Film postanowiłam obejrzeć gdyż skojarzył mi się z jednym z moich ulubionych tytułów „Step Up”. Ku mojemu ogromnemu, bardzo pozytywnemu zaskoczeniu, niewiele się pomyliłam. Na ekranie zostały przedstawione problemy tak zwanych „new adults” czyli już nie nastolatków, ale jeszcze nie dorosłych, z ciepłą posadą i oszczędnościami w banku. Oczywiście wszyscy bohaterowie wywodzą się z nie najbogatszych rodzin i sami muszą zawalczyć o swoją przyszłość, a każde z nich ma na to własny sposób. I chociaż nie ma tutaj wysokiej klasy tancerzy oraz niezwykłych efektów, to jednak pojawia się pasja i chęć spełnienia marzeń oraz osoby, które mają odwagę by po nie sięgnąć.
„We are your friends” to debiut początkującego reżysera Maxa Josepha, który stara się zrobić wszystko by uciec od schematów. Rzeczywiście, film wyróżnia się na tle gatunku, pomysły jednak niekoniecznie należą do oryginalnych – zaczerpnięte zostały po prostu z innych produkcji. Za to ścieżka dźwiękowa, która towarzyszy widzom przez cały seans z pewnością zadowoli każdego miłośnika muzyki elektronicznej. Mnie osobyście spodobał się fragment w którym James tłumaczy Colowi, że by powstała dobra muzyka nie wystarczy sam komputer i zupełnie w innym miejscu powinien szukać on inspiracji.
Podsumowując – myślę, że film trzyma poziom i był dokładne tym, co miałam nadzieję zobaczyć. Dobra gra aktorska (zwłaszcza głównego bohatera, w którego rolę wcielił się Zac Efron), inspirująca ścieżka dźwiękowa, bohaterowie niepozbawieni charakteru zdecydowanie przemawiają na korzyść produkcji i chociaż pojawiło się kilka utartych schematów, to jednak film jest zdecydowanie wart obejrzenia.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Monolith studio
Koralina
Lubię Efrona chociaż poznałam go jeszcze za czasów Disneya, ale ciągle udowadnia, że nadaje się do każdej roli
Magia Słowa
Step Up – on był genialny! Najlepsza pierwsza część takie jest moje zdanie. A co do tego filmu, kiedyś go na pewno obejrzę, może dlatego, że niegdyś, będąc małą dziewczynką uwielbiałam oglądać Zaca w High School Musical 😉