Kwiecień w tym roku okazał się bardzo ciepły, a po nim nadszedł słoneczny, długi weekend majowy. Nad morze, mimo pory roku, do niewielkiej miejscowości, przyjechało bardzo wielu turystów. Lubiłam ten ruch i gwar, bo czasami czułam, jakbym była jedyną żywą duszą w Krynicy Morskiej, zwłaszcza podczas listopadowych mrozów. Nie mieszkałam tutaj od zawsze, przeprowadziłam się z Gdańska, ponieważ chciałam uciec, przed wszystkim i przed wszystkimi. Minął rok, a mnie udało się zadomowić. Przede wszystkim trzymała mnie tu jednak moja miłość – kochałam morze i puste nadbałtyckie plaże, tą samotność i dzikość, której nigdy nie dało się doświadczyć w trójmieście. Teraz jednak ciągnęło mnie do ludzi. Byłam zadowolona, że przyjechały moje koleżanki, podobała mi się dyskoteka i to, że mogę się z nimi napić. Miałam zamiar o nic się nie martwić i przez pierwszy tydzień maja po prostu dobrze się bawić.
Stałam oparta o drewnianą balustradę, połączoną z belkami podtrzymującymi dach nad parkietem. Wino przyjemnie szumiało mi w głowie, kiedy przyglądałam się tańczącym dziewczynom. Muzyka zwolniła. Ludzie zaczęli kołysać się w jej takt, niektórzy w parach, inni samotnie. Poczułam na ramieniu czyjś dotyk. Spojrzałam w górę.
– Zatańczysz? – zapytał wysoki, zawadiacko uśmiechający się chłopak.
Skinęłam głową. Podobał mi się. Kasztanowe włosy niesfornie opadały mu na oczy o inspirującej, bursztynowej barwie. Był ode mnie o głowę wyższy, miał na sobie grafitowe dżinsy i czarną koszulkę bez nadruku. Jego ramiona były szerokie, ale ciało miał raczej szczupłe niż napakowane. Kiedy objął mnie w talii, poczułam przyjemną, gęsią skórkę. Wtuliłam się w niego właściwie bezwiednie, a wino dodało mi odwagi. Skończyła się piosenka, a on nie wypuścił mnie z objęć, po prostu odsunęliśmy się z parkietu, wychodząc na dwór i stając tuż za zadaszoną konstrukcją. Pocałował mnie delikatnie, a ja nawet nie zdążyłam poczuć się zaskoczona. Odwzajemniłam jego pocałunek, a wtedy on zaczął napierać mocniej, już po chwili całowanie stało się bardziej namiętne i pełne pasji. Przycisnął mnie do drewnianej ściany. Zamknęłam oczy, wplatając palce w jego włosy. Świat przestał istnieć, a cudowne uczucie i podniecenie wypełniało mnie całą. Odsunął mnie od siebie łagodnie, bardzo szybko oddychając.
– Masz ochotę się przejść? – zapytał wpatrując się w moje oczy.
– Tak – odpowiedziałam, nie mogąc złapać tchu.
– Poczekaj chwilę – poprosił i zniknął z powrotem w klubie.
Stałam na dworze, pod gwiazdami, z trudem próbując pozbierać myśli. Zdałam sobie sprawę, że właśnie zgodziłam się na spacer, sama, z nieznajomym, ale ani przez chwilę nie przyszło mi do głowy, że mogłabym odmówić. Całą sobą pragnęłam jego bliskości. Z jakiegoś powodu mu ufałam. Wrócił po kilku minutach, na ramieniu niosąc skórzaną kurtkę. Pocałował mnie lekko, a potem wziął za rękę. Przez chwilę milczeliśmy, idąc w kierunku zejścia na plażę, a potem zaczęliśmy żartować, tak po prostu, jakbyśmy znali się od lat. Nie rozmawialiśmy o życiu, nie zamieniliśmy słowa o nas, po prostu się śmialiśmy ze wszystkiego i z niczego zarazem.
Plażą przeszliśmy spory kawałek. Zdjęliśmy buty i pozwalaliśmy by nasze nogi moczyły chłodne fale. Byliśmy sami, tylko my i nocne niebo. Zatrzymaliśmy się. Chłopak położył na piasku kurtkę, usiadłam na niej, a on znów zaczął mnie całować. Po chwili już leżałam w połowie na kurtce, a w połowie na piasku. Dotykał mnie, rozbierał, a ja go zachęcałam. Czułam się cudownie. Nic nie miało już znaczenia, byliśmy tylko ja, on, morze i nocne niebo.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Obudziłam się we własnym łóżku, w moim niewielkim apartamencie na poddaszu. Przez okno świeciło słońce, a mnie upiornie bolała głowa. Wino… bardzo, bardzo dużo wina, muzyka i taniec. I chłopak! Byłam przekonana, że był tam jakiś chłopak. Jęknęłam. Usiadłam na łóżku, by przekonać się, że w połączonym z aneksem kuchennym pokoju jestem sama. Zamrugałam. Na szafce nocnej, w wąskim, szklanym wazonie, stała pojedyncza, błękitna róża. Obok niej leżała kartka, a na niej, pochyłym, schludnym charakterem pisma, nakreślone były słowa.
„Piękno dla piękności”, a pod spodem „Dziękuję, za cudowny wieczór, Kociaku. Niestety dalej nie wiem jak masz na imię.”.
Poczułam ukłucie żalu, że tak po prostu zniknął. Nie zostawił nawet swojego numeru, więc wywnioskowałam, że nie chce już się ze mną spotkać. Zdusiłam w sobie nieznośny zawód i ból. Miałam się przecież bawić i tak to właśnie wyglądało. Skąd on do licha wytrzasnął tą różę?! Wzięłam szybki prysznic i wyszłam z domu, zdecydowana nie siedzieć sama, żeby nie zadręczać się tajemniczym nieznajomym. Moje koleżanki nocowały w pensjonacie, nad samym morzem i właśnie tam miałam zamiar się wybrać. Odrobinę zmarzniętą dłonią poprawiłam nieznośną, miedzianą grzywkę, która jak zwykle opadała mi na oczy. Włożyłam na siebie tylko cienką bluzę, wiedząc, że za godzinę czy dwie zrobi się nieznośnie ciepło i wtedy będę żałowała, że wzięłam kurtkę. Zanim zdążyłam zejść brukowaną aleją, prowadzącą ku plaży, usłyszałam wibracje telefonu, sygnalizujące nadejście smsa. Uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy.
„Zanim rano wyszedłem, pozwoliłem sobie zapisać twój numer. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. Czy chciałabyś się ze mną jeszcze spotkać?”
Schodząc dalej w dół, zastanawiałam się co mu odpisać. Nie chciałam, żeby zabrzmiało nadgorliwie, ale tak bardzo chciałam go znowu zobaczyć! Zanim wymyśliłam jakąś treść, zobaczyłam go. W niebieskich dżinsach i jasnym polo stał oparty o murek odgradzający zejście na plażę od wydm. Słuchał muzyki. Podeszłam do niego uśmiechnięta. Wyglądał na zaskoczonego. Spojrzał na mnie pytająco, zdejmując słuchawki. Czy był poprzedniego wieczory aż tak pijany? Nie możliwe… przecież widział mnie dzisiaj rano… no i przed chwilą do mnie napisał…
– Cześć – odezwałam się pierwsza.
– Czy my się znamy? – zapytał wyprowadzając mnie z równowagi.
Żartował? Nie… wyglądał, jakby mówił zupełnie poważnie. Cholerny dupek! Poczułam, jak do oczu napływają mi nieproszone łzy.
– Nie ważne – mruknęłam i chciałam odejść, ale chwycił mnie za rękę.
– Poczekaj – odezwał się, uśmiechając do mnie przyjaźnie. – Zachowujesz się, jakbyś mnie znała.
– Przed chwilą wysłałeś mi smsa – odpowiedziałam, starając się by z żalu i urazy, które czułam w środku, oraz chęci rozpłakania się, nie zaczął drżeć mi głos.
Roześmiał się. Mnie wcale nie było do śmiechu.
– Przepraszam, po prostu takie sytuacje zawsze mnie bawią – usprawiedliwił się. – Zapewne znasz mojego brata, Oliwera, prawda? Ja jestem Nikodem, ale możesz mówić mi Nick – mrugnął do mnie porozumiewawczo.
Wytrzeszczyłam na niego oczy.
– Jesteście bliźniakami? – zapytałam głupio.
– Mhm – przytaknął – jednojajowymi, od urodzenia – dodał z szelmowskim uśmiechem.
Natychmiast poprawił mi się humor.
– Przepraszam za pomyłkę – zawstydziłam się odrobinę – nie miałam pojęcia, że on ma brata.
– Jak się poznaliście? – spytał, a ja zdałam sobie sprawę, że w dalszym ciągu nie puścił mojej ręki.
Dopiero, kiedy na nią spojrzałam, zabrał swoją dłoń, jednak ani odrobinę nie speszony.
– Wczoraj wieczorem, na imprezie – wyjaśniłam zakłopotana.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
– Nigdy bym nie przypuszczał, że mojego brata na to stać, zazwyczaj to raczej moje dziewczyny zaczepiają jego – oznajmił arogancko. – Chodź – pociągnął mnie za sobą. Zrobimy mu niespodziankę. Jak ty w ogóle masz na imię?
– Marika – odpowiedziałam mechanicznie.
– Miło cię poznać, Mariko – wyszczerzył w uśmiechu białe zęby.
Nie zdążyłam zaprotestować. Nick pociągnął mnie w kierunku pensjonatu, sąsiadującego z tym, w którym mieszkały moje koleżanki. Zaprowadził mnie prosto do podwójnego pokoju. Zobaczyłam Oliwera. Nie miał na sobie koszulki, a ja na ten widok natychmiast poczułam, jak w nierównym rytmie przyspiesza moje serce. W brzuchu miałam stado wściekłych motyli. Siedział przy okrągłym, niewielkim stole i wpatrywał się w leżący na blacie telefon. Na nasz widok zerwał się z miejsca. Jego twarz odrobinę poszarzała, ale Nick tego nie zauważył lub udawał, że tego nie widzi.
– Poznaj moją dziewczynę, Marikę – szelmowsko uśmiechnął się do brata, obejmując mnie ramieniem i przyciągając do siebie.
– Hej! – zaprotestowałam, wyrywając mu się.
Zawstydzona spojrzałam na Oliwera, a potem mimowolnie spuściłam wzrok.
– Tak tylko się droczę – zamruczał. Jego śmiech był ciepły i nie było w nim ani śladu drwiny. – Zostawię was samych – dodał i pogwizdując wyszedł z pokoju.
Kiedy zniknął za drzwiami, przez chwilę milczeliśmy zakłopotani. W końcu to Oliwer odezwał się pierwszy.
– Przepraszam za Nicka, on zawsze taki jest – wyjaśnił cicho.
– Nic się nie stało – natychmiast przyszłam mu z pomocą.
Bez alkoholu, po tym, co robiliśmy, w jego obecności czułam się dziwnie skrępowana.
– Więc nazywasz się Marika? – spytał zbliżając się do mnie o krok. – Ładne imię.
– Dzięki – mruknęłam, walcząc z potrzebą, żeby znowu go dotknąć.
– Nie byłem pewien czy rano będziesz chciała mnie widzieć – wyznał.
Teraz był już zupełnie blisko. Stał zaledwie o krok ode mnie. To było miłe. Uśmiechnęłam się łagodnie. Wyciągnęłam dłoń i odważyłam się dotknąć jego policzka. W tej samej chwili znalazłam się w jego ramionach. Całował moje usta, twarz, włosy, a ja niemal fizycznie czułam bijące od niego uczucie ulgi. Moje motyle wykonywały w brzuchu dziki taniec. Już po chwili leżeliśmy na jednym z łóżek. Obejmował mnie mocno. Czułam jego ciepło. Odwzajemniałam pocałunki.
– Hej, nie przeszkadzam? – zadrwił Nick, który najwyraźniej już od jakiegoś czasu przyglądał nam się, stojąc w otwartych drzwiach.
Oliwer jęknął. Rzucił w niego poduszką. Chłopak złapał ją w locie i się roześmiał.
– Kończcie gołąbki, na to czas będzie później. Teraz wychodzimy.
Odsunęłam się od Oliwera, a on niechętnie usiadł. Narzucił na siebie koszulkę i wstał.
– Idziesz z nami? – zapytał z nadzieją.
Niechętnie zaprzeczyłam.
– Czekają na mnie koleżanki, mieszkają w pensjonacie obok – wyjaśniłam, widząc jego zawiedzioną minę.
– Spotkamy się później?
Uśmiechnęłam się do niego.
– Chętnie – odpowiedziałam.
Razem wyszliśmy przed ośrodek wczasowy, pożegnałam się z nimi i zniknęłam w następnej bramie.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Majka, Justyna i Paulina dopiero się zbierały, więc postanowiłam poczekać na nie na zewnątrz. Zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam, że Oliwer i Nick ciągle tam byli. Stali przy wejściu na plażę. Wyglądało na to, że się o coś kłócą.
– Nie chcę tego robić! – warknął ten pierwszy.
– Zawsze tak robimy! – odpowiedział mu zdecydowanie Nick.
– I dlatego właśnie nasze związki nigdy nie trwają dłużej niż dwadzieścia cztery godziny – odgryzł się Oliwer.
– Moje związki – oznajmił dobitnie jego brat – twoje nigdy nie istniały.
Bursztynowe oczy Oliwera płonęły.
– Więc dlaczego chcesz zepsuć ten pierwszy?
Nick zacisnął szczękę.
– Naprawdę chcesz być z dziewczyną, której jest wszystko jedno czy ma ciebie czy mnie? – warknął.
Chłopak spuścił wzrok.
– Nie – wyszeptał ledwo dosłyszalnie.
– Już raz się pomyliła – torturował brata Nick. – Naprawdę sądzisz, że cię pozna?
Oliwer podniósł spojrzenie.
– Nie wiedziała, że mam brata. Nie spodziewała się tego – usprawiedliwił mnie. – Może, gdybyśmy poczekali jeszcze trochę…
– Nie! – odpowiedział stanowczo chłopak. – Potem będziesz tylko jeszcze bardziej cierpiał. Doskonale o tym wiem.
Oliwer nie patrzył na niego, ale wyglądało na to, że się poddał.
– Więc się zgadzasz? – drążył Nick.
– Tak – warknął jego brat, kopnął wściekle jakiś kamyk i oddalił się w kierunku plaży.
Nick westchnął i ponownie oparł się o murek. Podeszłam do niego. Wyglądał na zaskoczonego moim widokiem.
– W co wy gracie? – spytałam prosto z mostu.
– Słyszałaś? – skrzywił się.
– Co nieco – przyznałam zimno.
– Po prostu żaden z nas nie chce umawiać się z dziewczyną, której będzie wszystko jedno, który to z nas – wyjaśnił. – Dlatego czasem się zamieniamy na randkach.
Poczułam, jak ogarnia mnie wściekłość.
– Mnie nie jest wszystko jedno – oznajmiłam buntowniczo.
Uśmiechnął się odrobinę ponuro.
– Mam nadzieję, Marika. Mam nadzieję – powtórzył. – Po prostu nie miej nam za złe, jeśli dzisiaj umówisz się ze mną.
Musnął palcami rozwiewane przez wiatr kosmyki moich włosów, a potem podążył w ślad za bratem ku wejściu na plażę.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Wieczorem umówiliśmy się w kawiarni. Chyba nigdy nie szykowałam się tak długo jak dziś. Wyrzuciłam z szafy wszystkie ciuchy i teraz piętrzyły się na łóżku nieforemną stertą. W końcu i tak wybrałam zwyczajne, powycierane dżinsy i chabrowy top w cieniutkie, białe linie. Czesałam się na milion sposobów, a w rezultacie i tak rozpuściłam włosy. To samo było z makijażem. Na koniec stanęło na tym, że w ogóle go zmyłam, kładąc jedynie na usta delikatny, perłowy błyszczyk. Byłam zdenerwowana, ponieważ liczyłam, że kiedy Nick wreszcie się ode mnie odczepi, będę mogła spędzić ten wieczór z Oliwerem.
Kiedy dotarłam na miejsce, mimo, że byłam pięć minut przed czasem, chłopak już tam był. Miał na sobie bojówki khaki i szarą, bawełnianą koszulkę. Musiałam przyznać, że wygląda rewelacyjnie. Uśmiechnął się zawadiacko na mój widok. Wstał od stolika, odsuwając dla mnie drugi, ratanowy fotel. Kiedy siadałam, przypadkiem musnęłam jego dłoń. Serce zabiło mi jak oszalałe, a motyle w brzuchu zaczęły odstawiać dziki taniec. W tym momencie już byłam pewna, że to nie Nick. Więc jednak zmienili plany? Czy to dlatego, że słyszałam ich rozmowę? Chłopak zniknął, by chwilę później wrócić z dwiema kawami latte i wielkim, pełnym owoców, lodowym deserem. Tylko przez chwilę czułam się nieswojo. Potem zaczęliśmy żartować i się przekomarzać. Żadne z nas nie opowiadało zbyt wiele o sobie, ale tematów do rozmowy i tak mieliśmy milion. Bardzo szybko zaczęłam go karmić lodami, a on pobrudził mnie bitą śmietaną. Bawiłam się doskonale. Po deserze i kawie, trzymając się za ręce, poszliśmy w kierunku molo. Patrzyliśmy na wodę. Podciągnęłam się w górę, siadając na zielonej barierce pomostu. Oliwer stanął tuż przy mnie. Objął mnie, a ja oplotłam go nogami. Zaczęliśmy się całować. Znów zatonęłam w innym świecie – krainie sennych marzeń.
– Cieszę się, że dobrze się bawisz, Nick! – usłyszałam warknięcie tuż obok nas.
Przez chwilę zamarłam, sztywniejąc zaskoczona. Stojący obok nas chłopak miał na sobie grafitowe dżinsy i czarną koszulkę – to samo ubranie, w którym Oliwer był na dyskotece. Poczułam nieprzyjemny ucisk w żołądku. Czy mogłam się pomylić? Spojrzałam najpierw na jednego, potem drugiego brata. Byli identyczni. Te same bursztynowe oczy, ta sama brązowa czupryna, układająca się na głowie w artystyczny nieład, te same szczupłe sylwetki.
– Wcale nie chciałem mieć racji – odezwał się ponuro ciągle obejmujący mnie chłopak.
Intensywnie myślałam. Dalej czułam jego nieznośną bliskość, ciągle mnie dotykał. Nie! Ja wiedziałam, że to Oliwer, a nie Nick. Po prostu byłam pewna. Uderzyłam go w twarz odpychając go od siebie.
– Ty dupku, jak śmiesz się bawić moim kosztem! Myślałam, że zrezygnowaliście z tego idiotyzmu, a tu jednak proszę! – świadomie nie patrzyłam na Nicka, a słowa kierowałam bezpośrednio do Oliwera. – Doskonale wiem, że to Ty. I możesz mi wierzyć, nie pocałowałabym twojego brata!
Stał jak wmurowany. Wpatrywał się we mnie szeroko otwartymi oczami. Zignorowałam go i zaczęłam biec, poganiana własną frustracją.
– Zaczekaj! Zaczekaj! – dopadł mnie Nick. Chwycił mnie za rękę, kiedy nie chciałam stanąć. – Marika, skąd do cholery wiedziałaś?! Nikt nie jest w stanie nas rozpoznać. Nikt! – podkreślił. – Nawet matce się myliliśmy!
Nie odpowiedziałam, patrząc na niego wściekłym wzrokiem. Podszedł do nas Oliwer. Powoli, spuszczając wzrok, jakby szedł na skazanie. Odciągnął ode mnie swojego brata.
– Przepraszam, że się na to zgodziłem – szepnął.
Zobaczyłam czerwony ślad na jego policzku. Czy uderzyłam aż tak mocno?
– Dupek z ciebie! – odpowiedziałam, ale już odrobinę mniej zła.
Kwadrans później siedzieliśmy w pokoju i ku naleganiom Nicka, mojemu rozbawieniu i frustracji Oliwera, bawiliśmy się w dziwną grę. Wychodzili z pokoju do łazienki, przebierali się, a ja miałam rozpoznawać, który jest który. Z ich min już dawno poznałam, że ani razu się nie pomyliłam. Teraz stali przede mną w identycznych, czarnych bokserkach. Ich opalone wiosennym słońcem ciała stanowiły przyjemny widok. To była chyba piętnasta próba, a ja naprawdę już miałam dość. Umyślnie podeszłam do Nicka, zarzucając mu ręce na szyję. Wyglądał na zaskoczonego, zanim puściłam do niego oko. Wtedy się uśmiechnął, obejmując mnie w pasie. Oliwer zawarczał, odepchnął go, uwalniając z moich objęć. Chciał coś powiedzieć, ale powstrzymał się i ograniczył do mruknięcia pod nosem, kiedy razem z Nickiem wybuchliśmy śmiechem. Reszta wieczoru upłynęła równie przyjemnie. We trójkę leżeliśmy na łóżku, opowiadając sobie różne śmieszne historie. Zdecydowanie w wymyślaniu takich najlepszy był Nick. Tylko na chwilę zostawił nas samych, wychodząc na chwilę, by wrócić z whisky i colą. Nie miałam mu jednak tego za złe, bo mimo, że chciałam być sam na sam z Oliwerem, to nie przeszkadzało mi towarzystwo Nicka. To było dla nich coś nowego, osoba, która ich rozpoznaje. Rozumiałam to i nie miałam zamiaru protestować. Odrobinę pijany, pozwolili mi namalować sobie na policzkach cienkopisem niewielkie znaczki. Oliwer dostał serduszko, a Nicka ozdobiłam kwiatkiem. To było równie zabawne. Przez większość nocy leżałam pomiędzy nimi na łóżku i rozmawialiśmy rozbawieni. Oliwer przez cały czas nie puszczał mojej ręki. W końcu przysunęłam się do niego i po kilkunastu minutach wygodnie wtulona w jego tors, odpłynęłam do krainy snów.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Maj okazał się naprawdę piękny i słoneczny. Może nie było tu tylu ludzi, co w wakacje, ale i tak przez niewielką, otoczoną z jednej strony Morzem Bałtyckim, a z drugiej Zalewem Wiślanym, miejscowość przewijały się tłumy. Oliwer i Nick mieszkali w Trójmieście, ale zostawali nad morzem do końca następnego tygodnia. Poza tym ten pierwszy już planował w jaki sposób się ze mną później spotykać. Powiedzieli, że na kilka dni przyjeżdżają ich znajomi i wyglądało na to, że razem z moimi koleżankami, będziemy stanowić naprawdę sporą paczkę. Teraz, kiedy przebrałam się u siebie i umyłam, znowu szłam w kierunku pensjonatu przy plaży. Kiedy weszłam do środka, zatrzymałam się w drzwiach pokoju. Już chciałam odejść, ponieważ Nick rozmawiał z jakąś ładną, sarniooką dziewczyną, ale kiedy tak stałam w progu, wahając się czy wejść czy nie, zdałam sobie sprawę, że to nie Nick, a Oliwer. Zaczęłam słuchać i nagle zmroziły mnie jego dalsze słowa.
– Nick… – odezwała się cicho, błagalnie.
Uśmiechnął się szelmowsko. Stanął blisko, jak na mój gust zdecydowanie zbyt blisko niej.
– Przykro mi, ale pudło, to ja, Oliwer.
– Co? A-ale… – zająknęła się speszona.
– Ale co? – zadrwił. – Ja ci nie odpowiadam?
– Ja… – zaczęła znowu cicho.
– To co? Mogę być ja? – nie przestawał się uśmiechać. – Szczerze mówiąc zawsze mi się podobałaś.
Uniosła na niego spojrzenie brązowych, dużych oczu, a ja nie wiedziałam czy wejść tam i wygarnąć mu co o nim myślę czy może po prostu uciec – byle dalej.
– Jeśli ty tego chcesz… – odpowiedziała cichutko – to i ja.
Roześmiał się. Odsunął się od niej.
– Żartowałem – stwierdził obojętnie. – Założyliśmy się, obaj twierdząc to samo, więc i tak nie miało to większego sensu.
Uchylone drzwi od łazienki się otworzyły i wyszedł z nich jego brat.
– Nick? – zapytała dziewczyna ciągle nie rozumiejąc.
– To już się robi nudne… Za każdym razem to samo – chłopak ziewną, uśmiechając się arogancko.
W oczach dziewczyny pojawiły się łzy.
– Jesteście okrutni! – oznajmiła najwyraźniej z trudem powstrzymując się od płaczu.
– My? – zapytał Oliwer poważniejąc. – Patrz na siebie. To tobie wszystko jedno, z którym z nas się umówisz.
– Tak swoją drogą – dorzucił Nick – to nie jesteś zbyt ładna i nie pasuje ci ta fryzura.
– Jak chcesz się z nami spotykać, najpierw popracuj nad gustem – poparł brata Oliwer.
Teraz już otwarcie płakała. Wybiegła z pokoju, mijając mnie w drzwiach. Dopiero wtedy zauważyli, że tam stoję. Spojrzałam na nich wściekłym wzrokiem i wyszłam. Już po chwili dogonił mnie Nick.
– Zaczekaj – poprosił.
– Co to miało być? – spytałam, nie zatrzymując się.
– Marika, zaczekaj. Nie gniewaj się na Oliwera, proszę. Zawsze tak robiliśmy więc i tym razem go o to poprosiłem.
Zatrzymałam się. Spojrzałam mu w oczy.
– Nie widzisz jakie to podłe? – spytałam.
Jego usta wykrzywił nieprzyjemny grymas.
– A nie uważasz, że to na co się zgodziła było przynajmniej równie okrutne?
– Może… – odpowiedziałam mu niechętnie. – To nie znaczy, że wolno wam się tak zachowywać!
Chwycił mnie za rękę. Zmusił do patrzenia sobie w oczy.
– Więc jak mamy to sprawdzić? Jakieś sugestie?
Przecząco pokręciłam głową. Puścił mnie.
– Wróćmy do niego – poprosił. Zgodziłam się, więc powoli ruszyliśmy korytarzem. – Jesteś w naszym życiu anomalią – oznajmił – czymś co się do tej pory nie zdarzyło. Ciężko uwolnić się od starych przyzwyczajeń – usprawiedliwił się ponuro.
Kiedy weszliśmy do pokoju, Oliwer stał przed oknem, zaciskając dłonie w pięści. Nie był zaskoczony moim widokiem. Najwyraźniej wierzył w to, że Nick mnie przyprowadzi. Widziałam, że walczy sam ze sobą. Podszedł do mnie powoli. Stanął w pewnym oddaleniu.
– Przepraszam, jeżeli zrobiłem coś, za co się na mnie pogniewałaś – powiedział spuszczając wzrok.
Znów obudziła się we mnie wściekłość. Postanowiłam zignorować obecność Nicka.
– Czy uważasz mnie za swoją zabawkę? – zapytałam spokojnie.
Zaprzeczył.
– Więc myślisz o nas poważnie? – drążyłam i nagle poczułam się jak idiotka, mówiąc to po kilku dniach znajomości.
On najwyraźniej jednak tak nie pomyślał.
– Chciałbym, żebyś była moją dziewczyną – wyznał. – Żebyś dała mi szansę.
– Więc nie powinnam się umawiać z innymi chłopakami? – kontynuowałam.
Zacisnął usta tak, że stały się wąską, białą linią. W bursztynowych oczach błysnęła zazdrość.
– Chcę związku na wyłączność – oznajmił stanowczo.
– Więc – zaczęłam słodkim głosem – jakim prawem mówisz coś takiego jak dzisiaj innej dziewczynie?
Jego oczy rozszerzyły się ze zdumienia. Dotarło do niego.
– Marika… ja nie to miałem na myśli. Przepraszam – niemal jęknął. – Nie powinienem był… Przepraszam… – powtórzył, podczas gdy Nick wybuchnął nieopanowanym śmiechem.
– No to tu cię ma braciszku – oznajmił nie mogąc powstrzymać rozbawienia.
Oliwer obrzucił go wściekłym spojrzeniem.
– Nie będę się już tak zachowywał. Nigdy więcej – obiecał. – Przepraszam – dodał po raz trzeci.
Nick natychmiast spoważniał.
– Jak to nie będziesz?! – warknął.
Oliwer nie patrzył na niego, wpatrywał się w moje oczy.
– Po prostu, nie będę i już. Koniec z grami.
Niemal fizycznie czułam, unoszącą się w powietrzu wściekłość Nicka. Przez chwilę wpatrywał się w nas ze złością, a potem trzaskając drzwiami wyszedł z pokoju.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Zdałam sobie sprawę, że nie potrafię długo gniewać się na Oliwera. Wystarczyło jedno spojrzenie w jego smutne, bursztynowe oczy i natychmiast miękłam. Po południu mieliśmy się spotkać z moimi koleżankami i naprawdę chciałam go im przedstawić. W barze przy plaży pojawiliśmy się pierwsi. Usiadłam przy stoliku, podczas gdy on poszedł po piwo. Zanim wrócił, przyszły dziewczyny. Zdałam sobie sprawę, że Justyna wodzi za nim wzrokiem. Kiedy się zbliżył, w jednym skoku pokonała dzielący ich dystans. Chwyciła ze stołu wazon i chlusnęła wodą w twarz Oliwera. Patrzyłam na to szeroko otwartymi oczami. Zaczęła go obrzucać obelgami, a chłopak wyglądał na równie zaskoczonego co ja. W końcu zdobyłam się na to, by do nich podejść.
– Uspokój się – poprosiłam. – Co on ci zrobił?
– To jeden z tych – syknęła rozeźlona. – Piękne słowa, szmery bajery, obietnice, a potem nawet nie zadzwonił!
Skrzywiłam się. Widziałam zmieszanie Oliwera i jego przepraszający wzrok. Byłam przekonana, że nigdy wcześniej nie wdział Justyny na oczy.
– Jeżeli go znasz, to jak ma na imię? – zaryzykowałam.
Zdziwiło ją moje pytanie.
– Nikodem, ale lepiej by do niego pasowało parszywa świnia, niż to – warknęła.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak długo wstrzymywałam powietrze.
– Nie – odpowiedziałam spokojnie. – To Oliwer. – Wzięłam go za rękę. – Mój chłopak. Nick jest jego bratem bliźniakiem i również gdzieś się tu kręci.
– Nie wierzę – jęknęła, ale w tym momencie w furtce do ogródka piwnego pojawił się Nikodem, który na widok Justyny gwałtownie się wycofał. Błagalnie spojrzała na Oliwera. – Przepraszam – szepnęła, cała czerwona. – Tak bardzo cię przepraszam! Wyglądacie identycznie!
– Nie ma sprawy, przyzwyczaiłem się – mruknął puszczając moją rękę i zdejmując przez głowę przemoczoną koszulkę. – Dobrze, że to tylko woda.
Objął mnie ramieniem. Uśmiechnęłam się do Justyny uspakajająco.
– To chyba marny sposób na zawieranie nowych znajomości – zażartowałam – ale cieszę się, że już przynajmniej się poznaliście.
Podeszliśmy do patrzących na nas zaciekawionymi spojrzeniami Pauliny i Majki, by po krótkiej opowieści w towarzystwie czerwonej na twarzy Justyny i nieco zmieszanego Oliwera, raz po raz któreś z nas mogło wybuchać niewymuszonym, szczerym śmiechem.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Majowy wieczór był ładny i ciepły. Od strony morza wiała lekka bryza. Słońce już zaszło, ale nie było jeszcze zupełnie ciemno. Zadowolona z życia szłam brzegiem plaży, pozwalając by chłodne fale dotykały moich stóp. Z brzegu zobaczyłam, że ktoś się kąpie. Wzdrygnęłam się na samą myśl o temperaturze wody wiosną. Potem zerknęłam na porzucone na brzegu rzeczy i jeszcze raz na pływającą postać. Idiota! – skarciłam go w myślach, rozpoznając ubrania Nicka. Usiadłam na piasku, żeby na niego poczekać. Zdawałam sobie sprawę, jak źle czuje się Oliwer z powodu kłótni z bratem i to ja byłam jej powodem, więc miałam zamiar to naprawić. Najwyraźniej przywykli do tego, że we wszystkim są zgodni, a przede wszystkim wspierają się nawzajem. Wcale nie chciałam tego psuć. Kiedy chłopak po kilku minutach wyszedł z wody, wyglądał na naprawdę zaskoczonego moim widokiem.
– Pomyliłaś się? – zadrwił.
– Nie – odpowiedziałam.
Wytarł się plażowym ręcznikiem, wciągnął na siebie bluzę, a potem usiadł obok mnie na piasku. Milczeliśmy, a ja miałam nadzieję, że długo nie wytrzyma i to on zacznie rozmowę. Miałam rację.
– Więc o co chodzi? – spytał, a ja słyszałam urazę w jego głosie.
– Nie gniewaj się proszę – powiedziałam cicho. – Postaw się na moim miejscu. Jak ty byś się czuł, gdyby to twoja dziewczyna podrywała innych chłopaków, nawet, gdyby to miało być tylko udawane.
Widziałam jak się skrzywił. W jego bursztynowych oczach pojawił się smutek.
– Rozumiem twój punkt widzenia – odezwał się gorzko. – Moje dziewczyny zawsze – mocno zaakcentował to słowo – podrywają innego faceta i jest nim mój brat. I wcale przy tym nie grają.
– Przykro mi Nick – oznajmiłam szczerze, dotykając dłonią jego przedramienia – ale uważam, że to co robicie nie jest właściwym rozwiązaniem. Może po prostu powinieneś dać im szansę się poznać, a nie sprawdzać już następnego dnia?
– A jaki to ma sens?! – warknął. – Nie odróżnią nas od razu, to i później nie będą potrafiły. Zresztą i tak jest im wszystko jedno. Ważne, że wyglądamy tak samo.
Zirytował mnie. Może czasami tak rzeczywiście było… zresztą sama słyszałam… ale dlaczego on oceniał w ten sposób wszystkie dziewczyny?
– Dlaczego tego nie rozumiesz?! – niemal krzyknęłam na niego. – Może wyglądacie tak samo, ale każdy z was jest zupełnie inny. Różnicie się charakterami, sposobem bycia, osobowością i wszystkim innym.
– Miło, że ktoś to dostrzega – mruknął. – Szkoda, że tylko ty.
– Idiota! – tym razem powiedziałam to na głos. – Nick, jesteś bardzo fajnym chłopakiem, nie tylko z wyglądu, może po prostu spróbuj poznać dziewczynę inaczej niż na dyskotece? I daj jej poznać siebie, zanim zaczniesz to sprawdzać!
Prychnął.
– Powiedz mi szczerze, umówiłabyś się ze mną, gdybym to ja poznał cię pierwszy, a nie Oliwer? – zapytał nagle.
Przypomniałam sobie dlaczego nie zignorowałam „tajemniczego nieznajomego” po pierwszym tańcu, czemu zamiast wrócić do koleżanek, poszłam z nim na nocny spacer, a w końcu z jakiego powodu było mi tak przykro, kiedy myślałam, że odszedł bez słowa. Doskonale znałam odpowiedź na to pytanie.
– Tak – skłamałam, mając nadzieję, że w ten sposób poprawię mu humor.
To był błąd. Pchnął mnie na piasek i pochylił się nade mną. Jego usta dotknęły moich warg. Przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje i pozwoliłam mu się całować, a potem wkładając w to całą siłę, na jaką było mnie stać, zepchnęłam go z siebie.
– Nick, zwariowałeś?! – syknęłam próbując złapać oddech.
Natychmiast zerwałam się z piasku. Chłopak zaczął przeklinać, a ja przez chwilę nie rozumiejąc, podążyłam za jego wzrokiem. W zejściu z plaży znikała ciemno ubrana sylwetka. Poczułam jak na chwilę zamiera moje serce. Oskarżycielsko spojrzałam na Nicka, ale on wyglądał jakby nie mógł czuć się już bardziej winny.
– Przepraszam – szepnął, a potem, nawet nie podnosząc ręcznika, popędził w ślad za bratem.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Powoli zebrałam z piasku pozostawione przez Nicka rzeczy. Starannie złożyłam ręcznik i jego ubrania. Nie spieszyłam się, ponieważ sama przed sobą musiałam przyznać, że boję się spotkania z Oliwerem. Nie byłam niczemu winna, a jednak miałam wyrzuty sumienia. Może dałam Nickowi jakiś sygnał… może mogłam zachować się inaczej… powiedzieć cokolwiek innego. To było teraz nieważne. Znaczenie miało jedynie to, że chłopak, na którym naprawdę mi zależało przez nas cierpiał. W końcu, niechętnie, powlekłam się ku wyjściu z plaży, na którym zniknęli bracia. Było już zupełnie ciemno i las nie wyglądał zbyt zachęcająco. Westchnęłam i zmusiłam się by wejść na wąską ścieżkę. Minęłam rzędy drewnianych ławek. Na jednej ujrzałam ciemną sylwetkę. Chłopak wstał, gdy podeszłam bliżej. Ręce schował w kieszeniach ciemnych dżinsów. Niesforne kosmyki włosów opadały mu niemal na oczy. Moje serce zabiło znacznie szybciej niż bym tego chciała, zakłócając nocną ciszę.
– Czekasz na mnie? – spytałam, starając się nie robić sobie zbyt wielkich nadziei.
– Tak – przyznał. – Czy mogę cię odprowadzić? – niepewnie zadał pytanie.
– Dobrze – mój głos nie był wiele głośniejszy od szeptu.
Szliśmy w milczeniu przez mroczny las, a ja byłam mu naprawdę wdzięczna choćby za samo towarzystwo, a mimo to ogromną przykrość sprawił mi fakt, że mnie nie dotykał. Zatrzymaliśmy się dopiero pod moim apartamentowcem. To był stary budynek, przypominał niemal zamczysko, a jednak wokół niego, wybudowano kilka nowych, utrzymanych w klasycznym, historycznym stylu. Przypomniałam sobie, że jako dziecko, bałam się tu chodzić. Na płocie wówczas wisiała ostrzegawcza tabliczka, z napisem: „Uwaga! Grozi zawaleniem!”. Teraz nic nie pozostało z tamtej ruiny, a ja mieszkałam na poddaszu, w jak mi się wcześniej wydawało, tajemniczej krainie marzeń. Teraz stałam na dworze, wahając się. To był mój azyl, ale wcale nie chciałam tam wchodzić, nie bez Oliwera. Milczenie się przeciągało, aż w końcu się poddałam.
– Dobranoc – wyszeptałam, by móc wreszcie zniknąć w zabytkowym budynku i wtulić w poduszkę pełne łez oczy.
Chwycił mnie za rękę.
– Poczekaj, tylko chwilę – poprosił.
– Może wejdziesz? – zaproponowałam niepewnie.
Skinął głową, jego twarz w białym świetle latarni była blada i smutna. Weszliśmy na górę, by w końcu znaleźć się w moim małym, jednopokojowym mieszkanku na poddaszu. Oliwer stał przez chwilę w progu, jakby się wahając.
– Marika… – zaczął – kocham swojego brata, naprawdę, ale nie zamierzam się z nim dzielić swoją dziewczyną, nie zamierzam się z nim dzielić tobą, więc jeżeli…
Wytrzeszczyłam na niego niedowierzająco oczy.
– Zwariowałeś?! – prychnęłam. – O czym ty w ogóle mówisz? Chciałam go pocieszyć, bo nie mogłam znieść, że się przeze mnie kłócicie, ale na pewno nie w ten sposób. To było nieporozumienie!
W jednej chwili znalazłam się w jego ramionach. Tulił mnie do siebie zaborczo.
– Jestem piekielnie zazdrosny – szepnął w moje włosy. – Wolałbym, żebyś ograniczyła z nim kontakt, przynajmniej na razie.
Skinęłam głową. Obiecałabym mu teraz wszystko, byleby się tylko na mnie nie gniewał.
– Tak właśnie zrobię – oznajmiłam łagodnie.
Jego pełne ulgi, gorące pocałunki były dla mnie wystarczającą nagrodą. Miałam nadzieję, że ta noc już nigdy się nie skończy. Chciałam by trwała wiecznie.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Przyjemnie było wylegiwać się na skąpanej w słońcu plaży. Kiedy przyjechali znajomi bliźniaków, zebrała nas się całkiem spora grupa. Byłam ja, Paulina, Justyna, Majka, ich znajomi, Monika, Piotrek i Damian, oraz oczywiście Oliwer i Nick, który obchodził Justynę szerokim łukiem, mimo, że dziewczyna zaczęła go po prostu ostentacyjnie ignorować. Cieszyła mnie tak duża grupa, a z drugiej strony, brakowało mi czasu spędzanego sam na sam, z moim nowym chłopakiem. Do tego Nick zachowywał się jak gdyby nigdy nic, a nawet gorzej, po prostu otwarcie, zaczął ze mną flirtować i to nie ważne, jak bardzo bym go nie ignorowała. Wiedziałam, że robi to specjalnie. Z jakiejś przyczyny chciał zdenerwować Oliwera i doskonale mu to wychodziło. Nie miałam tylko pojęcia dlaczego. Jeszcze dwa dni wcześniej, to przecież on pobiegł za bratem, przerażony perspektywą kłótni.
– Marika, idziemy popływać? – zaproponowała wesoło Majka.
– Jasne – zadowolona, że ktoś przerwał moje ponure rozmyślania, wstałam z koca.
Powoli zanurzyłyśmy się w chłodnej, morskiej wodzie. Przynajmniej dzień był wyjątkowo upalny i taka ochłoda sprawiała naprawdę dużą przyjemność. Po chwili dołączyła do nas Paulina.
– Ty naprawdę ich rozróżniasz? – spytała zaciekawiona.
Roześmiałam się wesoło. Wszyscy mnie o to wypytywali i nikt nie potrafił uwierzyć. Pływałyśmy przez chwilę, a potem poczułam, jak ktoś chwyta mnie w pasie, oplatając ramionami.
– Hej, Oliwer – ucieszyła się Majka, podpływając do nas.
Zatrzymała się zdezorientowana, kiedy odepchnęłam od siebie chłopaka.
– Prosiłam, żebyś dał mi spokój, Nick – mruknęłam zirytowana.
– Spróbować zawsze warto – wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Chlapnęłam na niego wodą, a po chwili dołączyły do mnie rozbawione dziewczyny. Korzystając z okazji wymknęłam się na brzeg. Oliwer siedział sam, w oddaleniu od innych. Rysował patykiem na piasku faliste wzory. Usiadłam przy nim.
– Coś się stało? – spytałam.
– Nie – mruknął ponuro, nie podnosząc wzroku.
– Chodzi o Nicka, prawda? – westchnęłam cicho.
– Tak – odpowiedział cicho, obejmując mnie ramieniem. – Martwię się. Ostatnio jest jakiś taki… dziwny… Czasami nie wiem co mu chodzi po głowie.
– Nie przejmuj się, przejdzie mu, w końcu jest twoim bratem – uśmiechnęłam się do chłopaka. – Jeżeli chcesz, to mogę z nim porozmawiać…
– Nie! – przerwał mi stanowczo. – Naprawdę zrobię mu krzywdę, jeżeli będzie w dalszym ciągu z tobą flirtował – warknął Oliwer. – Chcę, żeby znowu było jak kiedyś. Bardzo chcę, ale nie twoim kosztem.
Oparłam głowę na jego ramieniu.
– Będzie dobrze – stwierdziłam pocieszająco.
Uśmiechnął się do mnie smutno.
– Mam nadzieję – westchnął, całując moje włosy.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Siedzieliśmy na kocu, kiedy podszedł do nas Nick. Na jego twarzy rozciągał się koci uśmiech. Oliwer spojrzał na niego pytająco.
– Ścigajmy się – zaproponował Nick. – Do łodzi rybackiej i z powrotem – niedbałym gestem wskazał odcinek.
– Nie, dzięki – odpowiedział mu Oliwer.
– Tchórzysz? – zadrwił jego brat. – Zawsze przecież lubiłeś wyzwania. Teraz boisz się konkurencji?
Widziałam, jak chłopak z wściekłości zaciska pięści. W końcu niechętnie wstał.
– Niech ci będzie – mruknął.
Nick uśmiechnął się jeszcze szerzej.
– Oczywiście potrzebna nam jeszcze odpowiednia nagroda – oznajmił. – Niech będzie pocałunek Mariki dla zwycięscy.
Bursztynowe oczy Oliwera zapłonęły.
– Nie ma mowy! – oznajmił wściekle.
– Więc jesteś przekonany, że przegrasz? – roześmiał się Nick.
– Nie przegram – odpowiedział chłodno chłopak.
– Więc jak?
– Zgoda.
– 3…
– Ej, a ja nie mam nic do powiedzenia? – spytałam obserwując ich uważnie.
– 2…
Zupełnie mnie zignorowali.
– 1… Start!
Popędzili przed siebie. Biegli łeb w łeb. Tuż przed samą łodzią, Nick odepchnął Oliwera i chłopak został kawałek w tyle. Kiedy wrócili, niemal doganiał brata.
– Wygrałem – uśmiechnął się promiennie Nick.
– Oszukiwałeś – warknął Oliwer.
– Wcale nie!
Miałam ich dość. Zachowywali się gorzej niż dzieci. Chciałam, żeby to się skończyło. Wstałam, wspięłam się lekko na palce i delikatnie pocałowałam Nick w policzek. Dopiero wtedy Oliwer się nieco odprężył.
– Ej! Nie tak to miało wyglądać – zaprotestował Nick, przyciągając mnie do siebie.
Pocałował mnie mocno w usta i nie przerywał, dopóki Oliwer go nie odepchnął. Wtedy roześmiał się i odszedł. Widziałam, że chłopak ledwo nad sobą panuje.
– Przepraszam za niego – wyszeptał.
Wsunęłam dłoń w jego rękę. Nie miałam pojęcia co powiedzieć. Nie chciałam, żeby się kłócili, a jednocześnie nie wiedziałam, jak można by ich relacje naprawić.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Dni spędzane z Oliwerem były cudowne, to znaczy, tak długo, jak długo nie było w pobliżu Nicka. Bo kiedy tylko ten się pojawiał, natychmiast Oliwerowi psuł się humor. Tak jak się umówiliśmy tego ranka, szłam w kierunku plaży. To miało być nasze pożegnanie, przynajmniej na razie. Wszyscy wracali do Trójmiasta, a ja znowu zostawałam sama. Wiedziałam, że będę tęskniła za koleżankami, za Nickiem i przede wszystkim za Oliwerem, z którym zobaczyć miałam się dopiero w najbliższy weekend. Ponieważ była dopiero niedziela, nie miałam pojęcia jak widując go do tej pory każdego dnia, wytrzymam bez niego niemalże cały tydzień. Przed zejściem na plażę była zastawiona drewnianymi ławkami alejka. Z przyzwyczajenia zerknęłam w tamtą stronę. Moją twarz natychmiast rozjaśnił uśmiech. Nick stał pod jednym z domków ratowników, tuląc w ramionach wysoką, ładnie opaloną blondynkę. Mówił coś do niej przyciszonym głosem. Miałam nadzieję, że to oznacza koniec naszych problemów…
– Przykro mi – usłyszałam za sobą znajomy głos, który spowodował, że po plecach przeszły mi ciarki. – Nie powinnaś dowiadywać się o tym w taki sposób.
Jego ręka znalazła się na moim ramieniu. Nick… nie! Jak to możliwe, jeżeli on był tutaj, to znaczyło, że tam musiał być… Gwałtownie odwróciłam się ku niemu.
– Kto to jest? – zapytałam przerażona.
Czułam, jak rozpadam się na miliony drobnych kawałków. Nie pamiętałam, żeby coś, kiedykolwiek, tak bardzo mnie bolało. Nick skrzywił się nieznacznie.
– To jego dawna miłość – wyjaśnił niechętnie. – Przyjechała na jeden dzień, żeby się z nami zabrać z powrotem. I, jak widać, coś znowu między nimi zaiskrzyło…
– Tak, jak widać… – powtórzyłam za nim mechanicznie, czując jak do oczu napływają mi niechciane łzy.
Masochistycznie obserwowałam jak Oliwer delikatnie gładzi włosy blondynki. Zupełnie tak, jak jeszcze poprzedniego dnia, gładził moje włosy. Nie byłam w stanie dłużej tego znieść. Odepchnęłam od siebie Nicka i pobiegłam w stronę lasu. Moim jedynym pragnieniem było znaleźć się jak najdalej stąd.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Do domu odważyłam się wrócić dopiero pod wieczór. Kiedy zbliżałam się do budynku, w którym mieszkałam, zobaczyłam siedzącą na ławce sylwetkę. Moje serce zabiło jak oszalałe. To niemożliwe. Przecież już dawno wyjechali. To nie mógł być Oliwer! Gdy tylko mnie zobaczył, podszedł do mnie i już wiedziałam, że osobą, która na mnie czeka, jest Nick. Wyjął z uszu słuchawki od Ipoda.
– Co tu robisz? – spytałam ostrzej niż zamierzałam.
Skrzywił się nieznacznie.
– Martwiłem się czy wszystko u ciebie ok. – mruknął przepraszająco.
– Tak, jasne, wszystko w jak najlepszym porządku.
Nie odpowiedział, a zamiast tego, nieproszony, poszedł za mną do mojego mieszkania. Spojrzałam na telefon, który zostawiłam na nocnej szafce. Moje serce na chwilę zamarło. Dwadzieścia nieodebranych połączeń od Oliwera. Nick bez pytania walnął się na moje łóżko. Wyciągnął rękę z telefonem.
– Przykro mi, to tylko ja. Jak już mówiłem, martwiłem się o ciebie, a ten idiota pomylił się i zabrał moją komórkę.
– Pojechał? – zapytałam cicho.
– Tak – odpowiedział niechętnie. – Po południu.
– Mówił coś?
– Szukał cię – westchnął Nick. Jego ton był przepraszający. – Chciał z tobą zerwać, wiesz mój brat jest porządny, nie należy do facetów, którzy zostawiają dziewczyny przez smsa czy nawet telefonicznie. To raczej moja działka – uśmiechnął się krzywo.
Usiadłam przy nim na łóżku.
– Ale mimo wszystko pojechał?
To dziwne, znałam Oliwera tak krótko, a już udało mu się zawalić cały mój świat.
– Powiedziałem mu, że ich widziałaś, mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe – przyznał. – Chyba uznał, że nie chcesz go póki co oglądać. Wiesz, jest mu bardzo głupio wobec ciebie.
– I słusznie – mruknęłam, z trudem powstrzymując się od płaczu.
Byłam pewna, że wszystkie łzy wypłakałam podczas spaceru po lesie, ale jednak okazuje się, że zostało ich jeszcze całe morze.
– Naprawdę bardzo mi przykro, Marika, mój brat to dupek.
Uśmiechnęłam się do niego blado. Położyłam się obok niego, podpierając się na łokciu.
– A ty? – spytałam. – Czemu tu jeszcze jesteś?
– Wolałbym nie mówić… – mruknął, odwracając wzrok.
– Nick! – fuknęłam na niego.
W jego bursztynowych oczach pojawiły się wesołe ogniki, kiedy znów na mnie spojrzał.
– Mam wszystko pozaliczane na uczelni, więc zostaję jeszcze na dwa tygodnie – wyznał.
– Dlaczego? – byłam naprawdę zaskoczona.
Sprawiał wrażenie zmieszanego.
– Martwiłem się o ciebie…
– To chyba nie powód? – spytałam czując, jak w moim wnętrzu rozlewa się nieco przyjemnego ciepła.
Uśmiechnął się łobuzersko.
– Ależ gwarantuję ci, że w życiu nie znalazłbym lepszego.
Nie mogłam się nie roześmiać. Przyciągnął mnie do siebie i przytulił, a ja zasnęłam w jego ramionach, nie uroniwszy tego dnia ani jednej więcej łzy.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Wieczór był bardzo przyjemny. Po całym dniu namawiania, dałam się wreszcie wyciągnąć Nickowi na nocny spacer po plaży. Głęboko w środku czułam nieznośny ból. Przecież wszystko układało się tak cudownie… W pewnym momencie chłopak się zatrzymał. Zrzucił z siebie bluzę.
– Co robisz? – spytałam zaciekawiona.
Uśmiechnął się w ciemności. Plaża była zupełnie pusta.
– Idę popływać – oznajmił beztrosko.
– Zwariowałeś! – stwierdziłam szczerze.
Roześmiał się.
– Być może. Idziesz ze mną?
– Przecież ta woda musi być lodowata! – zwróciłam mu uwagę.
– No i co z tego?
Teraz ściągnął również spodnie. Westchnęłam.
– No chodź! – zaproponował po raz kolejny. – Będzie fajnie. Wieczorem woda jest cieplejsza niż w dzień.
Właściwie czemu nie? Powietrze było naprawdę przyjemne. Trzymane w ręce buty upuściłam na piasek. Ściągnęłam z siebie bluzkę i dżinsy. Nick ujął moją dłoń i razem weszliśmy do chłodnej wody. W pierwszym momencie było mi naprawdę zimno, ale już po chwili poczułam, jak fale przyjemnie obmywają moje stopy. Z chęcią zanurzałam się głębiej. Kiedy Nick znienacka wziął mnie na ręce, odruchowo zaczęłam piszczeć. Rozbawiony szedł ze mną coraz dalej.
– Nie, nie! Nie zrobisz mi tego! – protestowałam.
– Chcesz się założyć? – zamruczał.
Kiedy zanurzył mnie w wodzie, zaczęłam na niego chlapać. Później, gdy już zupełnie przemarzliśmy, siedzieliśmy na piasku, w świetle księżyca. Otulił mnie swoją czarną bluzą, rozmawialiśmy, śmiejąc się bez powodu z różnych rzeczy. Byłam naprawdę zadowolona, że udało mu się namówić mnie na wyjście. Zdałam sobie sprawę, że przez cały ten czas, ani przez chwilę nie myślałam o Oliwerze.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Jaka ja byłam głupia! Jak po tak krótkim czasie mogłam myśleć, że to coś poważnego? Tej nocy długo nie mogłam zasnąć. Rozpamiętywałam każdy jego dotyk, pocałunek. Nie miał nawet na tyle odwagi, żeby do mnie zadzwonić. Czemu załatwił to po prostu przez brata? Był już piątek, a to znaczyło, że Oliwer ignorował mnie już piąty dzień, a mnie to w dalszym ciągu piekielnie bolało. Jedyne chwile, w których czułam się nieco szczęśliwsza, to te spędzane z Nickiem. Na szczęście ich było wiele, bo nawet kiedy nie chciałam jego towarzystwa, chłopak po prostu sam się wpraszał. Rozumieliśmy się doskonale. Chciałam się z nim spotykać, a jednocześnie wiedziałam, że nie powinnam, ponieważ Nick nie traktował tego tak samo jak ja. Powoli stawał się moim przyjacielem i… nikim więcej. Mimo, że wyglądał dokładnie tak, jak jego brat, to jednak, jak bardzo by się nie starał, nie był Oliwerem.
– Hej – stanął w moich drzwiach, na powitanie obdarzając mnie czarującym uśmiechem.
– Cześć – z wysiłkiem odpowiedziałam mu uśmiechem.
– Idziemy?
– Jasne – chwyciłam na wszelki wypadek kurtkę i razem wyszliśmy z domu.
Zaprosił mnie na imprezę. Na plaży. Taką samą, na jakiej poznałam Oliwera. Teraz, te cudowne wspomnienia, były aż nazbyt bolesne. Nie chciałam tam iść, a jednak, nie odmówiłam.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Czułam się już nieco pijana. Alkohol przyjemnie szumiał mi w głowie. Stałam tyłem do Nicka, plecami opierając się o jego tors, a on obejmował mnie w talii. Właściwie nawet nie tańczyliśmy. Po prostu kołysaliśmy się w takt muzyki. Byłam dziwnie rozluźniona i miałam ochotę się bawić. Jednocześnie zrobiło mi się gorąco. Nieznośnie gorąco.
– Masz ochotę się przewietrzyć? – zapytał chłopak, jakby czytając mi w myślach.
– Tak – mój głos był dziwnie cichy i obcy.
– Chodź – objął mnie i wyprowadził na plażę.
Kiedy znaleźliśmy się za namiotem, dopiero po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, że Nick mnie całuje. Poczułam jego dłonie na nagiej skórze, pod koszulką. Kręciło mi się w głowie. Coś było nie tak, ale nie potrafiłam przypomnieć sobie co.
– Nick… – zaprotestowałam nieśmiało, znowu nie potrafiąc rozpoznać własnego głosu.
– Cii… – uciszył mnie najpierw słowami, a potem znowu pocałunkiem.
Od morza wiał chłodny wiatr i zdawało mi się, że nie powinno być tak gorąco. Na swoich odsłoniętych ramionach widziałam gęsią skórkę. Ugięły się pode mną nogi, ale on przytrzymał mnie mocno.
– Obejmij mnie za szyję – polecił, a ja, bezwiednie, posłuchałam.
Jego pocałunki stały się bardziej natarczywe, zachłanne. Teraz całował już nie tylko moje usta, ale również szczękę, szyję. Moje plecy wygięły się w łuk, jęknęłam, kiedy przygryzł płatek mojego ucha. Zaczął mnie dokądś prowadzić, ale ja już zupełnie straciłam orientację. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się, a ja nie miałam pojęcia dlaczego. Otworzyłam oczy. Nawet nie wiedziałam, że do tej pory były zamknięte. Napotkałam wściekłe spojrzenie bursztynowych oczu, które już po chwili zmieniło się w zatroskane, a potem przerażone.
– Nick, coś ty jej do cholery zrobił? – usłyszałam ociekający złością, zaniepokojony głos Oliwera.
– Nie twoja sprawa – odpowiedział tamten drwiąco, próbując go wyminąć, jednocześnie nie wypuszczając mnie z objęć.
– Marika – szepnął chłopak, a ja spojrzałam na niego nieprzytomnym wzrokiem.
Wyciągnął do mnie rękę, ale Nick zasłonił mnie sobą.
– Co ty tu w ogóle robisz? – spytał ostro. – Nie miałeś być w Krakowie? Na pogrzebie?
– Pogrzeb był wczoraj – rzucił sucho Oliwer – wsiadłem w nocny pociąg, żeby jak najszybciej tu być. Co jej jest?
– Za dużo wypiła – stwierdził obojętnie Nick i znów przytrzymał mnie stanowczo, kiedy się zachwiałam. – I nie chce cię widzieć, więc zejdź mi z drogi.
Oliwer zacisnął szczękę. Chłodno spojrzał na brata.
– Nie, dopóki z nią nie porozmawiam – oznajmił stanowczo.
– Ona nie chce z tobą rozmawiać! – odpowiedział Nick ze złością.
– Marika? – wypowiedział moje imię Oliwer coraz bardziej zaniepokojony, podchodząc bliżej.
Przed oczami widziałam teraz jedynie przesuwające się mroczki. Zgięłam się wpół i zwymiotowałam. Nick zaklął, odsuwając się ode mnie. Poczułam łagodny dotyk Oliwera. Drżałam, kiedy wziął mnie w ramiona, a potem, po prostu odpłynęłam w ciemność.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Otworzyłam oczy. Leżałam na łóżku, otulona kołdrą. Miałam na sobie jakiegoś za dużego T-shirta. Bolała mnie głowa, a stłumione światło nocnej lampki wydawało się zbyt jasne. Oliwer i Nick stali przy drzwiach. Rozmawiali przyciszonymi głosami, a raczej z tonu wnioskowałam, że o coś się kłócili. Zaczęły do mnie docierać pojedyncze słowa, a potem całe wypowiedzi.
– Kluczyki od auta! – zażądał Oliwer.
– Co chcesz zrobić? – Nick sprawiał wrażenie zaniepokojonego.
– Trzeba ją zawieść na pogotowie – wyraźnie z trudem panował nad swoją wściekłością Oliwer.
– Nie możesz! – zaprotestował Nick.
Oliwer chwycił go za ramiona, potrząsnął nim.
– Co jej podałeś do cholery?!
Nick skrzywił się. Spuścił wzrok.
– Ekstazy – mruknął – ale to nie powinno tak działać, ona…
– Ekstazy?! – przerwał mu Oliwer, wyraźnie już nie panując nad własnym głosem. – Ty debilu!
– Nie chciałem jej zrobić krzywdy – Nick był wyraźnie zmieszany – ona miała być…
– W euforii i pobudzona seksualnie?! – warknął Oliwer. – Do diabła, nie jesteś moim bratem! Ja nie mam brata!
– Ja naprawdę nie zamierzałem… – próbował tłumaczyć się Nick, ale Oliwer już go nie słuchał.
Zauważył, że się obudziłam. Usiadł przy mnie na łóżku. Delikatnym gestem dotknął mojego czoła.
– Jak się czujesz? Coś cię boli? – zapytał łagodnie.
– Głowa – mruknęłam, zwijając się w ciaśniejszy kłębek.
Podsunął mi szklankę z wodą.
– Wypij – poprosił.
Przecząco pokręciłam głową.
– Jak to wypiję, będę wymiotowała.
– To dobrze – westchnął – im więcej tego z siebie wyrzucisz tym lepiej.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Na przemian to zasypiałam to się budziłam. Głowa nie przestawała mnie boleć, zbierało mi się na mdłości, a moje serce biło jak oszalałe. Jedynym co mnie uspakajało, była ciągła obecność Oliwera, który, gdy tylko otwierałam oczy, znajdował się obok i z troską pytał jak się czuję oraz czy czegoś nie potrzebuję. Czułam się podle, a moje myśli ciągle wracały do Nicka, tego, w jaki sposób chciał mnie wykorzystać oraz dziewczyny Oliwera. Życie było podłe, a cała sytuacja nie mieściła mi się w głowie. W końcu rozbudziłam się na tyle, że mimo skołowania, nie potrafiłam już po raz kolejny zasnąć.
– Która godzina? – zapytałam niepewnie.
– Jest po szesnastej – odpowiedział Oliwer, przyglądając mi się z tą samą czułą troską w bursztynowych oczach.
– Gdzie Nick? – zadałam kolejne pytanie.
Na przystojnej twarzy chłopaka pojawił się cień bólu.
– Chyba pojechał do domu… – mruknął niewyraźnie. – Chciałaś się z nim zobaczyć?
Przecząco pokręciłam głową.
– Bardzo nie chciałabym go widzieć – wyznałam. – Czemu tu jesteś?
W oczach Oliwera pojawiło się coś na kształt ulgi. Usiadł na łóżku, a ja podniosłam się, opierając o poduszki. Chciałam wstać, umyć się i ubrać, ale nie byłam pewna czy nie przeszkodzą mi w tym zawroty głowy.
– Kiedy Nick do mnie zadzwonił, powiedzieć, że jesteście razem i nie chcesz mnie widzieć, zwyczajnie mu nie uwierzyłem – mruknął, spuszczając wzrok. – Nie mogłem jednak wrócić i nie miałem twojego numeru, bo bardzo wygodnie podmienił nasze komórki. To były dwa najgorsze dni, jakie kiedykolwiek przeżyłem – wyznał. – Wsiadłem więc w pociąg zaraz po pogrzebie, ale i tak dojechałem bardzo późno, bo wcześniej nie było żadnych połączeń.
– Jakim pogrzebie? – zapytałam cicho.
– Nie powiedział ci? – teraz Oliwer znowu wyglądał na zirytowanego. – Nigdzie nie mogłem cię znaleźć, a on obiecał przekazać ci wszystko.
– Widziałam cię z dziewczyną – odezwałam się niezbyt pewnie. Nie miałam pojęcia czy powinnam mu o tym mówić. – Nick powiedział, że to twoja była i że wróciliście do siebie.
Oliwer pobladł na twarzy i byłam przekonana, że zaraz się do wszystkiego przyzna. Chłopak jednak z wściekłością zacisnął pięści.
– Magda to moja przyjaciółka, nigdy nic nas nie łączyło. Studiujemy razem. Jej matka umarła, miała wewnętrzny wylew, a ona dowiedziała się o tym w niedzielę rano. Została sama i nie miała się do kogo zwrócić, więc poprosiła, żebym pojechał z nią, pomógł załatwić wszystkie formalności i został na pogrzebie – wyrzucił z siebie jednym tchem. – Jak ten dupek mógł coś takiego przeciwko mnie wykorzystać?!
Gniew i żal, które szalały w Oliwerze były nie do zniesienia. Położyłam się z powrotem, nakryłam kołdrą i zamknęłam oczy. Zamiast ulgi czułam tylko przejmujący, głęboki smutek.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Kiedy umyłam się i ubrałam, zachodziło już słońce, jasnymi promieniami ozłacając ziemię. Wyszłam przed pensjonat, mając nadzieję, że znajdę Oliwera. Chciałam przejść się na spacer. Porozmawiać. Nie wiedziałam czy cokolwiek teraz może być dobrze, ale przecież trzeba to było jakoś ułożyć. Siedział na ławce przed budynkiem. Podeszłam do niego, a on zerwał się na mój widok z miejsca. Przystanęłam w pół kroku.
– Nick? – zapytałam zmieszana, a po kilku sekundach zaskoczenia obudziła się we mnie wściekłość.
– Marika… – zaczął, ale ja odwróciłam się tyłem, nie chciałam z nim rozmawiać.
Chwycił mnie za ramię i przesunął tak, że znaleźliśmy się twarzą w twarz.
– Posłuchaj, przepraszam…
– Przepraszasz?! – tego było dla mnie zbyt wiele. – Nakłamałeś, podałeś mi jakieś świństwo i nie wiadomo co chciałeś ze mną zrobić, a teraz po prostu przepraszasz?!
– Starałem się, naprawdę się starałem, ale ty nic we mnie nie widziałaś, kompletnie nic. Przez cały tydzień traktowałaś mnie wyłącznie jak kumpla! – w jego głosie była desperacja i gniew. – Musiałem coś w końcu zrobić! Pomyślałem, że jeżeli się ze mną prześpisz, to później… Do cholery, dalej tego nie rozumiem! Jeżeli podoba ci się Oliwer, to czemu nie ja? Przecież wyglądamy tak samo!
Wyrwałam mu się, odsuwając od niego.
– Chcecie być rozróżniani, ale jak jesteście, to tego nie akceptujesz! Jesteś dupkiem i nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!
– Marika, pierwszy raz ktoś stanął między nami… ja nie potrafiłem sobie z tym poradzić – szepnął.
– I dlatego wszystko zniszczyłeś? – zapytałam. – Jesteś podłym egoistą.
– Wiem – przyznał w momencie, kiedy na podwórku pojawił się Oliwer.
W dłoni trzymał reklamówkę z zakupami. Upuścił ją tuż za furtką i podbiegł do nas. Opiekuńczo objął mnie ramieniem.
– Czego chcesz? – zapytał chłodno brata. – Nie wystarczająco już namieszałeś?!
– Chciałem tyko przeprosić… Marikę i ciebie – odpowiedział Nick, błagalnym tonem.
– Przepraszał to ty będziesz nas jeszcze naprawdę bardzo długo – oznajmił ponuro Oliwer.
Wtuliłam się w jego bok, a on mocniej przygarnął mnie do siebie. Nick spojrzał na nas, a potem spuścił wzrok. Przez ramię przewiesił stojącą koło ławki torbę podróżną. Oliwer podniósł zakupy i wziął mnie za rękę, a potem weszliśmy do środka. Żadne z nas nie miało zamiaru patrzeć na to, jak Nick odchodzi.
Epilog
Pewnego dnia stwierdziliśmy, że skoro Oliwer i tak codziennie rano się u mnie budzi, równie dobrze możemy razem zamieszkać, więc po prostu następnego dnia przywiózł swoje rzeczy. Dzięki jego obecności moje własne problemy stały się znacznie bardziej odległe. Przestałam odczuwać potrzebę samotności. Cudownie było budzić się z tym uczuciem, że on tu jest. Każda chwila spędzona bez niego, była pełna oczekiwania i tęsknoty. Na uczelnię do Gdańska po prostu dojeżdżaliśmy, a ta codzienna, trochę ponad godzinna droga, dostarczała nam tak naprawdę sporo przyjemności. Obydwoje kochaliśmy morze, zwłaszcza jesienią i zimą, kiedy w niewielkiej miejscowości prawie wcale nie spotykało się ludzi. Szum fal i krzyki mew, to była nasza codzienność. Nick spędził wakacje podróżując po Europie. Chciał być jak najdalej od nas, a my przyjęliśmy to z prawdziwą ulgą. Nie przestawał przepraszać, a my wybaczyliśmy mu, choć nie było to łatwe. Wiedziałam, że więź, która łączy go z Oliwerem już nigdy nie będzie tak silna i było mi z tego powodu naprawdę przykro, ale chłopak uważał inaczej. Cieszył się, że każdy z nich nareszcie będzie w stanie pójść naprzód. Kiedy pewnego dnia zebrałam się na odwagę i zapytałam czy nie żałuje, odpowiedział mi, że nigdy nie mógłby żałować tego, że się we mnie zakochał.
The End
Mommo
heh no ja ci nie mg powiedzieć nic nowego, bo to już chyba wiesz
Świetne opowiadanie i powodzenia z dalszym tworzeniem
Vicky
Jak na dzisiaj, to już koniec, ale bardzo prawdopodobne, że powstanie druga część, jeżeli w głowie ułoży mi się jakaś sensowna fabuła. Póki co natomiast kończę stare opowiadania – czyli w tym momencie Bezdusznych i Czarną Magię. W najbliższych planach mam również czwartą część Pamiętników.
sdvfgfd
własnie pisz dalej , przeczytalam wiekszość twoich opowiadań,ale to mi się najbardziej spodobało, błagam dokończ je. a no i jakby Marika mogla być z Oliwierem .
magda
Kiedy będzie ciąg dalszy ??:)
Niepozornieinna
Ejj świetne są Twoje opowiadania pewnie czytałam prawie wszystkie nawet po kilka razy cudnie piszesz pogratulować talentu. Niektóre nawet będąc podobnymi wzruszają, są naprawdę świetne. 😉 Dziewczyno Ty książki powinnaś pisać czy coś. Naprawdę. Życzę Ci wszystkiego najlepszego w tworzeniu. Wiem jaka to ciężka praca pisać opowiadanie. Sama jedno nawet pisze. Jet to moje pierwsze zainspirowane Twoją osobą. ;> Z czasem jak będzie więcej rozdziałów prześlę linka i posłuucham poprawek odnośnie jego i wszelkich słów krytyki. ;> Uwielbiam czytać. A to jest attut że prowadzisz tak świetnego bloga z tak świetnymi opowiadaniami 😀
Vicky
Oj wypraszam to sobie, Basiu! Wcale nieprawda! A na przykład “Błękitne marzenie”? Albo “Love story”… albo “Mroczna Natura”… albo “Magia Miłości”… i jeszcze dużo takich “albo”!
elzi69
Marika zapewne i tak będzie z Oliverem ? ;D
jak ja bym chciała żeby to się choć raz zmieniło i żeby Marika wybrała drugiego z braci .. ; p
Soko
A ja uważam że to ok, nareszcie nie wybierze tego złego 😛
Basia
No to jest taki schemat.. Dziewczyna jest z chłopakiem nr1, potem wkracza chłopak nr2, ale ona potem wraca do chłopaka nr1. A to, że zwykle ten 1 jest zły, to tylko przypadek xD
Soko
Rozumiem, że akcja rozwiązałaby się zbyt szybko, gdyby podeszła do Oliwera, trzepnęła go i zapytała o co chodzi, zamiast zachowywać się jak histeryczka? 😛
Vicky
Właśnie i znowu nie miałabym o czym pisać!
Poza tym takie zachowanie ma wiele psychologicznych uzasadnień. Po pierwsze dlaczego miałaby nie wierzyć Nickowi? Po drugie, nie chciała zrobić z siebie idiotki. Po trzecie Marika ma wysoko rozwinięty poziom empatii i nawet jak uznała, że Oliwer to dupek, nie chciała tego pokazywać jego “nowej dziewczynie”.
Soko
Bo Nick zachowuje się w stosunku do niej a już szczególnie do brata jak dupek! Dlatego miała mu nie wierzyć 😛 poza tym wyjaśnieniem jej zachowania mogło być to że nie ogląda seriali i nie czyta romansideł, gdzie takie sceny to codzienność, a już na pewno (o zgrozo, zbrodnia!) nie wchodzi na Twój blog! (tylko jej za to nie uśmierć) Gdyby oglądała, na pewno by nie uciekła 😛 i w myśl zasady “dziewczyny trzymają się razem” mimo wszystko powinna podejść i go trzepnąć.
Soko
Ale w jednym mieszkaniu.. nie podoba mi się to, już chyba ze dwa opowiadania masz takie 😛 ja bym zrobiła z Nicka takiego sfrustrowanego brzydko mówiąc psychola 😉
Vicky
elzi: fajny pomysł, dziękuję 🙂
co do reszty, to właśnie nie chciałam pisać kolejnej erotyki, a pisania yaoi mam dość po “Pieśni Księżyca” 😉
przyjaciel jeszcze zaproponował, żeby ich wszystkich gdzieś do jednego mieszkania wrzucić i wtedy pociągnąć dalej akcję 😉
myślę, że pomagając sobie Waszymi pomysłami uda mi się to opowiadanie skończyć i mam nadzieję, że nie będzie bardzo nudne czy strasznie przewidywalne
Kasia
No właśnie. Zrób z tego taki mały erotyk. Wprowadź troszeczkę dramatyzmu i będzie git :>
elzi69
Vikka , a może Oliver musi gdzieś wyjechać np. do szkoły i robi to bez pożegnania z Mariką – ponieważ w tym czasie byli o coś pokłóceni . Gdy jej chłopak wyjeżdża Nick wmawia jej , że Oliver wrócił do swojej dawnej miłości którą spotkał we wczasowej miejscowości , a nic nie powiedział Marice by jej nie ranić . Wtedy Nick zabiera dziewczynę na jakąś imprezę gdzie ją upija i się z nią całuje , całe to wydarzenie widzi jedna z koleżanek Mariki i opowiada o tym Oliverowi .
Reszta już potem mogłaby się jakoś potoczyć ; )
Eris
romansidło bez akcji cię nudzi jak widzę 🙂 nie masz co dodać zrób z tego erotyk heh
Vicky
Stąd wniosek, że powinnam wymyślić jakąś intrygę. I (jupi) po trzech miesiącach wrzuciłam nowy fragment. Bardzo chciałabym pokończyć te wszystkie zaczęte teksty!
mvah
Z niecierpliwością oczekuję dalszego ciągu. Wiadomo mniej więcej kiedy będzie ? 😀
Vicky
Jak skończę tworzyć “Fight Club”. 😉
Vicky
Nie wiem, mam kompletną pustkę, nic! Jak ktoś ma ciekawy pomysł, to będę dozgonnie wdzięczna za użyczenie go, bo inaczej nigdy nie skończę “W lustrzanym odbiciu”!
mvah
A gdyby tak Nick okazał się homo i przyznał się do tego, że chciał zrobić bratu na złość, ale później zrozumiał swoje postępowanie ? Chyba, że jeszcze inaczej. Powiedzmy, że na przykład Oliver zdradzi Marike, ona się od niego odwróci, będzie się interesowała Nickiem, przez co Oliver się załamie, będzie miał za złe to co zrobił i…. Co o tym sądzisz ? Zbyt przenikliwe ?
PukPukKtoTamJa
Nie wierze jak ten czas leci !
Jak byłam tu pierwszy raz miałaś zaledwie po kilka historii, a teraz jest tu tego tyle że nie wiem co czytać 2 raz a niektóre już nawet po cztery razy czytałam 😀
To jest wszystko wspaniałe !
Gratuluję talentu !
Aneta
kiedy będzie dalszy ciąg?
Eris
jeszcze jeszcze jeszcze
Vicky
Będzie, będzie – dopiero co skończyłam Róże~ żeby mieć na sobotę na nastka 😉
Vicky
Nie wiem jeszcze co z tego będzie – natchnął mnie pewien komiks. 😉
Eris
Suuuper
Soko
*Nieważne 😉
Soko
Haha, dobre 😀 początkowo myślałam, że będzie to coś jak Dzika Plaża, ale to jest genialne 😉
Lotte
o tak to będzie coś:D
Tyna
Już czuje, że to opowiadanie będzie mega ; d