Kurouzu – Czarna Spirala. Niewielkie miasteczko z jednej strony zamknięte morzem, a z drugiej górami. Czarna latarnia, komin krematorium, leżący w samym centrum, tajemniczy Ważkowy Staw. Ludzie – 6000 mieszkańców – zamkniętych w dwudziestu przerażających, mrożących krew w żyłach historiach – horrorze Spirali.
Już od pierwszych stron mangi zarówno w rysunkach jak i fabule wyczuć można mroczny, tajemniczy klimat małego miasteczka. Niektóre opowieści są straszne, inne pełne czarnego humoru, wszystkie jednak tak samo złośliwie i – na przekór nocnej senności – wciągające tak, że nie sposób się od nich oderwać.
W powieści – ponieważ nie wiem w jaki inny sposób można określić tą naprawdę opasłą mangę – oprócz samej fabuły horroru, pojawiają się również poboczne wątki. Więzy rodzinne głównej bohaterki i jej chłopaka Shuichi Saito, kilka wątków romantycznych (głównie nieszczęśliwych), zawarte w szkole i poza nią przyjaźnie. Tło horroru do pustych i bezbarwnych, zdecydowanie nie należy, a do bohaterów aż nazbyt łatwo się przywiązać. Inspirujące jest również to, w jaki sposób można wykorzystać na pozór niegroźny symbol – spiralę – by siać aż taki strach i zniszczenie. Fabuła jest wypełniona okrucieństwem, szaleństwem i terrorem psychicznym. Nastrój w powieści panuje rodem z książek Stephena Kinga. Rozdziały porównać mogłabym do pierwszych odcinków z Archiwum X czy starego serialu Opowieści z krypty, idealnie wpasowałyby się jako scenariusz do tego typu ekranizacji.
Zdarzenia oglądamy oczami młodej, ślicznej dziewczyny – Kirie Goshimy, której narracja wygląda tak, jakby bohaterka patrzyła na wydarzenia – nawet te dotyczące jej osobiście – chłodnym wzrokiem obojętnego obserwatora. Świat staje na głowie, a mimo to, licealistka zachowuje się tak, jakby to wszystko co się dzieje, było normalne, a nie przerażające i niesamowite. Wydaje mi się jednak, że w Japońskim społeczeństwie, właśnie tak mogłoby się dziać, wziąwszy chociażby pod uwagę ich niesamowity spokój i opanowanie podczas niedawnego Tsunami o niszczycielskiej, morderczej sile. W przeciwieństwie do głównej bohaterki, jej chłopak – Shuichi Saito – od początku wyczuwa, że z miastem jest coś nie tak i chce z niego uciekać, ale jednak, mimo wszystko, zostaje. Rozdziały stanowią z początku odrębne historie, zupełnie jakby się oglądało serial. Łączą je jedynie wspólne miasto i narratorka. Później jednak zlewają się w coraz bardziej spójną całość, by na końcu odkryć przed czytelnikiem dawno pogrzebaną, okrutną tajemnicę.
Grafika mangi jest bardzo realistyczna, nie ma w niej żadnych irytujących zniekształceń czy upiększania postaci. Wszystkie strony są czarno-białe, brak kolorowych wstawek, ale każdy rozdział ma swoją własną, zachęcającą zapowiedź w postaci dużego obrazka. Rysunki sprawnie budują klimat i znakomicie wręcz ilustrują powieść. Wszystkie szczegóły przedstawione są bardzo starannie i dokładnie. Na stronach nie przelewa się morze krwi, ale mimo to, ilustracje są na swój subtelny sposób przerażające i złowieszcze, pełne wyrafinowanego okrucieństwa.
Junji Ito jest japońskim rysownikiem mang, najbardziej znanym z serii o nieśmiertelnej dziewczynie Tomie i właśnie trzytomowego komiksu – Uzumaki, Spirala. Jego dzieła doczekały się również licznych ekranizacji, w tym Uzumaki, Spirali w 2000 roku. Film dosyć ściśle trzyma się fabuły komiksowej powieści, jednak różni się zakończeniem, gdyż został ukończony, jeszcze przed wydaniem ostatniej części mangi.
Wydanie komiksu jest bardzo udane. Okładka z obwolutą i główną bohaterką na wierzchu – stonowana, spokojna, tajemnicza. Grzbiet porządnie klejony, a w środku dobrej jakości papier. Sama manga ma wielkość zwyczajnej książki. Przeraża mnie tylko odrobinę ciężar tego grubego tomiszcza, nie mogłam się z nim spokojnie położyć, już nie mówiąc o zabraniu gdziekolwiek ze sobą.
Jest to zdecydowanie najlepsza pozycja mangowa jaką czytałam w tym roku! Kiedy przeglądałam ją w jednym ze Szczecińskich stoisk wydawnictwa JPF, już wiedziałam, że po prostu będę musiała ją przeczytać. Jeżeli ktoś nie miał styczności z mangami, to jest to tom, od którego śmiało można zacząć. Gorąco polecam wszystkim tym, którzy lubią się bać i uprzedzam o skutkach ubocznych, jakimi będą nocne koszmary! Sama czuję się niezbyt pewnie trzymając tą pozycję na półce. Lepszy byłby zamrażalnik.
Manga otrzymana dzięki uprzejmości wydawnictwa JPF do recenzji na portalu http://nastek.pl/. Od dłuższego czasu bardzo chciałam przeczytać tą pozycję! 🙂
Koralina
jestem bardzo zaintrygowana tą historią, szkoda że poznałam ją tak późno
Rozprówacz
lubię, lubię, wpisałem w wyszukiwarce autora i muszę przyznać, że kreska przypadła mi do gustu