“Bojownicy ruchu oporu ruszają do akcji, jednak wśród nich kryją się szpiedzy. Czy uda się ich zdemaskować i wykonać zadanie, nim doprowadzą do porażki?”
Powyższy opis zachęca do kupna gry “The Resistance” wydanej w Polsce przez wydawnictwo Portal. Gra jest autorstwa Amerykanina Dona Eskridge. Zanim przejdę do meritum recenzji, czyli moich wrażeń i oceny – kilka słów o wydaniu. Pudełko z grą jest malutkie, mieści w sobie 58 kart, wypraski z żetonami, woreczki strunowe oraz krótką instrukcję. Samo pudełko zrobione jest z grubego i mocnego kartonu, który na pewno wiele zniesie. Jakość wydania, szata graficzna, są na pewno mocnymi punktami produktu.
O co w tym wszystkim chodzi ?
Gra jest przeznaczona dla 5 do 10 graczy, w wieku od 8 lat. Ja grałem w grupie pięcioosobowej -sami weterani gier, tych luźnych (np.: Wiochmen Rejser) jak i poważniejszych (np.: Battlestar Galactica, Spartacus, Arkham Horror). Towarzystwo w wieku 28 lat w z wyż, koedukacyjne. Rozegraliśmy dobrych kilka partii.
Sama gra w zasadzie jest wyprana z jakiejś głębszej fabuły, ot jedynie to co napisano na pudełku. Może to być plus jak i minus. My w naszych grach, zastąpiliśmy agentów i opozycjonistów, kolonistami oraz cylonami i świetnie się bawiliśmy. Ale to wszystko posiada jedynie kosmetyczne znaczenie.
W grze jak można się domyślić są dwie frakcje, o przeciwstawnych celach. Rozgrywka rozpoczyna się od losowania frakcji, “źli” wiedzą kto jest kim, ci dobrzy już nie. Sercem gry jest wyznaczanie graczy do wypełnienia misji, przez osobę dowódcy. W każdym wariancie misji jest tyle samo, ale zmienia się liczba graczy uczestnicząca w ich wykonywaniu. Misja się powiedzie, jeśli wszyscy uczestnicy będą chcieli jej sukcesu, choć jeden głos na nie, oznacza jej fiasko. A trzy klęski dają zwycięstwo “złym”. Gracze po za wykonywaniem misji, głosują nad nominowaniem do wykonania zadań. To ważny element, gdyż pozwala zablokować nietrafiony dobór “misjonarzy”, zmienić dowódcę misji, bądź pozwolić złym na zwycięstwo poprzez pięciokrotne niewyznaczenie zespołu. Dowódca po za wyznaczaniem “grupy szturmowej” ma do dyspozycji karty ze specjalnymi możliwościami, które rozdaje graczom. Zasady gry są proste i już po pierwszej rozgrywce nie ma żadnych niejasności.
Gra w gronie moich przyjaciół została bardzo dobrze oceniona. Rozegranie ładnych kilku partii pod rząd pokazuje, że naprawdę, batem nie musiałem zaganiać do rozgrywki. Jest dokładnie tak, jak przewiduje instrukcja – od razu pojawia się szpiegomania. Nikt nikomu nie ufa, każdy patrzy każdemu na ręce. Fałszywe oskarżenia mieszają się z trafnymi domysłami. Gra jest lekka i szybka, ale zarazem daje dużo dobrej zabawy, oczywiście jeśli ktoś lubi knucie, szkodzenie i dedukcję. W kwestii skalowania się rozgrywki, moim i moich graczy zdaniem, jedynie wariant na pięć osób daje szanse na wykrycie kto jest kim, przy większej ilości graczy to już raczej loteria.
Dziękuję!