“Zaginiona księżniczka” to drugi tom wciągających przygód dziesięcioletniej, osieroconej dziewczynki o imieniu Rose. Magiczny talent małej pokojówki z każdym dniem rozwija się coraz bardziej, ale jej życie wcale nie stało się dzięki temu prostsze. Pozostała służba albo się jej boi, albo nienawidzi. Do tego po traumatycznych wydarzeniach, ze złą, pijąca krew dzieci czarownicą w roli głównej, kraj buntuje się przeciwko magom. Gdy do tego dołączyć jeszcze srogą, magiczną zimę i próby porwania uwielbianej przez wszystkich księżniczki Jane, państwo stanie na skraju wojny domowej. Rose, jako uczennica sławnego maga, na wyraźne życzenie króla, narażając własne życie, staje na straży jego ukochanej córki.
Pierwsza książeczka z cyklu o Rose była niezwykle pomysłowa. Wciągała od pierwszych stron. Drugiej również niczego nie brakuje. Tym razem również Holly Webb wykazała się niezwykłą wyobraźnią, choć w dalszym ciągu, w tym co pisze, zawarte jest więcej smutku niż wesołości. Przyznam jednak, że w dalszym ciągu liczę na szczęśliwe zakończenie serii o małej dziewczynce, która chwyta wszystkie, jakże rzadkie w jej życiu, okruszki szczęścia.
Cała historia skupia się wokół głównej bohaterki. To o jej życiu czytamy w tej niepozornej książeczce, a ono wygląda bardzo barwnie. Niekiedy jest cudowne i usłane różami, ale przez większość czasu na drodze małej dziewczynki piętrzą się wysokie przeszkody. Przygody Rose są wciągające i niezwykle pomysłowe, a opisy magicznych przedmiotów niekiedy dorównują tym z serii o “Harrym Potterze”. Kunsztu i daru ubierania myśli w słowa Holly Webb z pewnością nie brakuje.
Oprócz tego, że ciekawie, to powieść jest również bardzo dobrze napisana. Nie ma w niej dłużyzn, opisy są w sam raz, a jej język jest przyjemny w odbiorze. Fabuła została przemyślana, akcja natomiast toczy się w idealnym tempie, by zaintrygować czytelnika, jednocześnie przekazując to co się dzieje w prosty i niezawikłany sposób. To właśnie w literaturze dziecięcej cenię sobie najbardziej. Wydanie również nie pozostawia wiele do życzenia. Korekta znacznie się poprawiła (w porównaniu do pierwszego tomu). Okładka przywodzi na myśl zimowy klimat historii. I oczywiście widnieje na niej mała, samotna dziewczynka, którą Rose, mimo tego, że otaczają ją przyjaciele, chyba już na zawsze pozostanie.
Nie pozostaje mi nic innego, jak książkę ciepło wszystkim polecić. To jedna z takich powieści, którą czytałabym dziecku obok twórczości Astrid Lindgren czy legendarnego wręcz “Hobbita”. To piękna, nieco smutna, nie pozbawiona przemyśleń baśń i magiczna historia o prawdziwym, niekiedy naprawdę trudnym, życiu.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję grupie wydawniczej Publicat