Mimo że w Polsce została wydana najwcześniej, to jednak „Pułapka uczuć” nie jest pierwszą książką pisarki, z jaką miałam styczność. Zaczęłam od „Hopeless”. Po lekturze tej powieści wiedziałam, że cokolwiek jeszcze napisze Colleen Hoover, będę chciała to przeczytać.
Ojciec Layken umiera na zawał serca, a ona wraz z matką i młodszym bratem przeprowadza się z Teksasu do Michigan. Z początku rodzeństwo nie jest zadowolone ze zmiany miejsca zamieszkania, ale kiedy dziewięcioletni Kel już pierwszego dnia zdobywa najlepszego przyjaciela, a osiemnastoletnia Layken poznaje naprawdę przystojnego i czarującego Willa, który jest nią wyraźnie zainteresowany, natychmiast zmieniają zdanie. Życie jednak nie może być zbyt piękne i na drodze Layken do szczęścia pojawiają się, wydawałoby się, nieprzekraczalne przeszkody.
Dzięki „Pułapce uczuć” poznałam nowe, ciekawe określenie – „slam”. Jest to publiczna rywalizacja poetów-amatorów, którzy wyrażają swoje uczucia białym wierszem. Rzecz ciekawa i inspirująca, oraz pasja niejednego z bohaterów książki Colleen Hoover. Książka, oprócz samej historii fabularnej, wypełniona została również tego rodzaju wierszami.
Powieść to typowy, romantyczny dramat. Dzieją się w niej złe rzeczy, umierają najbliższe bohaterom osoby, a oni dążą do tego, by być razem, jednocześnie z różnych przyczyn odpychając się nawzajem. Scenariusz wydaje się być nieco naciągany – z pewnych przyczyn historia jest właściwie nie do uwierzenia – mimo to nie sposób się od niej oderwać i gdy zacznie się czytać pierwszą stronę, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy, można się znaleźć w magiczny sposób na ostatniej.
Lekturze „Pułapki uczuć” towarzyszy przyjemny dreszczyk emocji. Chociaż przyznaję, że tytuł nie jest tak nadzwyczajny jak „Hopeless” to jednak nie czuję się zawiedziona. Z powieścią spędziłam bardzo przyjemny wieczór, naprawdę zadowolona, że mam już przygotowaną drugą część. Colleen Hoover to pisarka, która posiada przyjemną lekkość pióra i prawdziwy dar to ubierania uczuć w pełne emocji, a jednocześnie niezwykle proste słowa. Jej twórczość wciąga i nie pozwala myśleć o niczym innym.
Powieść oczywiście wszystkim serdecznie polecam. Jest nieco smutna, ale jednocześnie lekka i przyjemna. Ma prostą, niewymagającą fabułę i niezbyt wiele akcji, a mimo to czytaniu towarzyszy nieustające napięcie. Sprawia wrażenie takiej książki, w którą pisarka włożyła całe swoje serce.
ZjadamSkarpety
Książkę już mam za sobą i ta część była dla mnie naprawdę niesamowita, bardzo wciągająca.
Suesan
Naprawdę zachęcająca recenzja!
Drusilla
Piękna historia!