„Podarunek śmierci” to już trzeci, ostatni tom, serii stworzonej przez Bree Despain. Wielu pisarzy, zamiast wymyślić własny świat i rządzące się nim prawa, sięga do znanych i dawno już utartych źródeł. Tak było i w tym wypadku. Autorka postanowiła opisać znane nam wszystkim świetnie wilkołaki. Tylko czy zrobiła to sztampowo, naśladując i powielając wzorce? Otóż nie. Stworzone przez Bree Despain wilki to coś zupełnie innego i nowego!
W poprzednim tomie Daniel, ratując Grace, został zamieniony w białego wilka. Nie był jednak w stanie odzyskać swojej normalnej postaci. Dziewczyna się jednak nie poddaje. Za wszelką cenę chce go wyleczyć z tej dziwnej klątwy. Do pomocy zgarnia grupę wilkołaczych chłopców – byłych podopiecznych Caleba, ojca Daniela o złym i morderczym usposobieniu. Wspólnymi siłami próbują odnaleźć jeden z księżycowych kamieni. Kiedy jednak Grace wpada na trop i wydaje jej się, że jest już blisko rozwiązania problemu, wybucha magazyn, do którego dziewczyna na poszukiwania posłała swojego ojca. Pastor ląduje w szpitalu, w stanie krytycznym i nic się już chyba nie da zrobić…
Grace przez niemal całą powieść walczy z uwięzioną wewnątrz niej bestią. Głos szepcze jej, różne rzeczy. Twierdzi, że to co się stało, to jej wina. Oskarża również innych i sprawia, że dziewczyna czuje złość. To w najmniejszym stopniu nie pomaga w rozwiązywaniu problemów. Z dnia na dzień sytuacja staje się tylko gorsza i gorsza. Na szczęście dziewczyna ma przyjaciół (i oczywiście Daniela). Którzy wierzą w nią bez zastrzeżeń i gotowi są pomóc jej w każdej sytuacji.
Książka jest wciągająca i pełna akcji. Nie ma w niej zastojów. Bohaterowie również się zmieniają. Grace już nie jest tą samą, małą, zagubioną dziewczyną, która chce tylko dla wszystkich jak najlepiej. Życie nauczyło ją jak być twardą. Zaczęła też wreszcie rozumieć postępowanie i motywacje swojego ojca. Daniel również się zmienił. Stał się odpowiedzialny i nauczył się, jak nie ranić dziewczyny, którą kocha. W tym tomie również było kilka przyprawiających o szybsze bicie serca scen zazdrości, tym razem jednak nie zostały stworzone z czystej głupoty zaangażowanych w nie bohaterów.
Powieść z pewnością należy do tych wielowątkowych. Nie można również narzekać na mnogość postaci. Na dodatek wszystkie są rozbudowane, ciekawe i żyją własnym życiem (choć oczywiście całość i tym razem skupia się wokół Grace). Fabuła zawiera w sobie wiele szokujących niespodzianek, a zwieńczona została całkiem udanym zakończeniem. „Podarunek śmierci” to z pewnością książka, którą warto przeczytać, a jestem przekonana, że zrobi to z przyjemnością każdy, kto wcześniej połknął dwa poprzednie tomy.
Na wydanie jak zwykle nie ma co narzekać. Tu Galeria Książki niemal zawsze spisuje się na medal. Kusząca okładka o przyjemnej fakturze. Skrzydełka, które zapobiegają zaginaniu się rogów. Dobre tłumaczenie i edycja tekstu. Po przeczytaniu z przyjemnością taką książkę odstawia się na półkę, gdyż niewątpliwie posiada również swoje walory estetyczne, a to miłę uzupełnienie intrygującej treści.
Stworzoną przez Bree Despain trylogię jak najbardziej polecam. To ciekawy, nie sztampowy romans paranormalny, z którego bohaterami bardzo łatwo się zżyć. Jest to powieść, którą trudno odłożyć, kiedy już zacznie się czytać. Bardzo lubię takie lekkie, ciekawe książki i oby więcej tego typu dzieł trafiło w moje ręce. Przeczytać polecam, bo naprawdę warto.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi Nastek
(a przede wszystkim Endru, bezpośrednio dzięki któremu otrzymałam książkę)!
Jasmine
Zapoznanie się z tą trylogią zawsze odkładałam na później, ale dzięki Twojej recenzji nabrałam wreszcie ochoty, by zacząć ją czytać. Może wreszcie się skuszę:)
Nada
Jestem bardzo ciekawa finału historii Grace i Daniela. Po Twojej recenzji ciekawość jeszcze bardziej mnie zżera. 😉 Muszę koniecznie przeczytać “Podarunek śmierci”.
Pozdrawiam.
inka144
Książka jest na mojej liście “chcę przeczytać”, ale chyba raczej nie prędko po nią sięgnę, bo jeszcze nie czytałam części drugiej. Na razie jestem po pierwszej części, która mi się podobała 🙂