
Nightbane
Po Lightlarku, który porwał czytelników dynamiczną akcją, klimatycznym światem i iskrzącym napięciem między bohaterami, moje oczekiwania wobec kontynuacji były ogromne. Nightbane to drugi tom serii i – jak to często bywa – tom przejściowy. Czy udało się utrzymać tempo i magię? Cóż… to zależy, którą stronę historii wybierzecie.
O czym jest książka?
Isla przeżyła piekło, przełamała klątwy, zdobyła koronę i… niekoniecznie wie, co z nią zrobić. Zamiast objąć obowiązki jako władczyni dwojga królestw, woli włóczyć się po wyspie, szukając zapomnienia w zakazanych miejscach i rozliczając się z przeszłością. W tle czają się nowe zagrożenia, tajemnice i spiski, a stara znajomość z Grimem – tajemniczym władcą Mrocznych – powraca w formie wspomnień i snów. Oro, złoty chłopiec i symbol porządku, też jest obecny, choć… niekoniecznie porywający.
Moja opinia i przemyślenia
Nightbane to książka pełna kontrastów. Z jednej strony – retrospekcje, wspomnienia i odkrywanie relacji Isli z Grimem są absolutnie wciągające. Te fragmenty mają wszystko to, co powinny mieć. Jest napięcie, jest chemia i niepewność. Grim – tajemniczy, niejednoznaczny, intrygujący – kradnie show za każdym razem, gdy pojawia się na stronie. To właśnie on napędza fabułę i sprawia, że nie sposób oderwać się od lektury.
Z drugiej strony mamy teraźniejszość. I tu… robi się nijako. Oro wypada blado – dosłownie i w przenośni – a działania Isli wydają się bardziej chaotyczne niż przemyślane. Rozdziały bywają krótkie, przeskoki między czasami zbyt gwałtowne, a cała opowieść momentami traci rytm. Dużo się dzieje, ale paradoksalnie – emocjonalnie dzieje się niewiele.
Książkę połyka się szybko, ale niekoniecznie zostaje ona w sercu na dłużej. Styl autorki, choć nadal lekki i przyjemny, momentami przytłacza zbytnią skrótowością – zanim na dobre wejdziemy w dany wątek, już przeskakujemy do kolejnego. Szkoda, bo potencjał był ogromny.
Podsumowanie
Nightbane to opowieść o dojrzewaniu, samotności i trudnych wyborach. Książka, która balansuje na granicy chaosu. Jeśli kochaliście Grima – ten tom Was nie zawiedzie. Jeśli liczyliście na wartką akcję i logiczny rozwój wydarzeń – możecie poczuć się lekko rozczarowani.
Czy sięgnę po kolejny tom? Oczywiście! Bo zakończenie wbija w fotel, a Grim… no cóż, jego historia zdecydowanie się jeszcze nie skończyła. Nightbane może nie dorównuje Lightlarkowi, ale mimo swoich potknięć, wciąż potrafi wciągnąć. Tylko pamiętajcie — serce to najbardziej nieprzewidywalny z graczy.
Przeczytaj również:
Czerwona Filiżanka
Wnioskuję że ta książka to coś w sam raz dla miłośników Grima, którzy wolą spokojniejsza akcje
Ada
Zapowiada się bardzo ciekawie, super recenzja!
Anna
No cóż, intryguje mnie czytanie takich historii. Ale skoro to takie porywające, życzę Ci zachwytów w następnym tomie.