“Mechaniczna księżniczka” to już ostatnia część trylogii “Diabelskie maszyny” autorstwa znanej i lubianej Cassandry Clare. Pisarka doczekała się ekranizacji swojej pierwszej książki “Miasto Kości”. Sądzę, że po cyklu “Dary Anioła” przyjdzie kolej również na tą, świetnie napisaną trylogię.
Przyszłość bohaterów nie rysuje sie w jasnych barwach. Nocnych Łowców czeka zagłada, od której dzieli ich jedynie niewielki krok. Natomiast kluczem do całego zamieszania jest nie kto inny jak Tessa Gray. Gdy dziewczyna zostaje porwana, Jem i Will, którzy kochają ją, wystawiając na próbę własną przyjaźń, zrobią wszystko by ją ocalić.
Akcja powieści rozpędza się stopniowo – niemalże na granicy nudy – by wreszcie nabrać szalonego tempa. Później nie da się od historii oderwać, gdy już wydarzenia wciągną czytelnika w swój wir. Książka pełna jest tajemnic i zagadek. Pod względem fabularnym historia została przemyślana i wszystkie jej wątki splatają się w spójną, logiczną całość. Najciekawsze jest to, jak wieloma drobnymi szczegółami autorka łączy ze sobą obydwie trylogie. Mimo że nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego, to jednak wyraźnie widać, że obydwie serie to dokładnie ten sam, intrygujący i niebezpieczny świat.
Tessa, Jem i Will są postaciami, obok których nie da się przejść obojętnie. Wzbudzają w czytelniku burzę przeróżnych emocji – zarówno tych negatywnych jak i pozytywnych. Bohaterowie Cassandry Clare nie mają lekko. Dzieli ich miłość, łączy przyjaźń, ale to wcale nie są ich największe problemy. Czytelnik natomiast zostaje postawiony pod ścianą – nie ma wyjścia, musi przeżywać wszystko wraz z nimi.
Nie tylko opisy XIX wiecznej Anglii są barwne i klimatyczne, ale nawet sam styl i język, których pisarka używa na potrzeby trylogii są zupełnie inne niż te wykorzystane przy “Darach Anioła”. Dodatkowo nowe wydanie zostało nieco poprawione. I oczywiście najlepsza zmiana – okładka! Szata graficzna nowej serii jest po prostu cudowna. Śliczna, kusząca i przyciągająca wzrok. Gdyby wszystkie książki tak wyglądały miałabym jeszcze większy problem z tym, co w danym momencie powinnam wziąć do rąk.
“Piekielne Maszyny” to trylogia, obok której nie można przejść obojętnie. Czytelnik ma prawo ją pokochać, albo znienawidzić, wielokrotnie podczas czytania będzie chciał spalić wertowany tom, możliwe, że nawet uda się go odłożyć, ale potem ciekawość zwycięży… a lektura zmusi by dobrnąć do samego jej końca. I tym razem, w książkach Cassandy Clare, fabuły jest nieco mniej niż relacji między bohaterami, ale to w jaki sposób pisarka je tworzy, jest poruszające i niezwykłe. Nie pozostaje mi nic innego jak przeczytanie barwnej, klimatycznej powieści, wszystkim miłośnikom gatunku “paranormal romance” serdecznie i gorąco polecić. Czasu spędzonego w towarzystwie tej powieścią (i jej niezwykłych bohaterów) nie sposób żałować.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu MAG
Niko
Mam już za sobą pierwszy i drugi tom piekielnych maszyn i uważam, że seria jest świetna. Cassandra Clare nigdy mnie nie zawiodła, Dary anioła również bardzoo lubię, więc jestem pewna, że zakończenie przypadnie mi do gustu. 🙂
tosiaantonina
Księżniczka w czasach maszyn? To musi być dobre 😀