
Małe wielkie kłamstwa
Znasz takie książki, które zaczynasz czytać z czystej ciekawości, a kończysz z wypiekami na twarzy i uczuciem literackiego kaca? Małe wielkie kłamstwa spod pióra Jennifer Lynn Barnes to właśnie jeden z tych tytułów – idealny dla fanów The Inheritance Games i Plotkary, ale z własnym charakterem i mnóstwem fabularnych petard.
O czym jest ta książka?
Sawyer Taft – osiemnastoletnia dziewczyna z pazurem, pracująca w warsztacie samochodowym – nagle zostaje wciągnięta w świat luksusu, bali i rodzinnych tajemnic. Pewnego dnia w jej życiu pojawia się kobieta z innej bajki – elegancka, wyniosła i bajecznie bogata, która okazuje się jej babcią. Przynosi ze sobą propozycję nie do odrzucenia — dziewięć miesięcy wśród elity i udział w sezonie debiutantek w zamian za fundusz na studia. Sawyer, oprócz nowej sukienki, dostaje także szansę na rozwikłanie największej zagadki swojego życia – poznanie tożsamości ojca.
Tyle że wejście w świat pozorów, pieniędzy i sekretów nie jest łatwe. Wśród grzecznych dziewczynek w białych rękawiczkach kryją się grube tajemnice, a każde przyjęcie to potencjalne pole minowe. A co najdziwniejsze – Sawyer, zupełnie tego nie planując, znajduje tam… przyjaciółki. I wciągającą, szaloną intrygę, która z każdą stroną staje się coraz bardziej niebezpieczna.
Moja opinia i przemyślenia
No dobrze – zakochałam się. Ta książka to absolutna jazda bez trzymanki. Humor, błyskotliwe dialogi, zwroty akcji i świetnie nakreślone postacie – Małe wielkie kłamstwa mają to wszystko. Sawyer to bohaterka, którą od razu się lubi – inteligentna, zadziorna, bez filtra i z niesamowitym instynktem przetrwania. Obserwowanie jej starcia z konwenansami i snobizmem to prawdziwa przyjemność.
Jednak nie tylko ona błyszczy – Campbell, Lily i Sadie-Grace tworzą z nią paczkę, której dynamika jest zabawna, autentyczna i często rozbrajająca. Każda z dziewczyn wnosi coś innego, a ich wspólna tajna misja sprawia, że trudno odłożyć książkę choćby na chwilę. Dodajmy do tego świetnie wplecione elementy kryminału, rodzinnego dramatu i plotkarskiej atmosfery w stylu Pretty Little Liars, a dostaniemy tytuł, który bawi, zaskakuje i wciąga bez reszty.
I jeszcze jedno – książka ma niesamowitą konstrukcję. Przeplatają się w niej dwa plany czasowe, z czego jeden stopniowo ujawnia skutki tego, co wydarzyło się „teraz”. To buduje napięcie jak w najlepszych thrillerach młodzieżowych.
Podsumowanie
Małe wielkie kłamstwa to powieść z charakterem. Idealna na wieczór, kiedy chcesz odpocząć, ale nie chcesz rezygnować z emocji, tajemnic i wybuchów śmiechu. Dostałam wszystko, czego szukam w dobrej młodzieżówce – intrygę, przyjaźń, rodzinne napięcia i momenty zaskoczenia, które każą przewracać kolejne strony z zawrotną prędkością. A zakończenie? Zostawia z rozdziawioną buzią i potrzebą sięgnięcia po kontynuację.
Jeśli kochasz książki, przy których zapominasz o całym świecie – to właśnie ta. Diabelnie dobra rozrywka, napisana z sercem. Masz już ją na półce? Jeżeli nie, to naprawdę warto!
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wydawcy.
Przeczytaj również: