„Małe Licho” to pierwsza książka spod pióra Marty Kisiel napisana specjalnie dla dzieci. Wracamy w niej do tematu Dożywocia, ale ujętego pod trochę innym kątem. Czym tym razem zaskoczy nas niezastąpiona ałtorka (nie mylić z „autorką”)?
W starym, pełnym niezwykłych lokatorów domu, wychowuje się mały chłopiec, pieszczotliwie zwany Niebożątkiem. Po wujku odziedziczył swojego własnego anioła stróża, który może i nie jest pokaźnych rozmiarów i daleko mu do bycia majestatycznym, za to jest doskonałym kompanem wszelakich zabaw. Wspólnie przeżywają wiele wspaniałych przygód, dopóki nie rozdzieli ich jedno, zupełnie zwyczajne wydarzenie – początek szkoły.
W książeczce bardzo ciekawie przedstawione zostały relacje dziecka z osobami dorosłymi. Przepaść pokoleniowa potrafi być prawdziwym utrapieniem i mimo wszelkich starań nie zawsze potrafimy się nawzajem zrozumieć. Marta Kisiel pokazała również w bardzo obrazowy sposób, jak wielki wpływ na dziecko mają jego rówieśnicy.
Obok przekazywanych wartości pojawia się oczywiście fantastyczna historia, a może raczej te wartości i celne uwagi owinięte są czułym kokonem niesamowitej, pełnej humoru opowieści. Ponownie spotkamy nie tylko Licho, ale również Krakersa, Gucia, Szczęsnego, stado króliczków i innych, doskonale nam znanych i z czułością wspominanych bohaterów. Zapewniam, że podczas lektury nie sposób się nudzić.
Otrzymałam od wydawnictwa egzemplarz przedpremierowy, obfotografowałam go, pozachwycałam się nad nim, podzieliłam informacją o premierze na wszystkie strony świata. Dlaczego więc moją opinię publikuję dopiero teraz? Po prostu nie potrafiłam ubrać mojego zachwytu nad „Małym Lichem” w słowa (i wciąż nie potrafię). Jak do tej pory, mimo że uwielbiam „Dożywocie” i „Siłę niższą”, „Małe Licho” jest moją ulubioną książką spod pióra Marty Kisiel. Może dlatego, że moją radością z czytania mogłam podzielić się z mamą i córką. Zapewne są też inne powody, ale po prostu „Małe Licho” to jest to. Książka trafiła do mnie w 100% i nie zmieniłabym w niej ani słowa.
Podsumowując: „Małe Licho” to tytuł, który polecam, polecam i jeszcze raz polecam, naprawdę gorąco i serdecznie. Bardzo często słyszę pytania o to, jaką książkę poleciłabym dla dziecka w wieku szkolnym. Teraz już zawsze wymieniała będę ten sam tytuł. Bardzo liczę na to, że to nie ostatnia przygoda, jaką przeżyję z bohaterami „Dożywocia”. Mam nadzieję, że Marta Kisiel polubiła pisanie dla młodszych czytelników i skusi się na stworzenie kolejnej książeczki w podobnym klimacie. Pozostaję zachwycona i oczarowana.
Dziękuję!
Klaudia j
nie do końca moje klimaty, ale wiem komu podrzucić recenzję 🙂
Ewa www.inaisewa.blogspot.com
Z pewnością to musi być interesującą książka.
Karolina
Moje córki jeszcze za małe, ale mamy tą książkę w naszych zbiorach. Z pewnością siegnięmy po nią w odpowiednim momencie, po recenzjach wiem już ze warto.
Sandra
Mnie już sama okładka by zachęciła 🙂 A książka wydaje się naprawdę ciekawa.
Aleksandra Załęska
Książka wydaje się ciekawa, sama bym z chęcią przeczytała taką książkę. Nie mogę się doczekać aż mój syn będzie czytał takie “poważniejsze” książki 😀
Monika Monime.pl
Słyszałam o tej książce i z chęcią synowi kupię.
Meg Sheti
Próbowałam swego czasu zapoznać się z twórczością tej autorki, sięgnęłam po “Siłę niższą”, ale jakoś mnie nie przekonała. Niestety.
Vicky
Ujmę to tak – Marta Kisiel pisze w swoim, dość specyficznym stylu, który jak zauważyłam nie każdemu się podoba, ale… Małe Licho napisała zupełnie inaczej. Prościej. Bez zawiłości językowych. Jak będziesz miała okazję, daj mu szansę 😉 Ja w ogóle zaczynałam przygodę z jej książkami od “Nomen Omen” i gdyby pierwsza była “Siła niższa” też nie wiem czy by do mnie trafiła.