Robert E. Howard to powszechnie znany amerykański pisarz. Zasłynął nie tylko z opowieści o Chtulhu, ale przede wszystkim z historii o Conanie Barbarzyńcy. Jego książki z tej serii uznawane są za najlepsze, a przygody te kontynuuje naprawdę wielu autorów. Nawet jeżeli ktoś nie czytał powieści, z pewnością zna filmy na podstawie prozy Roberta E. Howarda, w których w rolę główną wcielił się Arnold Schwarzenegger. Niewielu jednak wie, że pisarz był przyjacielem Howarda Phillipsa Lovecrafta, a znajomość ta wywarła duży wpływ na jego twórczość.
„Królestwo cieni” to zbiór dziesięciu krótkich opowiadań, osadzonych w świecie mitów Cthulhu. Pierwsze z nich przedstawia historię Amerykanina, który skuszony lekturą „Nienazwanych kultów”, postanawia wybrać się na Węgry w poszukiwaniu tajemniczej „Czarnej skały”. Ponieważ nie wierzy w legendy, nie wychodzi na tym najlepiej. Sam tytuł, który tak zwabił żądnego przygód podróżnika, przewijał się będzie przez niemal wszystkie kolejne utwory. Przyznam, że opowiadanie jest naprawdę świetne i z całego zbioru podobało mi się najbardziej. To spełnienie marzeń każdego miłośnika mitologii Cthulhu.
Kolejną dobrą historią jest tytuł „Płomień Aszurbanipala”. Przedstawia jedną z licznych przygód pary awanturników – Steve Clarneya i Pasztuna Yar Ali. Towarzysze, wiedzeni legendą o zaginionym mieście, w którym kryć mają się bezcenne skarby, udali się na wyprawę w głąb pustyni. U celu odkryli znacznie więcej niż by chcieli. Redaktor, dla urozmaicenia, postanowił również do zbioru dodać opowiadanie o Conanie Barbarzyńcy. Bohater idealnie wtopił się w świat tajemniczej, mrocznej mitologii.
Utwory, jak to bywa, są i lepsze, i gorsze, ale ogólnie tom oceniam bardzo wysoko. Jego czytanie sprawia przyjemność i nie zawodzi zagorzałych fanów Cthulhu. Pisarz nie używa archaicznego języka. Łatwo się go czyta, wszystko stworzone jest w dobrym, plastycznym stylu. Odpowiednio budowany nastrój nadaje historiom niezwykłego smaku. Każdy tytuł czyta się z ciekawością, a towarzyszy temu przyjemny dreszczyk emocji oraz chęć dowiedzenia się, co będzie dalej. Tłumaczenie i edycja tekstu również są bez zarzutu. Przyjemną niespodziankę stanowił również dodatek – w załączniku znajdują się fragmenty opowiadań nawiązujących do mitologii Lovecrafta. Zachęca to do odnalezienia i przeczytania ich dalszych części. Chyba największą wadą całości jest kiepska jakość okładki – klejenie wygląda dość niepewnie i sugeruje, że nie wytrzyma zbyt gorliwego czytania.
Przyznam szczerze, że żyję w świecie mitologii Cthulhu i gdy zobaczyłam tytuł, ani chwili się nie wahałam. Sięgnięcia po zbiór z pewnością nie żałuję i jestem niezwykle zadowolona, że trafił w moje ręce. Nawet ilustracja na okładce jest odpowiednio niepokojąca i buduje nastrój. Wydawnictwo Agharta stworzyło dzieło obowiązkowe – pozycję „must read” dla każdego, kto śmie się nazywać miłośnikiem prozy Lovecrafta i przede wszystkim samego Cthulhu; dla każdego kto oczekuje lub lęka się chwili, „gdy gwiazdy ułożą się w odpowiednim porządku”.
Nie pozostaje mi nic innego, jak książkę gorąco polecić. To gratka dla fanów fantastyki oraz każdego, kto przygodę z wielkimi przedwiecznymi chciałby dopiero rozpocząć. „Królestwo cieni” to lektura naprawdę dobra; taka, na którą nie szkoda czasu, a spędzone z nią chwilę z pewnością narobią czytelnikom smaku na więcej. Po przeczytaniu niektórych opowiadań nikt już nie zakwestionuje sensu wiary w pradawne legendy. Szkoda, że tego typu pozycji jest w Polsce tak mało.
Ps. Książki nie polecam osobom z ofidofobią – zdecydowanie nie nadaje się dla nich.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi Secretum