Czasami nasze życie wydaje się nam pozbawione barw. Co jednak, gdyby takie stało się naprawdę? Gdyby świat pozbawiony był kolorów i… uczuć. Czy wówczas ludzie nie zostaliby jedynie pustymi skorupami – cząstką egzystencji, którą byli niegdyś? Taki smutny świat prezentuje nam Lois Lowry w swojej powieści noszącej tytuł “Dawca”.
Jonasz jest mieszkańcem jednego z wielu takich samych osiedli. To zamknięte społeczności, które bez protestów przestrzegają setek drobnych przepisów. Każdy mieszkaniec osiedla wykonuje powierzoną mu pracę. Małżonkowie są przydzielani sobie nawzajem przez specjalną komisję, która bierze pod uwagę wszystkie ich cechy osobowości, dobierając ludzi w taki sposób, by dobrze im się ze sobą żyło. Każda para może przysposobić sobie dwójkę dzieci – one również są im przydzielane. Osoby, które nie pasują do społeczeństwa są “zwalniane”, niewielu jednak zdaje sobie sprawę z czym to tak naprawdę się wiąże. Z pewnością nie Jonasz – chłopiec, który widzi więcej niż inni. Jako jedyny zaczyna dostrzegać kolory.
Choć w narracji trzecioosobowej, świat przedstawiony został z punktu widzenia dwunastoletniego Jonasza. Poznajemy jego uczucia oraz punkt widzenia. To na jego przykładzie dowiadujemy się szczegółów na temat życia w osiedlu. Szczegóły przekazywane są czytelnikowi bardzo powoli, także z niewielkich elementów musi złożyć sobie całą układankę. Powieść napisana jest w lekkim stylu. Tekst czyta się szybko, a w fabułę bez trudu można się wciągnąć.
Historia jest smutna i przejmująca. Właściwie ciężko ocenić działania osób, które doprowadziły do zaistniałej sytuacji. Myślę, że ci, którzy doświadczyli w życiu wiele cierpienia, chętnie poszliby na taki układ – spokojne życie w zamian za pozbawienie wszystkich wyższych uczuć. To co wydaje się nam przerażające dla bohaterów książki było codziennością. W “Dawcy” został przedstawiony bardzo smutny świat, ale i nasz nie jest wiele weselszy. Jest dokładnie taki jak we wspomnieniach, które otrzymywał Jonasz.
Zakończenie powieści jest dość enigmatyczne. Właściwie nie do końca wiadomo co się wydarzyło, choć ja jako pesymistka odebrałam je jako bliźniaczo podobne do tego z “Dziewczynki z zapałkami”. Książkę skończyłam czytać, ale smutek pozostaje ze mną nadal. Pozostają jednak również pozytywne elementy powieści. I oczywiście wspomnienia. Bardzo dużo moich własnych (i nie tylko) wspomnień, które w każdej chwili mogę przywołać, nawet gdy już nieco wyblakną.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Galeria Książki
Zjadam Skarpety
Oglądałam już ekranizację i nieco żałuję, bo wolę najpierw poznać książkę, ale mam ją w planach. 🙂
Cassin
Czytałam w 2011 roku i obejrzenie ekranizacji troszkę przypomniało mi fabułę. Dobrze, że przy tej okazji wydawnictwo wreszcie zabrało się za wydanie następnego tomu tej serii.
Karolina K.
Bardzo ciekawa książka. Przynajmniej taka się wydaje. Co do światu bez uczuć, to przypomniało mi się Delirium Lauren Oliver.
Książkę zapisuję do ‘chcę przeczytać’.
Pozdrawiam
Edyta
Piękna i mądra opowieść. Czekam na listopad i kontynuację.