„Żółwie z Galapagos” to powrót do klasycznych, dziecięcych gier planszowych z lat 80’ i 90’. Nie było wówczas na rynku takiej konkurencji i producenci nie musieli się prześcigać w tworzeniu coraz to atrakcyjniejszych produktów. Mimo to nikt podczas grania się nie nudził. Dlaczego? Ponieważ dzieci uwielbiają proste rozgrywki, zrozumiałe dla nich zasady i takie gry, w którym można ze sobą nawzajem konkurować. Nic więcej do szczęścia nie jest im potrzebne.
wiek: 7+
liczba graczy: 2-7 osób
czas gry: ok. 30 min.
Cel i fabuła
Żyjące na wyspie żółwie składają jajka. Mogą to jednak zrobić jedynie na plaży. Każdy z graczy przemieszcza swojego żółwia po trasie położonej dookoła wyspy. Gdy ten dotrze na plażę lub ją minie, składa jajka. Zwycięża gracz, którego żółw złoży najwięcej jajek.
Strona wizualna
Elementy gry wykonane są starannie, posiadają także przyjemną szatę graficzną. Drewniane żółwiki zrobione są w taki sposób, by mogły podróżować jeden na grzbiecie drugiego. Najlepszym pomysłem jednak moim zdaniem była dwustronna plansza, dzięki której grać można w dzień lub w nocy. Nie wnosi ona co prawda niczego do rozgrywki, sprawia jednak przyjemność dzieciom.
Przygotowanie
Należy rozłożyć planszę – wszystko jedno którą stroną (można grać w dzień lub w nocy). Karty tasuje się i układa na wyspie liczbami do dołu. Cztery wierzchnie karty wędrują z powrotem do pudełka, zaś piątą należy okryć. Następnie każdy z graczy wybiera swojego żółwia (lub żółwie) i ustawia go na tratwie.
Przebieg rozgrywki
Gracze ruszają się po kolei, zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Zaczyna ten, kto ostatni karmił żółwia. Rzuca kostkami jedną po drugiej. Po każdym rzucie decyduje czy już wystarczy i przemieszcza żółwia czy ryzykuje dalej. Jeżeli suma oczek na kostkach przekroczy siedem, gracz traci ruch. Suma pół o które przesuwa się gracz mnożona jest przez ilość użytych kostek. Żółwie mogą się wyprzedzać, lecz jeśli zakończą ruch na tym samym polu, to ostatni wskakuje na grzbiet poprzedniemu i gdy rusza ten spod spodu, przemieszczają się wspólnie. Zatrzymując się na polu numer 21 lub je mijając gracze zdobywają karty. Gra kończy się gdy jeden z graczy dotrze na plażę w momencie, kiedy nie ma już na niej kart. W wariancie dla dwóch i trzech osób każdy z graczy porusza się dwoma żółwiami. W wariancie dla zaawansowanych do rzutów kostkami gracze mogą dodawać liczby z kart, które zdobyli (w tym wypadku jednak je tracą).
Wrażenia
Mimo że bez przerwy grywam w nowo wydane gry, to jednak dawno nie trafił mi się zwyczajny wyścig, w którym biegnie się od startu do mety, pokonując po drodze różnorodne przeszkody. „Żółwie z Galapagos” to właśnie tego typu gra, która jednak została na swój sposób urozmaicona. Nie ma znaczenia kto będzie pierwszy, tylko komu uda się dobrać najwyższe karty, ważne jest więc nie tylko szczęście podczas rzutów kostkami, ale także dobra taktyka. Zwłaszcza w wariantach, w których gra się więcej niż jednym żółwiem. Chodzące do pierwszej klasy dziecko rozgrywką było oczarowane.
Podsumowanie
„Żółwie z Galapagos” serdecznie polecam rodzinom, które cenią sobie prostotę, ale nie mają ochoty po raz setny grać w „Chińczyka”. To nieskomplikowana, a zarazem świetnie wykonana, gra familijna, z którą w przyjemny sposób spędzać można niejeden długi, zimowy wieczór.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Egmont