
Wczoraj Dzisiaj Jutro
Liceum. Czas, w którym człowiek uczy się nie tylko wzorów chemicznych i dat historycznych, ale też tego, jak… przetrwać w dżungli rywalizacji. Rowan Roth i Neil McNair wiedzą o tym wszystko. Przez cztery lata zacięcie walczyli o każdy punkt, każde zwycięstwo, każdy tytuł. Aż nadszedł ten dzień. Ostatni. Dzień, w którym wszystko może się zmienić. I zmienia.
Rachel Lynn Solomon w swojej powieści „Wczoraj, dzisiaj, jutro” serwuje czytelnikom klasyczny motyw enemies to lovers, ale podaje go w świeżej, zabawnej i niesamowicie uroczej formie, której trudno się oprzeć.
O czym jest książka?
Wczoraj – wróg numer jeden. Rowan i Neil rywalizują od lat. Egzaminy, wybory do samorządu, szkolne debaty – każde ich spotkanie to kolejna potyczka o miano najlepszego ucznia w szkole.
Dzisiaj – niespodziewany sojusznik. Gdy Neil zostaje ogłoszony prymusem roku, Rowan widzi jeszcze jedną szansę na zwycięstwo – wygranie gry terenowej organizowanej w całym mieście. Problem? Inne drużyny chcą ich wyeliminować. Rozwiązanie? Działają razem.
Jutro – ktoś wyjątkowy. Jedna noc, pełna przygód i niedopowiedzeń, sprawia, że Rowan zaczyna dostrzegać w Neilu kogoś więcej niż tylko irytującego kujona z klasy. Może ta cała rywalizacja od początku miała drugie dno?
Moja opinia i przemyślenia
Nie będę ukrywać – uwielbiam dobrze napisane młodzieżówki z motywem enemies to lovers. A tutaj dostałam wszystko, czego można było oczekiwać i jeszcze trochę. Rowan i Neil to postacie z charakterem, zadziorne, bystre, a ich dialogi skrzą się od ironii i słownych przepychanek. Pod tym wszystkim kryje się coś jeszcze – emocje, lęki przed dorosłością i pierwsze prawdziwe zauroczenie.
Ogromną zaletą jest pomysł z grą terenową, która wprowadza do fabuły świetną dynamikę, ale też pozwala poczuć klimat Seattle – miasta, które staje się uczestnikiem wydarzeń. Opisy gry są tak obrazowe, że chwilami miałam wrażenie, że sama w niej biorę udział.
Na szczególną uwagę zasługuje też fakt, jak realistycznie została ukazana przemiana bohaterów. Choć akcja książki zamyka się w jednym, intensywnym dniu, nie czułam sztuczności czy pośpiechu. Autorka świetnie balansuje tempo, sprawiając, że rozwijająca się relacja między Rowan a Neilem wydaje się naturalna, a jednocześnie ekscytująca.
Nie zabrakło też zabawnych momentów – wiadomość „Obudź się, bo znowu przegonię cię w rankingu” w roli romantycznego gestu? Urocze. Do tego miłość Rowan do romansów, którą musi ukrywać, bo przecież „prawdziwe książki” to nie romanse… Cóż, myślę, że niejeden czytelnik (i czytelniczka) się w tym odnajdzie.
Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to może do przewidywalności zakończenia. Ale szczerze? W takich książkach właśnie o to chodzi – żeby kibicować bohaterom i czekać na tę chwilę, gdy wreszcie przestaną się oszukiwać, że ich „nienawiść” to tylko gra.
Podsumowanie
„Wczoraj, dzisiaj, jutro” to książka, która przypomina, dlaczego młodzieżówki wciąż potrafią chwytać za serce – nawet jeśli szkołę skończyliśmy lata temu. To historia o rywalizacji, dumie, strachu przed dorosłością i… pierwszym uczuciu, które potrafi zaskoczyć tak, jak tylko ono potrafi. Dla fanów enemies to lovers, gier terenowych, szkolnych potyczek i uroczych dialogów – pozycja obowiązkowa. A jeśli dawno nie sięgaliście po młodzieżówki, bo „to już nie ten etap”, to uwierzcie mi – ta książka zmiękczy nawet najbardziej cyniczne serce.
Idealna lektura na leniwe popołudnie, wieczór z herbatą lub… na ostatni dzień szkoły. Sprawdźcie sami, jak jeden dzień może zmienić wszystko.
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wydawcy.
Przeczytaj również: