Pierwszym co rzuca się w oczy w przypadku książki „Trawa bardziej zielona” jest pastelowa, zapowiadająca romans okładka. Zaprojektowana została ślicznie, obiecując pełną ciepła, wzruszającą historię. Czy taką właśnie znaleźć można w środku?
Maja ma trzydzieści lai i męża, w którym właściwie chyba nigdy nie była naprawdę zakochana. Żyje z dnia na dzień, coraz bardziej pogrążając się w szarej rzeczywistości. Swoje marzenia i cele powoli zaczyna realizować dopiero w momencie gdy jej mąż wyjeżdża za granicę. Czyżby życie bez niego miało okazać się znacznie lepsze niż u jego boku?
„Trawa bardziej zielona” to kolejny tytuł z gatunku literatury obyczajowej, który twierdzi, że najpierw trzeba być nieszczęśliwym i niespełnionym życiowo, żeby móc zaznać miłości, ciepła rodzinnego i szczęścia. Dlaczego żadna z typowych bohaterek tego gatunku nie może od początku wiedzieć czego w życiu chce? Schematem książka przypomina mi serial telewizyjny, cieszy mnie jednak, że nie ma w niej wręcz fantastycznych zwrotów akcji. Jest zdecydowanie bardziej realistyczna i normalna, a to przemawia na jej korzyść. Jeżeli mam ochotę poczytać fantastykę, to sięgam po ten właśnie gatunek.
Nie do końca przypadły mi do gustu styl i język Autorki. Przykładowo na końcu pierwszej strony pojawia się “Ale dlaczego? Się pytam!” i jest to moim zdaniem dostatecznie wymowny przykład. Wypowiedzi bohaterów przypominają niekiedy rozmowy prowadzone między gimnazjalistami, a nie osobami dorosłymi, w wieku, w którym zakłada się już własne rodziny. Fabuła opisana została z różnych perspektyw, dzięki czemu dokładnie możemy poznać wszystkich bohaterów. Uważam, że to bardzo dobry zabieg, który świetnie sprawdził się także w tym wypadku.
Myślę, że powieść niesie ze sobą bardzo pozytywne przesłanie. Zwraca uwagę na to jak wartościowe są nasze własne pasje i marzenia, bez realizacji których trudno być w życiu szczęśliwym. Może warto zaryzykować porzucając szarą rzeczywistość i iść naprzód, ku tęczy, zgodnie z tym co dyktuje nam serce.
„Trawa bardziej zielona” to okraszona lekkim humorem, przyjemnie napisana powieść obyczajowa, która jednak nie jest pozbawiona wad. Jeżeli szukamy arcydzieła, to tytuł ten zdecydowanie odpada, gdy jednak ktoś liczy na wciągające, „babskie czytadło”, z zabawnymi wpadkami językowymi, lektura jest skierowana właśnie do niego i takim czytelnikom książkę jak najbardziej polecam.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Feeria