Twórcy Steampunku bardzo często wykorzystują w swojej twórczości epokę wiktoriańską. Akcje powieści najczęściej więc dzieją się w historycznej Anglii. Jay Kristoff w swojej powieści „Tancerze Burzy” postanowił jednak zastosować coś zupełnie innego. Stworzył świat, w którym potwory oraz magia, wypierane zostają przez maszyny i postęp techniczny, a wszystko to dzieje się w Japonii za czasów samurajów.
Nie jest to jednak rzeczywistość mlekiem i miodem płynąca. To okrutny, pełen niebezpieczeństw, zanieczyszczeń, wyzysku i biedy świat. Miejsce, w którym nikt nie chciałby żyć.
Yukiko jest córką głównego łowczego Cesarstwa Shima. Gdy cesarzowi śni się proroczy sen, wraz z ojcem wyruszają na wyprawę, by znaleźć i schwytać niezwykle rzadkie stworzenie – tygrysa burzy. Kiedy misja kończy się powodzeniem, a bohaterowie wracają do domu, arashitora (połączenie tygrysa z orłem) zaczyna śpiewać pieśń, przez którą nasila się sztorm. Burza staje się tak przerażająca, że powietrzny statek musi zostać ewakuowany. Wszyscy zapominają o tygrysie, jednak Yukiko postanawia wrócić, by go uratować. Dziewczyna posiada niezwykły dar kontaktowania się ze zwierzętami. Wkrótce potem ona i arashitora zostają przyjaciółmi i wspólnie przyjdzie im stawić czoła rebelii.
Przedstawiona w powieści rzeczywistość to ni mniej ni więcej tylko Japonia w świecie Steampunku. Nie jest on jednak europejskim złotym wiekiem czy epoką dobrobytu. Ludzie umierają z powodu zanieczyszczeń, biedy i głodu. Większość urządzeń działa na paliwie wytwarzanym z krwawego lotosu, jego produkcja jest jednak bardzo szkodliwa i wyjaławia ziemię. Są także osoby, które czerpią z takiego obrotu sprawy niesamowite korzyści i nie wygląda na to, żeby cokolwiek w cesarstwie Shimy miało się w najbliższej przyszłości zmienić.
Książka jest mroczna i okrutna, a jej bohaterowie walczą o przeżycie. Napisana została w ciekawy i wciągający sposób. Pisarz jednak zastosował wiele wyrazów obcego pochodzenia, które wyjaśnia dopiero na końcu książki. Nie da się czytać jej bezmyślnie, trzeba się zastanowić nad niemalże każdą stroną. Jay Kristoff przedstawia świat z punktu widzenia narratora wszechwiedzącego, opowiadając swoją historię przede wszystkim oczami Yukiko, ale czasami również tygrysa oraz innych, drugoplanowych bohaterów. Realia powieści są przerażające i budzą w czytelniku niepokój – tym bardziej dlatego, że momentami za bardzo przypominają nasz własny świat.
Tom wydany został bardzo ładnie. Grafika okładki jest niezwykła, rozdziały zostały ozdobione, do ich nazw dobrana została ładna, pogrubiona czcionka. Całość podzielona jest na trzy części. Z tyłu znajdziemy bardzo przydatny (pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że niezbędny) słowniczek terminów, z przodu umieszczone zostały herby cesarstwa Shimy, mapa wyspy Shima i plan miasta. Edycja tekstu jest bez zarzutu, a tłumaczenie bardzo zgrabne. Całość mogę ocenić jako naprawdę udaną.
Skończyła się „Wojny Lotosowej Księga Pierwsza”, a po niej pozostała jedynie niezaspokojona ciekawość – co wydarzy się dalej? Czy uda się rebelia? Jak potoczą się losy Yukiko? Akcja powieści toczy się wartko, jej fabuła jest przemyślana i ciekawa – oraz oczywiście bardzo mroczna. „Tancerze Burzy” to książka krwawa, brutalna, ale przede wszystkim niezwykle wciągająca. Dostarczy czytelnikom wielu emocji i niezwykłych przeżyć. Trudno się od niej oderwać. Jeszcze gorzej pogodzić się z tym, że trzeba będzie teraz czekać na drugą część. Wszelkim wielbicielom nieprzesłodzonej fantastyki, w której nic nie jest przyjemne, ciepłe i miłe gorąco „Tancerzy Burzy” polecam.
Dziękuję!
Drusilla
Ojej! Jest już trzeci tom?
Vicky
Tak, miał premierę 6 czerwca 🙂