Syrena – Kiera Cass

Date
maj, 12, 2016

syrena-400x600Dlaczego jesień? (…) Chyba lubię zmiany. To, że wszystko wygląda jakby umierało, ale jednocześnie jest prześliczne. Poza tym jest przewidywalna. Zima potrafi być zbyt zimna, wiosna za mokra, a lato za suche, ale jesień jest zawsze piękna.

Kahlen miała dziewiętnaście lat gdy jej statek zatonął i została syreną – córką na służbie Matki Ocean. Dostała drugą szansę i zupełnie nowe życie. Gdy odsłuży sto lat, będzie mogła wrócić do swojej ludzkiej codzienności i będzie ponownie wolna, ale nie pozostaną jej żadne wspomnienia. Dziewczyna, mimo że kocha swoje siostry i nowa matkę, przez cały czas marzy o romantycznej miłości, a gdy ją wreszcie spotyka, okazuje się, że do odsłużenia zostaje jej jeszcze całe, okrutne dziewiętnaście lat.

„Syrena” to najbardziej romantyczna i niewinna historia o miłości jaką kiedykolwiek w życiu czytałam. Powieść jest lekka, przyjemna i pełna wdzięku. Nie ma w niej antagonistów. Kiedy dzieją się złe rzeczy są one po prostu wymogiem naturalnego porządku świata, a bohaterowie nie mają na nie zbyt wielkiego wpływu.

A pragnąłem mojej cichej dziewczyny, dziewczyny, która zwracała uwagę na to, co mówiłem, czego chciałem – jedynej osoby, która wiedziała jak mnie traktować. Dziewczyny, która nie wstydziła się moich ubrań, mojej pracy ani mojego skutera, której nie obchodziło, czy jestem bogaty, czy biedny. Uroczej, niewinnej, wybaczającej wszystko dziewczyny, która śmiała się nawet z moich najgorszych żartów, która nie zmuszała mnie, żebym był radosny, gdy chciałem chwili spokoju. Dziewczyny, o której wiedziałem od chwili, gdy jej dotknąłem, że powinna być moja. 

Mimo jednak niewątpliwego uroku jaki zawarty został na stronach powieści, nie jest to książka doskonała. Pisarce nie udało się uniknąć dłużyzn, a nawet więcej – ponad sto początkowych stron zostało stworzone w pełen uroku, ale niestety dość nieciekawy sposób. Później też niewiele się dzieje, a cała opowieść od początku do końca jest prześliczna, wzruszająca, nieco smutna, melancholijna i piękna, ale właściwie ciężko powiedzieć, żeby coś się w niej działo. Sięgając po „Syrenę” o wartkiej akcji możesz zwyczajnie zapomnieć.

„Syrena” nawet w najmniejszym stopniu nie przypomina pozostałych książek spod pióra Kiery Cass. To barwna baśń dla wielbicieli miłosnych uniesień. Kahlen jest cudowna, Aisling również. Ich historia jest przepiękna. Całość jest wzruszająca, a czytanie można porównać do jedzenia waty cukrowej. W małych ilościach jest przepyszna – w zbyt dużych, zaczyna mdlić. Na szczęście „Syrena” to osobna, skończona powieść, która liczy sobie niespełna czterysta stron, więc jeżeli o mnie chodzi, to z lektury byłam naprawdę zadowolona – chyba od dawna brakowało mi tego typu książki. Jeżeli, jako czytelnik, jesteś osobą spragnioną piękna, ciepła i miłości, i masz ochotę przeczytać prześliczną baśń, to „Syrena” będzie historią stworzoną idealnie dla Ciebie.

Dziękuję!

jaguarlogo

Vicky

Trochę nieśmiała, zawsze odrobinę rozkojarzona i najczęściej w czymś głęboko zaczytana. Kocha fantastykę i kulturę Japonii. Z zamiłowaniem tworzy opowiadania i irytuje otaczających ją ludzi. Oprócz bloga (przez zupełny przypadek) prowadzi portale PapieroweMotyle, DuzeKa oraz Secretum. Ps. Zostaw mi swój link w komentarzu, żebym również mogła odwiedzić Twoją stronę!

6 komentarzy

  1. Odpowiedz

    Iadala

    14 maja 2016

    Mam mieszane uczucia co do niej… Nie wiem dlaczego, ale jakoś mnie do siebie nie przekonuje :/
    Może kiedyś wpadnie na moją półkę i dołączy do pozostałych pozycji Kiery Cass, które posiadam 😉
    Pozdrawiam!

  2. Odpowiedz

    Patrycja

    14 maja 2016

    Bałabym się po nią sięgnąć. Niby piękna, ale coś mnie od niej odrzuca. Na minus również dłużyzny i brak akcji, ale jak się sprawy potoczą zobaczymy 🙂

    Pozdrawiam.

  3. Odpowiedz

    Irena (Bujaczek) Bujak

    12 maja 2016

    Mam nadzieję, że w końcu do mnie dojdzie… Albo chociaż dorwę ją na targach, bo narobiłaś mi ogromej ochoty na ten tytuł, a teraz było by w sam raz bo tego typu powieści wręcz pochłaniam. 😉

  4. Odpowiedz

    Dannae Ammel

    12 maja 2016

    Chciałabym ją mieć u siebie!

  5. Odpowiedz

    April

    12 maja 2016

    Książka zupełnie nie w moim guście. Bardziej ciągnie mnie do krwawych niż słodkich historii.
    A co do “Mistrza” K. Michalak- ilu ludzi tyle opinii na dany temat. Ja po prostu oczekiwałam czegoś więcej, książki z charakterem oraz romansu z pasją. Niestety tego nie otrzymałam.
    Pozdrawiam serdecznie- strefawyobrazni.blogspot.com

  6. Odpowiedz

    Dorota Ka

    12 maja 2016

    Jak będę mieć ochotę na coś słodkiego, to czemu nie.
    Okładka jest śliczna, taa suknia ahhh;)

Leave a comment

Ostatnie Recenzje

Tonąc w mroku – Agnieszka Zawadka

Bałagany – gra planszowa

Odrodzona jako czarny charakter w grze Otome #10

Moje szczęśliwe małżeństwo

Najpopularniejsze Artykuły