
Rakowiska
Ostatnio coraz częściej sięgam po historie oparte na faktach, zwłaszcza te, które dotykają najciemniejszych zakamarków ludzkich decyzji. I może to kwestia nastroju, może potrzeby zrozumienia mechanizmów, które popychają człowieka w stronę tragedii, ale „Rakowiska” Magdaleny Majcher idealnie wpasowały się w tę falę zainteresowań. Sprawa była głośna i trudno zapomnieć związane z nią, niepokojące newsy.
O czym jest książka
Magdalena Majcher wraca do makabrycznej zbrodni z grudnia 2014 roku, gdy w spokojnej, bogatej w domy i pozorny ład wsi Rakowiska odnaleziono brutalnie zamordowane małżeństwo. Podejrzenia bardzo szybko skierowano na ich osiemnastoletniego syna i jego dziewczynę. Oboje z tak zwanych „dobrych domów”. Oboje u progu dorosłości. Oboje z planem.
Książka prowadzona jest w formie fabularnej, ale mocno osadzonej w dokumentach – aktach, zeznaniach, policyjnych notatkach. Autorka nie rekonstruuje morderstwa po to, by szokować. Bardziej interesuje ją to, co wydarzyło się wcześniej: ostatni rok życia dwojga nastolatków, ich relacje z bliskimi, narastająca frustracja, potrzeba zniknięcia z tego świata i paradoksalne przekonanie, że mogą zabrać ze sobą innego człowieka, albo nawet dwoje ludzi.
Moja opinia i przemyślenia
Autorka potrafi pisać tak, żeby nie przytłoczyć ani nie zbagatelizować tematu. Jest uważna, rzetelna, daje przestrzeń czytelnikowi, by sam wyciągnął wnioski. Doceniam to szczególnie w true crime, gdzie bardzo łatwo wpaść w sensacyjność. Tutaj tego nie ma.
Historia, choć znana, wciąga. Autorka odkrywa mniej oczywiste wątki, pogłębia portrety sprawców, pokazuje ich zagubienie, desperację, chłód i samotność, która bywa głośna, nawet jeśli z zewnątrz wygląda na milczenie. To nie jest książka próbująca kogokolwiek uniewinniać. Raczej swoista próba zrozumienia. Jak to możliwe, że dramat dojrzewał na oczach dorosłych, a jednak nikt nie dostrzegł skali kruchości i gniewu?
Najbardziej uderzyła mnie właśnie ta perspektywa — nie sama zbrodnia, choć jej opis działa na wyobraźnię, tylko brak reakcji otoczenia. Nastolatkowie byli wśród ludzi, ale jakby poza światem. Ukazuje się tu coś, o czym rzadko mówimy. Tragedie nie rodzą się w próżni — czasem dorośli widzą, lecz nie patrzą.
Styl pisarki mi odpowiada — konkretny, uporządkowany, bez zbędnych dygresji. Widać ogrom pracy włożony w analizę akt, selekcję materiałów i faktów. Mimo fabularnej formy czuć dokumentalne tło, a książka nie ma „dziur”, które w takich rekonstrukcjach często potrafią się pojawić.
Podsumowanie
„Rakowiska” zostają w pamięci na długo. Mocne, wyważone, napisane z ogromnym wyczuciem. Dają do myślenia nie tylko o samej zbrodni, ale o systemach, które nie zawsze potrafią wyłapać sygnały alarmowe w życiu młodych ludzi. Jeśli interesują cię historie true crime, ale w wydaniu bardziej analitycznym niż sensacyjnym — ta książka będzie idealnym wyborem. Wciąga, budzi refleksje, a przy tym zachowuje szacunek do ofiar i do samej prawdy. Chętnie przeczytałabym kolejną odsłonę tego typu dochodzenia w wykonaniu Magdaleny Majcher.
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wydawcy.
Przeczytaj również:









