Biorąc książkę do ręki byłam przekonana, że to pierwszy tom cyklu i dopiero siadając do czytania zorientowałam się, że nie mam racji. Dlatego na wstępie pragnę przeprosić za brak nawiązań do poprzednich tomów oraz wszelkie nieścisłości wynikające z tej kwestii.
Ludomiła wraz z córeczką mieszka w nowowybudowanym, drewnianym domu na Mazurach. Próbuje spełnić swoje marzenia, wydać własną powieść, zatroszczyć się o rodzinę i bliskich jej ludzi. Fabuła brzmi zwyczajnie, ale została przedstawiona na cudownym, niezwykle barwnym tle. Prowincja oczami Katarzyny Emerlich to przepiękne miejsce, przepełnione ciepłem, poezją oraz mocą zapachów i smaków.
Zazwyczaj nie czytam powieści obyczajowych, ale po prozę Katarzyny Enerlich zdecydowałam się sięgnąć z prostego powodu – to o czym pisze autorka jest mi niezwykle bliskie. Znam te okolice, rozumiem myśli, widziałam znajdujące się na zdjęciach miejsca, a to bez trudu rozbudziło moją ciekawość. Co ostatecznie odnalazłam w tej książce? Otóż było w niej wszystko – zarówno to czego się spodziewałam jak i o wiele więcej. Na stronach „Prowincji pełnej smaków” znalazły się nawet moje ukochane haiku z XVII wieku, które w prostych, krótkich słowach opisują piękno świata.
Czy mieliście kiedyś okazję przeczytać powieść, w której cała strona poświęcona została myciu naczyń? Wcale nie chodzi tu o prostą czynność, a wręcz o filozoficzny rytuał. Poważnie. W „Prowincji pełnej smaków” pojawia się wiele w ten sposób opisanych scen. Kiedy o tym piszę brzmi to nieco tak jakbym sugerowała, że w książce pojawiają się dłużyzny, ale zupełnie nie to miałam na myśli. Po prostu takie sprawy czynią lekturę wyjątkową i niepowtarzalną – jest w niej coś, czego nie spotka się nigdzie indziej.
Pozostaję pod ogromnym wrażeniem wiedzy jaką posiada Katarzyna Enerlich, a którą dzieli się z czytelnikami. Jej styl pisania jest czarujący, a strony książki bogato zdobią czarnobiałe ilustracje z kolekcji zdjęć Wojciecha Kujawskiego, które w przyjemny sposób urozmaicają czytanie. Wyraźnie widać, że pani Katarzyna pisze o tym co kocha i na czym doskonale się zna.
Niezwykle żałuję, że nie miałam jeszcze styczności z poprzednimi tomami serii i mam nadzieję, że już niedługo uda mi się ten karygodny błąd nadrobić. Natomiast „Prowincję pełną smaków” polecam wszystkim osobom stęsknionym za urokami polskiej prowincji, pięknem natury i spokojnym, szczęśliwym życiem.
Dziękuję!
readingmyloveblog
Godne polecenia i ta smaczna okładka 😉
dominikabr
Seria ogólnie warta uwagi, choć niektóre tomy są wyraźnie słabsze od pozostałych 🙂