Życie w Tokio staje się coraz bardziej niebezpieczne. Do grona potworów dołączył niesamowity Pandakai.
Co wniósł do gry dodatek?
Oprócz nowego potwora, który dołączył do bitwy o miasto, wszystkie monstra otrzymały swoje własne ewolucje. Niektóre z nich mają jednorazowy efekt, inne na stałe „doładowują” swojego potwora. Na ich podstawie natomiast zostały dodane trzy kolejne warianty gry.
Nowy Potwór
Pandakai to chyba najbardziej humorystyczna postać w całej rozgrywce. Widać jak starannie został dopracowany – zarówno pod względem wizualnym jak i mechaniki. Nazwy, które mu towarzyszą są urokliwe i rozbrajające.
Przygotowanie gry
Dołącz Pandakaia do potworów z podstawowej wersji gry. Każdy z graczy wybiera monstrum, którym chce grać, a następnie bierze osiem powiązanych z nim ewolucji, tasuje je i układa w zakrytym stosie obok swojej planszy potwora.
Przebieg rozgrywki
Jeżeli gracz zakończy swoje rzuty z przynajmniej trzema serduszkami, dopiera jedną z ewolucji. Trzyma ją w sekrecie przed innymi, aż do momentu kiedy postanowi ją wykorzystać. Można to zrobić w dowolnej chwili. Ewolucje dzielą się na tymczasowe i permanentne. Te pierwsze należy odrzucić do pudełka zaraz po ich wykorzystaniu. Drugie na stałe związują się ze swoim potworem. W związku z ewolucjami zostały również przygotowane trzy dodatkowe, ciekawe warianty gry.
Wrażenia
Myślę, że takie rozwinięcie gry było fajnym pomysłem. Jest co prawda niewielkie, ale wnosi do rozgrywki całkiem sporo. Gdyby wyszło następne, z kolejnym, nowym potworem, byłabym niezmiernie zadowolona. Również ewolucje są doskonałym, urozmaicającym rozgrywkę, bonusem.
Podsumowanie
Zakochałam się w grze „Potwory w Tokio” i bardzo ucieszyło mnie pojawienie się na rynku dodatku. Liczę na to, że nie jest to ostatni taki „power up”. Samą grę natomiast serdecznie wszystkim polecam, a również po dodatek wartko sięgnąć – do rozgrywki wbrew pozorom wnosi całkiem sporo.
Dziękuję!