Książka kucharska powinna znajdować się w każdym domu. Wspólne, rodzinne gotowanie lub po prostu przyszykowanie smacznej niespodzianki dla najbliższych to czysta przyjemność. Nawet gdy zna się podstawy sztuki kulinarnej, to przepisy są niezbędne, byśmy mogli odkrywać nowe smakowitości. Taki poradnik to również idealny pomysł na gwiazdkowy prezent.
Nie chodzi jednak po prostu o jakąkolwiek książkę kucharską. Potrawy muszą być smaczne, a przepisy sprawdzone. Ludzie tworzą cuda-niewidy, chyba jedynie w celu wypromowania danej pozycji – potencjalny czytelnik pomyśli „o, tego jeszcze nie próbowałem” – i tak naprawdę nie wszystko co proponuje autor musi być smaczne. W tym wypadku postaram się wymienić zalety i wady poradnika autorstwa Małgorzaty Caprary, noszącego tytuł „Polska kuchnia domowa”.
Przepisy znajdujące się w książce to, jak określiła autorka, dawno zapomniane receptury naszych babek. Na pewno znajdzie się w niej wiele nowych dla czytelnika pomysłów, jednak w większości nie są to nowoczesne dzieła, a raczej takie wywodzące się z naszej rodzimej kultury – czasami jednak pochodzą po prostu z innego regionu lub zostały zwyczajnie dawno zapomniane. Choć i tutaj znajdą się pewne „kwiatki”. Na przykład „łosoś po dyrektorsku”, czyli sałatka z łososia, awokado i pomidorków koktajlowych bardzo mi się podoba, a do tradycyjnych potraw w Polsce z pewnością nie należy.
Poradnik jest dość obszerny. Podzielony został na osiem działów. Autorka zaczęła standardowo – od przekąsek. „Błękitny gniotek”, „ryżyki” czy też „dyniuszka” brzmią naprawdę intrygująco. Później przechodzimy do zup. Propozycji jest niezbyt wiele, bo zaledwie dwadzieścia jeden, za to popularnych przepisów w stylu „jak ugotować rosół” z pewnością w tej książce się nie znajdzie. Natomiast „zapychanka” lub „cukiniówka piotrkowska” to pozycje, które w poradniku wiodą prym. Kolejnym działem są ryby, później mięsa, dania z mąki, warzyw, by wreszcie przejść do słodkości, przetworów i nalewek. Wszystko to zostało bogato ozdobione kolorowymi zdjęciami, na widok których apetyt obudzi się nawet u największego niejadka.
Format wydania jest nieco większy od A5 (zeszytowego). Całość liczy sobie 270 stron. Przepisy umieszczone zostały na przemian ze „smakowitymi” fotografiami. Oprawę książka ma twardą, lakierowaną, ozdobioną bardzo tradycyjnym zdjęciem barszczu z uszkami. Wszystko zostało przedstawione w przystępny i prosty sposób. Także wystarczy przekartkować książkę by znaleźć odpowiednie przepisy na wymarzone przyjęcie, imieniny, niedzielny deser, czy po prostu zwyczajny, codzienny obiad.
Podsumowując – przy wyborze szerokiego zakresu książki kucharskiej, pozycja „Polska kuchnia domowa” z pewnością jest tą godną polecenia i uwagi pozycją. Ładne wydanie, ciekawe, dobrze skonstruowane przepisy i przystępna cena. Czego można by chcieć więcej? Chyba tylko rozkoszowania się smakiem przyrządzonych własnoręcznie potraw.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Świat Książki
soulmate
A akurat jadłam biedronkowy barszcz z domowymi uszkami 😀
Jakbym kupiła mamie taką książkę to pewnie by mnie nią zbiła po głowie – ale dla siebie: czemu nie? Kiedyś trzeba będzie nauczyć się gotować… ^^