Okrutny miecz – Miles Cameron

Date
paź, 25, 2016

okrutnyNiektórzy czytelnicy lubią wydania kieszonkowe, inni wolą twarde lub miękkie oprawy, ilustracje czy specyficzny sposób szycia. „Okrutny miecz”, drugi tom serii „Syn zdrajcy” to książka należąca do rzadkiego gatunku „wydań cegiełkowych”. W tym specyficznym przypadku można nie tylko zaczytać się w lekturze, ale również użyć książki jako narzędzia do obrony własnej. 

Jak dowiadujemy się już z ostatnich stron pierwszego tomu – cesarz zostaje porwany, a to poważnie zmienia plany Czerwonego Rycerza. On i jego kompania znów są potrzebni, tylko czy uda im się cokolwiek zdziałać gdy tak wiele wydarzeń i osób chce im przeszkodzić? Czerwony Rycerz toczy bitwy na wielu frontach i wszystkie te walki zamierza ostatecznie wygrać.

Tym razem Miles Cameron jeszcze bardziej pogrążył się w swoim własnym chaosie. Setki pomysłów, wydarzeń i postaci. Momentami naprawdę ciężko się w powieści odnaleźć. Nie dziwię się, że obecnie wydawnictwa stawiają na dzielenie książek na niezbyt obszerne części, bo z „Okrutnego miecza” mogłaby powstać cała trylogia. Przynajmniej połowa powieści jednak odbiega od głównej linii fabularnej, a szkoda, ponieważ to ona była w książce najciekawsza.

Natomiast zdecydowanym plusem powieści są genialne, niezwykle plastyczne opisy (zwłaszcza scen batalistycznych), jakie potrafi tworzyć Miles Cameron. Pisarz kreuje je w taki sposób, jakby całą scenę widział na żywo i opisywał to co ma tuż przed oczami. Podobał mi się również fakt, że sam autor potrafi odnaleźć się w swoim chaosie i wątki fabularne splata w logiczną, zgodną chronologicznie całość. Nie pomija również wydarzeń z „Czerwonego Rycerza” tylko kontynuuje je jakby nigdy nie zostały przerwane.

Przygoda, zawiłe intrygi, ciekawe wydarzenia i dobry humor – pod tymi względami powieść nie ustępuje poprzedniemu tomowi. Sporo elementów jednak niestety się popsuło (jak choćby styl autora czy kompletne zepchnięcie na margines, bądź co bądź, głównych wydarzeń). Niekiedy powieść się nieco dłuży, czego praktycznie nie można było dostrzec w części pierwszej.

Przyznam, że szczerze liczę na to, iż wraz z kolejnymi tomami Miles Cameron powróci do pierwotnej formy powieści. Niezwykle miło wspominam przygodę z „Czerwonym rycerzem” natomiast „Okrutny miecz” niestety podobał mi się znacznie mniej. Wciąż jednak jestem ciekawa tego co jeszcze może się wydarzyć w świecie Czerwonego Rycerza i liczę na to, że moja ciekawość nie wygaśnie wraz z kolejnym tomem serii.

Dziękuję!

MAG

Vicky

Trochę nieśmiała, zawsze odrobinę rozkojarzona i najczęściej w czymś głęboko zaczytana. Kocha fantastykę i kulturę Japonii. Z zamiłowaniem tworzy opowiadania i irytuje otaczających ją ludzi. Oprócz bloga (przez zupełny przypadek) prowadzi portale PapieroweMotyle, DuzeKa oraz Secretum. Ps. Zostaw mi swój link w komentarzu, żebym również mogła odwiedzić Twoją stronę!

Leave a comment

Ostatnie Recenzje

Skowronka Hopka. Nie ma rzeczy niemożliwych

Bałagany – gra planszowa

Odrodzona jako czarny charakter w grze Otome #10

Moje szczęśliwe małżeństwo

Najpopularniejsze Artykuły