Pośród ludzi, ukrywając swoją tożsamość, żyją także elfy. Mimo że piękne, nie są to jednak istoty dobre i łagodne, a raczej takie, jakimi opisywał je Szekspir. Egoistyczne, żądne władzy, nie liczące się z nikim i niczym. Jednak tak jak ludzie bywają różni, tak i pośród elfów zdarzają się wyjątki. Skąd jednak wiadomo kto należy do tego wąskiego, niepozbawionego empatii grona?
Paulina niedawno stała się pełnoletnia, ale od kiedy skończyła 13 lat jej życie to ciągnące się pasmo udręk. Niezauważana przez matkę, która rozpacza po śmierci jej starszej siostry, ignorowana przez ojca, który wydaje się nie dostrzegać własnej córki. Nic dziwnego, że dziewczyna zaczyna mieć problemy, w tym wypadku jednak są one hermetyczne i osobiste – Paulina przestaje jeść. Przez lata toczy walkę z anoreksją, która w końcu zaprowadziła ją do szpitala psychiatrycznego, w którym dziewczyna spisana na straty czeka na powolną, nieprzyjemną śmierć. Gdy wszystko wskazuje na to, że jej los został już przypieczętowany, w drzwiach jej pokoju nagle pojawia się niespodziewany wybawca. Jeden z sanitariuszy postanawia zabrać ze szpitala odurzoną lekami psychotropowymi dziewczynę. W tym celu zamraża dotykiem dłoni jej serce, w ten sposób pozorując śmierć pacjentki. Czy jednak Paulina powinna być mu wdzięczna, że wydostał ją z mordującego jej ciało więzienia? Może raczej powinna obawiać się planów, jakie chłopak ma wobec jej niepozornej osoby?
Myślę, że moje wprowadzenie w treść książki nie do końca oddaje rzeczywisty stan rzeczy, ponieważ fabuła niesie ze sobą znacznie więcej. Każda kolejna strona powieści jest niespodzianką i z pewnością nie zamierzam jej odbierać potencjalnym, przyszłym czytelnikom, dlatego zdecydowałam się zdradzić jedynie zarys początkowych wydarzeń. Paulina przez czysty przypadek wmieszała się do świata, którego była częścią, a na jej drodze pojawiło się wiele wydarzeń i wyzwań, które być może ją w znacznej mierze przerastają. Na tym właśnie polega większa część uroku “Nocy Świetlików”.
Historia napisana jest w lekkim stylu, szybko i dobrze się ją czyta. Elżbieta Rodzeń postanowiła wykorzystać wykreowany przez legendy oraz wielu znamienitych pisarzy świat i przerobić go na polskie realia. Można by się było przy takim założeniu obawiać pewnych śmieszności lub banału, ale jej udało się tego uniknąć i stworzona przez nią fabuła nie odbiega od amerykańskich norm, a powiedziałabym, że momentami znacznie je przewyższa.
Książka podzielona została na trzy części i do pierwszej z nich miałam dość sceptyczne podejście, zaciekawiła mnie jednak na tyle, że z przyjemnością kontynuowałam czytanie. Gdy dotarłam do ostatniej, nic nie było już w stanie oderwać mnie od stronic powieści. W historii widać kilka nieprzyjemnych niedociągnięć, ale biorąc pod uwagę cały zarys powieści, bledną one w obliczu przyjemności, jaką przynosi “Noc Świetlików”. Przede wszystkim zabrakło w treści dbałości o szczegóły, a za czym idzie, zrozumienia niektórych zachowań bohaterów. Bardzo podobało mi się to, że elfy różniły się od ludzi – również emocjami i postrzeganiem świata – mniej natomiast przypadło mi do gustu, że nie zostało to nigdzie jasno zadeklarowane. Czytelnik otrzymywał jedynie fragmenty układanki, a reszta polegała na własnych domysłach. Zamiast oglądania barwnego płótna malarza, trzeba było złożyć je sobie z drobnych puzzli, a przy pomocy własnej wyobraźni uzupełnić braki. Odniosłam wrażenie, że fabule zabrakło nieco spoiwa – kleju, który całą trzymałby razem. I tu właśnie dobra byłaby ta dbałość o szczegóły, gdzie każda historia, ma swoją własną historię, a ona otoczona jest kolejną. I szczerze przyznam, że nawet nie zwróciłabym uwagi na ten fakt, gdyby książka była średnia. Jest jednak dobra, a tego w niej zabrakło, żeby mogła stać się świetną.
Szczerze nie polubiłam głównej bohaterki. Zachowywała się egoistycznie i irracjonalnie, tłumacząc sama przed sobą, że chodzi jej wyłącznie o dobro innych. Postępowania pozostałych bohaterów również najczęściej nie rozumiałam. O dziwno jednak wcale nie odbierało to przyjemności z czytania. Było raczej jak obserwowanie świata cudzymi oczami. Poznawanie osób, które mają zupełnie odmienny od mojego tok myślenia.
Powieść jest wciągająca, magiczna i pełna fantazji. Miejscami romantyczna, kiedy indziej brutalna, czasami enigmatyczna i zamglona, a później nagle w sadystyczny wręcz sposób rzeczywista. Gdy odnalazłam w treści fragment z wewnętrznej strony tylnej okładki, w powieści byłam już głęboko zakochana. Ten moment jednak w znacznym stopniu utrwalił moją miłość i obudził szczerą nadzieję na to, że “Noc Świetlików” będzie miała swoją kolejną część. Bardzo chciałabym móc ją przeczytać.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka
Agnieszka Chmielewska-Mulka
Ooo! Widzę, że to kolejna ciekawa książka do przeczytania 😉