
Nasze nieskończone życia
Czy miłość może przetrwać wieczność? A jeśli tak, czy zawsze jest darem, czy może jednak klątwą? Są historie, które opowiadają o miłości tak potężnej, że nie zna granic – ani czasu, ani śmierci. Ale co, jeśli ta miłość niesie ze sobą wieczne cierpienie? Jeśli w każdym życiu prowadzi do tragedii? „Nasze nieskończone życia” to opowieść o uczuciu, które nie ma końca – i o bohaterce, która po raz pierwszy postanawia zawalczyć o swoje przeznaczenie.
O czym jest książka?
Evelyn pamięta wszystkie swoje poprzednie wcielenia. Wie, że za każdym razem, w każdym ciele, każdej płci, jej życie kończy się tragicznie. Ginie przed osiemnastymi urodzinami z ręki Ardena, nadprzyrodzonej istoty, z którą jest nierozerwalnie związana. Próbowała już wszystkiego – uciekać, walczyć, poddawać się – ale los nieustannie pisze ten sam scenariusz.
Tym razem jednak coś się zmienia. Evelyn nie chce umierać. Nie teraz, gdy ma życie, które kocha, i młodszą siostrę, która potrzebuje jej bardziej niż kiedykolwiek. Wie, że ma tylko cztery dni, by złamać klątwę i odmienić swoje przeznaczenie. A przede wszystkim – by nie zakochać się w Ardenie ponownie.
Moja opinia i przemyślenia
„Nasze nieskończone życia” to książka, która zachwyca pomysłem i klimatem. Motyw reinkarnacji i miłości rozciągniętej na tysiąc lat od razu przyciągnął moją uwagę. Historia jest pełna emocji – od bólu i strachu po nadzieję i determinację. Evelyn i Arden to bohaterowie, których więź jest skomplikowana, pełna sprzeczności, a zarazem magnetyczna. Ich relacja napędzana jest przeznaczeniem, które bezlitośnie prowadzi ich do zguby.
Podobało mi się, jak autorka balansuje między teraźniejszością a przeszłością. Retrospekcje pokazujące dawne wcielenia Evelyn i Ardena dodają historii tajemniczości. Każde życie jest inne, osadzone w różnych miejscach i czasach, ale zawsze prowadzi do tego samego finału – śmierci Evelyn. Ta powtarzalność sprawia, że czytelnik niemal odczuwa desperację bohaterki. Jej pragnienie, by wyrwać się z tego kręgu.
Nie ukrywam jednak, że w pewnym momencie książka zaczęła mnie frustrować. Chciałam więcej odpowiedzi, więcej konkretów dotyczących natury klątwy i zasad, jakie rządzą tym światem. Arden zbyt długo pozostaje tajemniczy, a jego zachowanie momentami wydaje się nielogiczne. Niektóre sceny między nim a Evelyn powtarzają się, zamiast posuwać fabułę do przodu, przez co tempo książki chwilami zwalnia. Dobrze by było tego uniknąć. Szkoda, że się nie udało.
Podsumowanie
„Nasze nieskończone życia” to książka, która porusza i wciąga, choć momentami pozostawia niedosyt. To opowieść o miłości, przeznaczeniu i walce o wolność, a także o tym, czy można zmienić los, który wydaje się nieunikniony. Jeśli lubicie tragiczne historie miłosne z elementami fantasy, warto po nią sięgnąć. Niezależnie od tego, czy Evelyn uda się wyrwać z pętli czasu, czy nie – jedno jest pewne: ta historia pozostanie z Wami na długo.
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wydawcy.
Przeczytaj również:
Edyta
Świetna recenzja! Bardzo dobrze oddałaś klimat książki – motyw reinkarnacji i tragicznej miłości brzmi fascynująco. Podoba mi się, że zwróciłaś uwagę na emocjonalną głębię, ale też na pewne niedociągnięcia, jak brak odpowiedzi i powtarzalność scen. Mimo wszystko wydaje się to historia, która zostaje w pamięci. Chyba warto po nią sięgnąć!
Anna
Ta książka nie jest dla mnie. Wiem to po Twojej recenzji. Zbyt przeładowana wątkami, a połączenie historii miłosnej i fantasy absolutnie do mnie nie przemawia.
Ania
Hei! No powiem Ci, że po Twojej recenzji mam totalny dylemat – czy sięgać po tę książkę, czy jednak oszczędzić sobie frustracji. Bo klimat i pomysł brzmią mega intrygująco, ale jak fabuła zaczyna kręcić się w kółko, to łatwo stracić cierpliwość. A Arden… brzmi jak typowy „tajemniczy gość”, który niby ma sekret, ale za długo go ukrywa. Mimo wszystko, lubię tragiczne historie miłosne, więc może dam jej szansę. Dzięki za szczerą opinię!