“Mroczne umysły” to jedna z tych książek, które działają na wyobraźnię, wzbudzają trwogę, a jednocześnie wciągają w swoje głębiny. Dzieci, które ukończyły dziesiąty rok życia, zapadają na tajemniczą chorobę. Większość z nich umiera, ale te którym uda się przeżyć, zostają obdarzone paranormalnymi zdolnościami. Nie jest to jednak powód do radości, ponieważ rząd się ich boi. Nazywa wszystkich ocalałych odmieńcami i zsyła ich do obozów, niewiele różniących się od historycznych obozów zagłady.
Ruby skończyła dziesięć lat, tylko, że na śniadanie nie czekają jej urodzinowe naleśniki. Jej rodzice natomiast w ogóle dziewczynki nie poznają, stała się dla nich obcą osobą. Dziecko zdaje sobie sprawę, że niechcący wykasowało rodzicom pamięć. Ojciec, policjant, chce pomóc odnaleźć jej rodziców, ale w międzyczasie przyjeżdżają oddziały specjalne – nowo powołane wojsko, które zajmuje się dostarczaniem do obozów i pilnowaniem dzieci z pokolenia PSI.
W Thurmond – gorszym niż więzienie miejscu – Ruby każdego dnia musi walczyć o przetrwanie. Dzieci podzielone zostały na kolory, przez wzgląd na swoje umiejętności – zieloni są geniuszami, niebiescy potrafią unosić samymi myślami przedmioty, żółci władają elektrycznością, czerwoni ogniem, a pomarańczowi… ludzkimi umysłami. Ci ostatni zostali bezlitośnie pomordowani, ale Ruby udało się przeżyć, gdyż właśnie dzięki swoim zdolnością ukryła się wśród zielonych.
Akcja w książce toczy się wartko, fabuła została skonstruowana ciekawie i z dbałością o szczegóły. Przyznam, że dość szybko pogubiłam się w mnogości różnych, występujących w powieści organizacji i postanowiłam nie zawracać sobie nimi głowy. Świat, który poznaje czytelnik to nie tylko piekło, w jakim znalazły się dzieci – to cały, amerykański, społeczny kryzys. Nie ma już normalności i wszyscy muszą walczyć o przetrwanie. Inne państwa odcięły się od Stanów Zjednoczonych, których władza nieudolnie stara się zlepić ze sobą porozrywane na strzępy kawałki.
Nie tylko same wydarzenia i otaczające je sprawy zostały w książce starannie dopracowane. Również kreacja bohaterów stoi na naprawdę wysokim poziomie. Ruby, z której punktu widzenia obserwujemy świat, jest sympatyczna, krucha i nieśmiała, ma zaniżone poczucie własnej wartości i błędnie postrzega niektóre sprawy, ale jednocześnie drzemie w niej pewna siła, która przez cały czas towarzyszy dziewczynie i pojawia się wtedy, gdy jest jej najbardziej potrzeba. Na przekór ostatnio panującej modzie, Alexandra Bracken stworzyła wiele postaci, a każdą opisuje z dbałością o szczegóły. Jej świat nie jest pusty i to rzecz, która w zdecydowany sposób wyróżnia powieść na tle innych.
Ciekawa, przemyślana, wciągająca – “Mroczne umysły” to książka, która na długo pozostanie w pamięci czytelników. Jej słowa malują rzeczywisty obraz, który wciągnięty został do fantastycznego, wyimaginowanego świata. Tu nic nie jest pewne, bezpieczne, ani stałe. Czy jeszcze kiedykolwiek ma szansę sie to zmienić? Czy dzieci z pokolenia PSI będą miały szansę dorosnąć? Czy kiedykolwiek powrócą do normalności? Niecierpliwie i zachłannie zaczynam czytać “Nigdy nie gasną” i jestem przekonana, że każdy, kto odważy się zajrzeć do “Mrocznych umysłów”, zrobi dokładne to samo.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Otwarte
Ejdzita49
Również nie znam tej książki, nigdy o niej nie słyszałam. Chyba powinnam jej poszukać 🙂
Agnieszka Chmielewska-Mulka
A ja jak zwykle jestem zacofana i jeszcze jej nie znam…