W wielkiej wojnie zabici zostali strzegący kontynentu bogowie. Od tej pory naród ich pogromcy rządzi całym światem, a jakiekolwiek przejawy wiary uznawane są za zdradę stanu. Tylko skoro bogowie nie żyją, to jak wytłumaczyć cuda, które dzieją się na ulicach upadłego miasta o nazwie Bułyków, które niegdyś uznawane było za centrum starej wiary?
[stextbox id=”custom” caption=”Szczegółowe informacje” bwidth=”2″ color=”296B64″ ccolor=”00257A” bcolor=”00257A” bgcolor=”B8FFEE” cbgcolor=”63A7FF” bgcolorto=”8AFFE8″ cbgcolorto=”A3CEFF” mleft=”10″ mright=”10″ mtop=”10″ mbottom=”10″ image=”null”]autor: Robert Jackson Bennett
wydawnictwo: Papierowy Księżyc
tytuł oryginału: City of Stairs
data premiery: 26 kwietnia 2017
ISBN: 9788365568342[/stextbox]
Wstęp nieco mi się dłużył, ale jednocześnie sprawiał, że chciałam się dowiedzieć „o co w tym wszystkim chodzi?”. Ze strony na stronę powieść wciągała mnie coraz bardziej. Fabuła jest dobrze zbudowana, a narracja ciekawie prowadzona. Książka w całej okazałości prezentuje głupotę niektórych urzędników, co tak naprawdę wcisnąć można zarówno do realnego, jak i fantastycznego świata. Odrobinę natomiast nie podoba mi się koncepcja. Bo co to za bogowie, skoro da się ich zabić? Najbardziej pasowała mi ścieżka, którą obrał między innymi David Eddings, którego bogowie żyją tak długo, jak długo ktoś w nich wierzy.
Powieść utrzymana została w niezwykłym klimacie. Pojawia się w niej odrobina magii, są niezwykłe stworzenia, ale wszystko to kręci się wokół tak naprawdę nigdy nie zapomnianych bogów. Jedynym problemem, jaki miałam podczas czytania książki byli jej bohaterowie (chyba, że za bohatera uznać samo miasto, wtedy ten aspekt uznać bym mogła za perfekcyjny). Nawet gdyby Sarah zginęła na którejś ze stron, to nie byłoby mi jej szkoda. Mimo że ma konkretny charakter i usposobienie, a jej działaniami kierują zrozumiałe motywy, to jednak nie potrafiłam wyczuć jej emocji. Nie polubiłam jej, nie zaprzyjaźniłam się z nią, nie przywiązałam się do niej. Właściwie jej najbardziej pozytywnymi cechami były inteligencja i spora wiedza oraz właściwie obsesja na punkcie wymarłych bóstw. Szkoda, ponieważ trochę mi tego brakowało. Na obronę powieści powiem jednak, że dla odmiany towarzyszący jej Sigrud wywarł na mnie ogromnie pozytywne wrażenie. Szkoda, że jest tylko postacią poboczną.
Fantastyczny kryminał, z nadprzyrodzonymi elementami zagadek – to mi się podoba. Tajemnice i historia, którą rząd za wszelką cenę stara się ukryć. „Miasto schodów” odrobinę nasunęło mi na myśl stare odcinki „Archiwum X” tylko tu zamiast Scully i Muldera była chodząca encyklopedia o imieniu Sarah. Każdy spisek ma w powieści drugie, a może nawet i trzecie dno.
Historia stworzona przez Roberta Jacksona Bennetta jest intrygująca i posiada swój własny, niepowtarzalny klimat. Napisana została ciekawie, szczegółowo i z rozmachem. Wiele jej elementów wymaga głębszych przemyśleń. Z pewnością pisarzowi nie zabrakło oryginalnych pomysłów. Osiągnął też mistrzostwo w rozwijaniu na pozór banalnych intryg w sprawy rozrastające się do kolosalnych rozmiarów. „Miasto schodów” polecam wszystkim wielbicielom surrealistycznej, nietypowej fantastyki. Z pewnością powieścią nie będą zawiedzeni.
Dziękuję!
Karolina
To nie moje klimaty, ale recenzja bardzo ciekawa! Pozdrawiam!
April
Do niedawna fantastyka ze mną nie współgrała. Od jakiegoś czasu mam zamian sięgnąć po jakąś dobrą powieść z tego gatunku. Nie wykluczam więc lektury “Miasta schodów”.
Pozdrawiam serdecznie- http://strefawyobrazni.blogspot.com