Dawno nie trzymałam w rękach takiej cegiełki jak „Mgły Avalonu” spod pióra Marion Zimmer Bradley. Książka jest naprawdę ogromna i bardzo ciężka, liczy sobie prawie 1200 stron. Jak sądzicie, brnęłam przez nie z trudem czy przepłynęłam wraz z nurtem rzeki?
Legendy arturiańskie w nowej interpretacji
„Mgły Avalonu” to nowatorska, subiektywna wizja sagi arturiańskiej. Legenda Króla Artura, opowiedziana z perspektywy występujących w niej kobiet, w szczególności Morgiany la Fay, wychowanki Pani Jeziora. Bohaterka ta posiada również nadprzyrodzone zdolności. W powieści przedstawione zostały wydarzenia, które ukształtowały losy królestwa na przełomie kilkudziesięciu lat. Czy jego magia przepadła na zawsze, czy może jednak udało jej się przetrwać w nieco zmienionej, pasującej do współczesnego świata wersji?
Przemyślenia
Powieść ma twardą oprawę i wydana została w obwolucie, którą można zachwycać się niczym wydaniami książeczek dla dzieci. Kobieta, która kąpie się w jeziorze, jest gładka, góry są chropowate i mają rozpoznawalne kształty. Wydawnictwo zadbało o każdy, nawet najdrobniejszy szczegół. Odrobinę boli jednak tłumaczenie, ponieważ zamiast znanej wszystkim doskonale Morgany, w tekście występuje Morgiana. Dotyczy to również pozostałych bohaterów. Tak jak nie mogę ścierpieć Bilbo Bagosza, tak nie lubię i tych arturiańskich spolszczeń. Zupełnie do mnie nie przemawiają.
Wspominałam na początku, że „Mgły Avalonu” to prawdziwa cegiełka. Nikomu to jednak nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. W powieści jest tyle dialogów, że mimo objętości, bardzo lekko się ją czyta. Trudno było mi oderwać się od opisanych przez Marion Zimmer Bradley przygód. Bardzo spodobała mi się rola, jaką pisarka przedzieliła występującym w legendach kobietom. Cudownie było oglądać świat z ich perspektywy. W zupełności zgadzam się z Isaac’em Asimov’em, to najlepsza wersja sagi arturiańskiej, jaką kiedykolwiek czytałam.
Historia opowiedziana została od początku do końca, życie zatacza krąg, a bohaterowie rodzą się i umierają. Świat kapłanek Avalonu nie znika z dnia nadzień. Zostaje powoli zapominany, jakby rozmywał się w porannej mgle. Całkiem możliwe jednak, że istnieje do dzisiaj, chociaż w nieco innej formie niż ta poznana w opowieściach.
Podsumowanie
Marion Zimmer Bradley przedstawia doskonale wszystkim znane wydarzenia z legend arturiańskich z zupełnie innej, nowej i świeżej perspektywy. „Mgły Avalonu” to ciekawa, dobrze opracowana i niezwykle wciągająca książka, której objętości w ogóle się nie zauważa. Wciąż pozostaję pod ogromnym wrażeniem, jak udało się to pisarce osiągnąć. Lekturę polecam, nie tylko miłośnikom rycerzy okrągłego stołu. Jest naprawdę warta uwagi.
Dziękuję!
Kasia
Cegiełka 😀 staram się takich lektur unikać bo nie mam na nie czasu, ale ten tytuł strasznie mnie kusi. Zapisuję i może uda mi się go przeczytać 🙂
Drusilla
Kocham tę książkę! Została napisana jakby specjalnie dla mnie. Szkoda tylko, że tak niewygodnie się ją czyta. To prawdziwa cegiełka.
Vicky
Niewygodnie się czyta, ale za to jak pięknie prezentuje się na półce 🙂
Małgosia P www.beautycomplex.net
Teraz na pewno nie, ale może jak synek dorośnie to po nią sięgnę 🙂
Kamila
1200 stron? O wow! podziwiam, że dałaś radę!
Vicky
Naprawdę wciąga 🙂
Meg Sheti
To jest gigant, a nie książka 😀 Ale co ciekawe – bardzo dobrze i w miarę szybko mi się ją czytało! 😀 Lubię legendy arturiańskie!
Bookendorfina Izabela Pycio
A ja wciąż mam wielką słabość do cegiełek, lubię dłużej przebywać z bohaterami i w danym klimacie. 🙂
Vicky
Jeżeli mam być szczera, to osobiście jednak wolę, jak książka jest podzielona na nieco mniej obszerne części. Jestem po prostu praktyczna i takie powieści czyta mi się znacznie wygodniej.
Bookendorfina Izabela Pycio
Takie klimaty podchodzą mi, lubię się zanurzać w światy historycznych legend, chętnie zerknę do książki. 🙂
Joanna Bogielczyk
1200 stron – jestem pod wrażeniem! 🙂 Osobiście nie przepadam za tego typu gatunkiem, ani w literaturze, ani w filmie.
Marta Flak
Uwielbiam legendy arturiańskie i chętnie sięgnę po “inną odsłonę” 🙂
DeVi
Przyznaje do razu, że jak przeczytałam tytuł to obudziło się we mnie światełko. A jakie? Bo uwielbiam tego typu powieści. Ostatnio nawet oglądałam film więc tym bardziej się nakręcam 😀
daughter.of.the.books
Chyba nie do końca w moim klimacie, więc póki co raczej się nie skuszę :O
xoxo
L. (https://slowotok-laury.blogspot.com)
Justyna
Wow – nigdy nie czytałam książki o takiej objętości.
Vicky
Zdecydowanie nie jest to wygodne. Za to później ślicznie prezentuje się na półce. 🙂
Głodna Wyobraźnia
Zgadzam się w pełni, że to książka warta uwagi. Wreszcie legendy arturiańskie z kobiecego punktu widzenia! Ale jednak śmiertelna powaga tej książki nie przypadnie do gustu każdemu.
onlypretender
Ojej, te wydania Zysku są prześliczne, a jeszcze jak opisałaś te detale to bardzo chciałabym ją mieć na półce! Objętość troszkę mnie przeraża, ale coś czuję, że jak zaczęłabym czytać, to mocno bym się wciągnęła, w końcu to bardzo moje klimaty! pozdrawiam 🙂
Vicky
Podczas czytania objętości w ogóle się nie zauważa (no chyba, że trzeba ją gdzieś nosić, to wówczas zauważa się nawet bardzo). 🙂
zaczytanamarzycielka8
uwielbiam tę książkę i muszę powiedzieć, że muszę sobie kupić to wydanie bo podobno jest piękne.
Katarzyna Krasoń
Jak ja marzę o tej książce. Odkąd pamiętam mam słabość do legen arturiańskich. Jest w nich coś magicznego. Chętnie przeczytam tę książkę. Bardzo. W dodatku to piękne wydanie, które tak cieszy oczy 🙂
Vicky
Również zakochałam się od razu, jak tylko ją zobaczyłam 🙂