
Melodia wolności
„Melodia wolności” to debiut odważny i dojrzały – z pewnością nie można go nazwać nieśmiałym. Powieść od razu wchodzi na emocjonalne tory, ale robi to z wyczuciem – bez przesady, bez sztucznie wymuszonych łez. Opowiada historię, która – choć osadzona ponad sto lat temu – zaskakująco często wybrzmiewa współcześnie.
O czym jest ta książka?
Aleksandra, córka rosyjskiego pułkownika, przyjeżdża na Podlasie – do rodzinnego majątku Różany Jar. Miejsce to zna tylko z opowieści, bo wychowywała się w Petersburgu. Jej matka była Polką, ojciec – lojalnym sługą caratu. Dziewczyna planuje spędzić lato w odziedziczonym domu, ale szybko okazuje się, że ten pobyt wywróci jej życie do góry nogami.
Poznaje wieś od środka – z jej codziennością, lokalnymi relacjami i nieufnością wobec osoby noszącej nazwisko kojarzone z opresją. Aleksandra z początku nie pasuje do tego świata, a jednak stopniowo się w niego wpisuje. Z czasem znajduje wspólny język z mieszkańcami – i z samą sobą.
W jej życiu pojawia się Stefan – nauczyciel, działacz niepodległościowy i pianista. Relacja, która zaczyna się między nimi rozwijać, od początku skazana jest na komplikacje. Bo Aleksandra jest już komuś obiecana. Bo jej lojalność sięga dalej niż uczucia.
Moja opinia i przemyślenia
To nie jest romans w klasycznym sensie. Autorka nie spieszy się z emocjami, pozwala im dojrzewać. Dzięki temu historia Aleksandry i Stefana wypada wiarygodnie. Ich uczucie nie rodzi się w próżni – dojrzewa w trudnych czasach, pod presją decyzji i społecznych oczekiwań.
Magdalena Buraczewska-Świątek umiejętnie buduje napięcie, unikając przy tym tanich chwytów. Jej styl jest spokojny, subtelny, ale nie mdły. Wpleciony w fabułę motyw muzyki dodaje historii głębi – zarówno emocjonalnej, jak i symbolicznej. Fortepian staje się sposobem wyrażania siebie i konfrontowania się z tym, co niewypowiedziane.
Dużym atutem powieści jest tło historyczne – obecne, lecz nienachalne. Rok 1905, ziemie polskie pod zaborem rosyjskim, rosnące napięcia polityczne – wszystko to stanowi naturalną część świata przedstawionego. Nie jako wykład z historii, lecz jako kontekst wydarzeń.
Postać Aleksandry została wykreowana z dużym wyczuciem. To bohaterka, która przechodzi autentyczną przemianę – satysfakcjonującą i przekonującą. Nie jest idealna, ale ma w sobie siłę i wrażliwość.
Dodatkowo zachwyca również wydanie powieści. Kwieciste, elegancko barwione brzegi i łagodna, stonowana okładka. Naprawdę pięknie współgrają.
Podsumowanie
„Melodia wolności” to solidna, dobrze napisana powieść obyczajowo-historyczna z elementami romantycznymi. Nie ma tu przesady ani fałszywego patosu. Jest za to opowieść o dojrzewaniu do decyzji, o różnicach kulturowych i społecznych, o lojalności, której nie da się pogodzić z każdą miłością. I o tym, jak muzyka może stać się językiem serca.
Jeśli szukasz książki z dobrze oddanym klimatem początku XX wieku, która nie tylko mówi o uczuciach, ale je pokazuje – sięgnij po ten tytuł. A że to dopiero pierwszy tom sagi? Tym lepiej – jest na co czekać.
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wydawcy.
Przeczytaj również: