„Kod gorączki” to prequel serii „Więzień labiryntu” czyli prawdziwa gratka dla fanów twórczości James’a Dashner’a. Nawet koniec świata gdzieś musi mieć swój początek…
Każdy kto miał okazję do lektury cyklu „Więzień labiryntu” (lub nawet po prostu obejrzał ekranizację) przynajmniej raz zastanawiał się nad tym jak to wszystko się zaczęło, kiedy Thomas stał się Thomasem i w jaki sposób zniszczeniu uległ znany nam świat. „Kod gorączki” to książka, która zawiera wszystkie wyczekiwane przez czytelników odpowiedzi.
Po kataklizmach i zarazie, która opanowała świat wciąż istnieli ludzie, którzy próbowali przetrwać. Pozostało w nich jednak niewiele człowieczeństwa. Mimo że próbowali się ukrywać, rodziców Stephena zamordowano, a jego samego zabrano do ośrodka badawczego. Zmieniono mu imię, torturowano, przekonywano do swoich racji, aż wreszcie o wszystkim zapomniał i stał się posłusznym narzędziem. Wszystko co mu się przydarzyło było winą dwóch czynników – Stephen był inteligentny i odporny na „pożogę”.
James Dashner to amerykański pisarz, autor wielu książek fantasy dla dzieci i młodzieży. Sławę jednak przyniosła mu dopiero seria „Więzień labiryntu”. Można w niej znaleść doskonale przedstawioną wizję dystopijnego świata. W „Kodzie gorączki”, prequelu serii, poznajemy życie „dzieci – eksperymentów”, które miały uratować świat. James Dasher stworzył niewątpliwie ciekawą fabułę i rozbudowaną, niezwykle barwną wizję świata po zagładzie. Powieść czyta się szybko i z prawdziwą przyjemnością (myślę, że nie jest to zasługa wyłącznie pisarza, ale też doskonałego tłumaczenia Agnieszki Hałas, której niekiedy zdarza się powiedzieć różne rzeczy lepiej, niż samemu autorowi).
„I oto leżał tutaj, wpatrując się w ścianę swojego pokoju, rozmyślając. Rozmyślając. To było najgorsze ze wszystkiego.”
„Kod gorączki” to historia przemian i kształtowania się młodych bohaterów. To opowieść o tym, do czego byli zdolni, jak daleko potrafili się posunąć. To informacja o tym, po której stronie tak naprawdę stali i wyjaśnienie ich decyzji. To tytuł „must read” dla każdego miłośnika serii, ale także dla osób, które dopiero chciałyby rozpocząć swoją przygodę z „Więźniem labiryntu”. Być może czytelnicy, którzy zaczęliby swoją przygodę właśnie od prequela nie będą czuli się aż tak zaskoczeni kolejnymi tomami cyklu, ale z pewnością wiele rzeczy odbiorą zupełnie inaczej i znacznie lepiej zrozumieją przesłanie, jakie wysłał nam pisarz.
Zarówno „Kod gorączki” jak i pozostałe książki spod pióra James’a Dashner’a serdecznie polecam wszystkim miłośnikom powieści dyspopijnych. To naprawdę kawał doskonale napisanej, młodzieżowej fantastyki, która wciąga od pierwszych do ostatnich stron.
Dziękuję!