Fanaberie – Jolanta Wrońska

Date
sie, 10, 2012

Jak działa giełda? W jaki sposób jedna firma może zniszczyć drugą firmę? Jak doprowadzić kogoś do bankructwa? Czy serce i ciężka praca w jakikolwiek sposób przysłużyć mogą się w biznesie? O tym i wielu innych rzeczach, dowiedzieć się można, sięgając po „Fanaberie”.

Klara rozwiodła się z mężem. Mieszka teraz sama z trójką dorastających dzieci (w tym jednym adoptowanym) i posiada sieć cukierni o nazwie „Fanaberie”. W życie co chwila wdraża jakieś nietypowe projekty – a to jedzenie, na myśl o którym tradycjonaliści dostają palpitacji serca, a to szkoła tańca dla starszej córki, Zuzanny, a to osiedle dla opuszczających domy dziecka sierot i recydywistów. Kiedy jednak daje się uwieść przystojnemu playboyowi po pięćdziesiątce, złe rzeczy spadają na nią całą kaskadą. Jej firma jest zagrożona i wygląda na to, że nikt już nie może Klarze pomóc…

Tak naprawdę niezwykle ciężko jest mi ująć fabułę „Fanaberii” w kilku zdaniach. To wbrew pozorom dość skomplikowana historia. Klara nie tylko dzielnie walczy o swoją firmę, ale również bardzo wiele wspomina. Swoje własne dzieciństwo, to jak z mężem zdecydowali się przygarnąć Jonatana, nieprzyjemną przygodę gdy potrąciła psa. Opowiada o ludziach i zdarzeniach, każde rozważając i analizując. Przeplata się to momentami z historiami jej dzieci. Bystrej, kochającej taniec, licealistki Zuzy, studenta Jonatana, który w dalszym ciągu, mimo upływu lat, nie potrafi nazwać Klary matką, oraz najmłodszej z nich, Matyldy, od urodzenia niedowidzącej dziewczynki. Mimo tego, że nie zawsze żyją w zgodzie, w kryzysowej sytuacji, gotowi są stanąć za sobą murem.

Przyznam szczerze, że kompletnie nie tego się spodziewałam, kiedy czytałam opis książki. Miałam nadzieję na wesołą, familijną opowieść, która wprowadzi mnie w lekki nastrój. Zamiast tego dostałam pisaną dość ciężkim językiem (wielokrotnie, żeby zrozumieć dane słowo, np. z gwary śląskiej, musiałam prosić o pomoc przeglądarkę internetową) instrukcję obsługi firmy i giełdy. Gdyby wykroić te kawałki (z których jednak, po podziękowaniach sądząc, autorka właśnie była najbardziej dumna), to powieść uznałabym za świetną. Tu jednak, przez te nieinteresujące zwykłego zjadacza chleba dane, książka zwyczajnie obfitowała w dłużyzny.

Zdecydowanym atutem „Fanaberii” są bohaterowie. Ich charaktery i osobowości zostały rozbudowane, łatwo się do nich przywiązać i z miejsca znienawidzić lub polubić. Relacje między nimi zostały przemyślane i przedstawione bardzo szczegółowo. Większość z nich poznajemy przez wspomnienia i przemyślenia Klary, ale na przykład dzieci również mają swoje własne epizody. Tym powieść zdecydowanie mnie urzekła.

Smakowita okładka i ciekawa treść. Czego chcieć więcej? „Fanaberie” to powieść, która intryguje i wzrusza. Nie jest to jednak lekkie, banalne czytadło. Trzeba włożyć w czytanie nieco wysiłku i przemyśleć treść trzymanej w dłoniach lektury. Nieco ambitniejszej publiczności książkę polecam. Ludzie nie szukający emocjonalnych wrażeń i głębszych treści, a jedynie czystej rozrywki, mogą być powieścią nieco zawiedzeni.

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Świat Książki

Vicky

Leave a comment

Ostatnie Recenzje

Skowronka Hopka. Na ratunek zimie

Bałagany – gra planszowa

Odrodzona jako czarny charakter w grze Otome #10

Moje szczęśliwe małżeństwo

Najpopularniejsze Artykuły