Jak poradzić sobie na świecie, kiedy straciło się wszystko? Dziewczyna bez grosza przy duszy, bez ani jednej bliskiej osoby, głodna, wyczerpana, bez planów na przyszłość. Co stałoby się z nią, gdyby nie pomoc dobrych ludzi?
Po tragicznych wydarzeniach w Akadii zarówno Calder jak i Eden sądzą, że nikomu innemu nie udało się przeżyć. Dziewczyna szczęśliwym zrządzeniem losu trafia pod skrzydła bogatego Felixa, który nie tylko daje jej cudowną pracę, ale również staje się dla niej jak ojciec. Kiedy domyśla się, że Eden jako dziecko mogła zostać porwana, uruchamia swoje kontakty i pomaga jej odnaleźć matkę. Co jednak w tym czasie dzieje się z Calderem i czy ta historia doczeka się szczęśliwego zakończenia?
Bardzo podobało mi się porównanie Eden do blasku poranka – rośliny, która jednocześnie jest śliczna jak kwiat i silna jak chwast. Mia Sheridan potrafi tworzyć niezwykle adekwatne i plastyczne odniesienia, dzięki którym przedstawia pewne sprawy w jasnym i pięknym świetle. Cała jej twórczość wygląda właśnie w ten sposób i wywiera na czytelnikach ogromnie pozytywne wrażenie.
Wydaje mi się, że „Eden” to książka właściwie niepotrzebna. Wystarczyłoby dodać parę rozdziałów do „Caldera”, a tak pisarka niekiedy próbowała wymyślać problemy na siłę – byleby tylko coś się działo. „Eden” to już nie romans, a historia obyczajowa – bohaterowie są razem i wiedzą, że nic tego nie jest w stanie zmienić. Oczywiście po przeczytaniu pierwszej części druga jest lekturą obowiązkową, ale wyraźnie widać, że pisarce służą jedynie krótsze, jednotomowe formy.
Lekturze towarzyszy wiele skrajnych emocji. Bohaterowie mają problemy o podłożu psychologicznym, a życie bezustannie rzuca im kłody pod nogi. Z powieścią z pewnością nie można się nudzić – połyka się ją jednym tchem. Jest to jednak baśń, a nie odzwierciedlenie rzeczywistości. Mimo że Mia Sheridan stworzyła realistyczny zarys fabularny to jednak później nieco przesadziła i jej powieść stała się czystą fantastyką (co nie zmienia oczywiście faktu, że bardzo wciągającą fantastyką). Jej postacie natomiast są niezwykle wyidealizowane, co też zdarza się wyłącznie w baśniach.
Powieść z przyjemnością polecę osobom, które nie mają nic przeciwko fikcji literackiej i nie oczekują po beletrystyce realizmu. Jestem przekonana, że każda czytelniczka, która skończy czytać „Caldera” nie będzie mogła powstrzymać się przed sięgnięciem po „Eden”. Jeżeli jednak masz jeszcze jakieś wątpliwości, to wiedz, że ta historia posiada naprawdę mocne zakończenie. Polecam!
Dziękuję!
Bookendorfina Izabela Pycio
Czytałam “Bez szans” i “Bez winy”, przyjemne obyczajowe czytanie, na wypełnienie wakacyjnych wieczorów. 🙂
Karolina
Fajna recenzja 🙂
Irena Bujak (Bujaczek)
Muszę w koncu nadgonić Sheridan, bo mam małe tyły. 🙁