Romanse historyczne, paranormalne, młodzieżowe – takich książek na rynku jest pełno. Mimo to zawsze świetnie się sprzedają. Co jest w nich takiego, że zawsze znajdą się czytelniczki, które mają na tego typu książki ochotę? „Dziewczyna, która chciała zbyt wiele” nie zachęca specjalnie upiornie różową okładką, a jednak coś kusi, żeby zajrzeć do środka. Pytanie tylko czy warto? Czy cokolwiek wyróżnia ją na tle pozostałych tego typu powieści?
Meg jest zbuntowaną nastolatką o niebieskich włosach, która robi wszystko, by poczuć, że żyje. Pewnego dnia, za namową swojego pseudo-chłopaka, Eryka posuwa się o krok za daleko. Wchodzi na most kolejowy, na którym jakiś czas temu zginęła pod kołami pociągu dwójka nastolatków. Ona i jej przyjaciele są pijani, a do tego palili trawkę. Policjanci, gdy ich aresztują, postanawiają jednak nie stawiać młodzieży przed sądem. Zamiast tego wymyślili dla nich innego rodzaju pokutę. Nastolatki, a w tym przede wszystkim Meg, mają pracować na nocną zmianę z patrolami pogotowia, straży pożarnej i policji. Główna bohaterka trafia do ściśle przestrzegającego prawa i przepisów, dziewiętnastoletniego policjanta Johna. Zarówno on jak i ona kryją w sobie tajemnice z przeszłości. Rzeczy, przez które kompletnie nie są w stanie się dogadać.
Przyznam szczerze, że nie stawiałam „Dziewczynie, która chciała zbyt wiele” wysokiej poprzeczki. Od razu, kiedy po nią sięgałam, zrzuciłam ją do poziomu zwykłego „czytadła”. Stąd może też spotkała mnie ta miła, zupełnie nieoczekiwana, niespodzianka. Książka trzyma wysoki poziom, zawiera wiele głębokich przemyśleń i zdecydowanie nie jest o niczym. Porusza wiele istotnych problemów związanych z życiem młodzieży, chorobami i traumami z przeszłości. Tu nie chodzi o banalny, szkolny romans. Powieść reprezentuje sobą zdecydowanie więcej.
Akcja książki co prawda do wartkich nie należy, ale z pewnością niesie ze sobą wiele uroku. Humor z jakim postrzega świat Meg jest rewelacyjny (książka pisana jest z jej punktu widzenia). Fabuła jest momentami nieco naciągana, ale ogólnie uważam ją za ciekawą i przemyślaną. Po prostu pisarce nie udało się wszystkiego wiarygodnie ze sobą połączyć, nie przeszkadza to jednak w odniesieniu do całej treści. Pozostali bohaterowie również stworzeni są całkiem nieźle. Widać, że autorka włożyła wiele serca w wymyślanie ich literackich kreacji. Po przeczytaniu książki naprawdę wiele mogę powiedzieć o Tiffany, Willu, Eryku czy Lois. Nie są dla mnie obcy i epizodyczni, mimo że to nie o nich była powieść.
„Dziewczynie, która chciała zbyt wiele” to książka, którą (mimo różowej okładki) naprawdę polecam. Warto ją przeczytać, ponieważ ma szansę zostawić po sobie ślad w naszych myślach i życiu. Problemy występujących w niej postaci nie są typowo amerykańskie, są raczej uniwersalne i każdy mógłby się z nimi borykać (czego oczywiście nikomu nie życzę). Sądzę, że dzięki tej powieści łatwiej nam będzie zrozumieć niektórych ludzi. Nie wszystko przecież w życiu musi być takie, na jakie wygląda.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję portalowi Nastek
Tala
Jakoś mnie ta książka nie przekonuje 🙂 Więc ja raczej powiem “nie”
inka144
Mówię tej książce: “tak, tak, tak!” 🙂 Bardzo chciałabym ją przeczytać, ale wątpię, czy szybko trafi do biblioteki w moim mieście 🙁