Demony, bezimienni, sługi bogini Elishty, zostały pokonane i zapędzone do podziemi. Jednak ponieważ płodzili dzieci ze zwykłymi kobietami, a ich potomkowie zewnętrznie niewiele różnili się od ludzi, nikt nie był w stanie odnaleźć i zgładzić wszystkich, a oni wciąż ukrywają się gdzieś na świecie. Są niebezpieczni. Ich krew oraz ślina powodują choroby i śmierć. Zabijają Ziemię i wszystko co żywe. Tropem takich właśnie istot podążają Wędrowcy Erin Błogosławionej, półwilki, półludzie, żyjący w lasach wraz ze swoimi watahami. Strażnicy, stojący ponad prawem, których głównym celem jest oczyścić Ziemię z plugastwa.
„Dzieci demonów”, pierwszy tom trylogii „Psia ziemia”, czytało się szybko i łatwo. Jest to króciutka aczkolwiek dobrze napisana i ciekawa książka. Na dodatek ujęta w nietypowy sposób i nic tak naprawdę nie sugerowało jaka będzie jej fabuła – ani opis z tyłu, ani żadne zapowiedzi czy sama okładka. Treść to pozytywnie zaskakująca niespodzianka. Autor potrafi bawić się słowem i w swojej historii postawił na niekonwencjonalne sposoby opowiadania.
Główną bohaterką – a może raczej w tym wypadku „naszymi oczami” byłoby bardziej adekwatnym stwierdzeniem – jest Wędrowczymi Erin Błogosławionej, której imienia nie da się wypowiedzieć w ludzkim języku. Wraz z mężem zajmują się oczyszczaniem Ziemi z krwi dzieci demonów, których wydzieliny niszczą wszystko co żyje. Gdy znaleźli w lesie, na swoim terytorium, martwe, pełne skazy ciało, a kobieta-wilk wniknęła w jego pamięć, zaczęli prowadzić śledztwo w poszukiwaniu innych, jeszcze żyjących istot jego pokroju. Prowadzona wspomnieniami odwiedza miejsca, w których przebywał zmarły by, jak po nitce do kłębka, trafić do ciągle żyjących dzieci demonów.
I właśnie w ten sposób poznajemy całą opowieść, poprzez wspomnienia martwego półczłowieka, które przeżywa, zupełnie jakby tam była, Wędrowczyni Erin Błogosławionej. Jest to niezwykle nowatorski i oryginalny sposób przedstawienia akcji. Na dodatek, mimo powszechnego przekonania o tym, że „pomioty demonów” są złe, wraz z przebiegiem fabuły okrywamy, że one również mogą mieć duszę, troszczyć się o bliskich i odczuwają zupełnie to samo co ludzie. Książka pełna jest również innych niesamowitych atrakcji. Wyobraźnia autora nie zna granic. Dziwaczna magia, specyficzne, przyciągające uwagę wynalazki. Niepozbawiona jest również brutalności, okrucieństwa i dosadnie opisanej biedy. Świat stworzony przez J.M. McDermott’a należy do tych mrocznych i nieprzyjaznych, w których nigdy nie chciałabym się znaleźć. Za to pisarz przedstawia wszystko w taki sposób, że jego dzieło czyta się z zapartym tchem.
Wydanie powieści jest staranne i ładne, tłumaczenie bez zarzutu, nie natknęłam się również na żadne błędy korektorskie. Grafika okładki jest interesująca i dobrze zaprojektowana, a w książce, dzięki szerokim skrzydełkom, nie zaginają się rogi. Po przeczytaniu tych niespełna 270 stron od razu chciałoby się sięgnąć po kolejną część. Historia została podzielona na maleńkie fragmenty i stosunkowo krótkie rozdziały, co jest naprawdę wygodnym rozwiązaniem. Jeżeli ma się spokojniejszą chwilę, to na przeczytanie całości, nawet osobom delektującym się słowem i opisami, starczy zaledwie jeden wieczór.
Jak już wspomniałam wcześniej, treść „Dzieci demonów” poznaje się szybko, łatwo i przyjemnie, choć momentami z sercem pełnym grozy. Sposób pisania autora należy do tych przyjaznych czytelnikowi. Nawet kiedy opisuje skomplikowane, nie istniejące w realnym świecie rzeczy, wiemy co miał na myśli i o co mu chodziło. Książka jest typową historią fantasy (miejscami nawet raczej dark fantasy), mieszczącą się z wszystkimi elementami w kanonach tego gatunku. Opowieść porywa, a potem wciąga w swoją głębię i chociaż przenigdy nie chciałabym znaleźć się w stworzonym przez pisarza świecie, to od jego słów ciężko mi było się oderwać.
O autorze słów kilka
J.M. McDermott to amerykański pisarz, który ukończył University of Houston, gdzie uczył się kreatywnego pisania, oraz University of Southern Maine, na którym robił licencjat z literatury popularnej. Jest autorem książek „The Last Dragon”, „Women and monsters” oraz „Dzieci demonów”, które są pierwszym tomem trylogii „Psia ziemia”. W lutym ukazała się jej kontynuacja „When We Were Executioners”, która niebawem powinna zostać wydana również w Polsce.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie portalowi Nowaczytelnia.