“Niewolnicy z Socorro” to już czwarty tom serii “Drużyna” poczytnego pisarza fantastyki młodzieżowej Johna Flanagana. Jakie przygody tym razem czekają dzielną Drużynę Czapli? Czy cykl jest tak samo poczytny jak sławni “Zwiadowcy”?
Drużyna Czapli, zmęczona już morskimi patrolami, otrzymuje zadanie stacjonowania w Araluen, na mocy paktu z królem. Chłopcy mają strzec wód królestwa. Jeszcze podczas podróży natykają się na tonący statek i oczywiście spieszą jego załodze z pomocą. Kto jednak jest sprawcą złowrogiego wypadku? Jaka misja i jak wiele nowych przygód czeka dzielną drużyną gdy dotrą już na miejsce?
Każda z książek Johna Flanagana jest tak samo dobrze napisana i wciągająca. Pisarz, ku uciesze fanów, stworzył drugą powieściową serię – choć dziejącą się w innych realiach i z odmiennymi bohaterami, to jednak polegającą zupełnie na tym samym. Cykl “Drużyna” dostarcza wiernym czytelnikom całe morze rozrywki i wiele, niezapomnianych przygód. W powieści nie brakuje również świetnego humoru i to nie takiego, który wywołuje jedynie nikły uśmieszek, a takiego, który powoduje naprawdę niepohamowany śmiech.
Choć fabuła jest przewidywalna, to jednak śledzi się ją z przyjemnością. Akcja toczy się wartko, a czytelnik z przyjemnością podąża śladem młodych bohaterów. Pisarz ma już swój własny, doskonale wyrobiony i świetnie wszystkim znany styl. Czyta się go lekko i miło. Postacie są sympatyczne i bez problemu można się do nich przywiązać. Jedyną rzeczą, która odbiega od kanonów dobrej fantastyki jest brak stylizacji językowej. Ponieważ jednak jest to książka młodzieżowa, można zrozumieć brak takiego zabiegu. Nastoletni czytelnicy nie koniecznie musieliby za nim przepadać, a to przede wszystkim do nich skierowane są słowa tej książki.
Samo pojawienie się w historii bohaterów “Zwiadowców” również było całkiem dobrym zabiegiem. Jak zwykle jednak prym wiodą Hal i jego przyjaciele. Powieść może nie jest perfekcyjna, z pewnością jednak można ją zakwalifikować do tych bardzo dobrych, porządnie napisanych i ciekawych. Choć cykle pisarza liczą sobie po kilkanaście tomów, to jednak jemu wciąż nie brakuje pomysłów. Z łatwością przychodzi mu również ożywianie swoich bohaterów, którzy wydają sie być jak najbardziej realni i prawdziwi.
“Drużyna” to seria którą polecam zwłaszcza dla młodszego pokolenia. Jest to jeden z nielicznych cyklów, który czytać mogą zarówno chłopcy jak i dziewczynki. Z grona współczesnej literatury wyróżnia go między innymi to, że nie jest “literaturą dla nastolatek”. To bardzo pozytywnie, gdyż momentami zaczynam się już obawiać, że nastoletni chłopcy w ogóle niczego nie czytają, ale co mają czytać gdy nikt niczego dla nich nie pisze? Zarówno “Zwiadowcy” jak i “Drużyna” to idealne wprowadzenie ku temu, by zacząć swoją pierwszą przygodę z fantastyką. Obie serie gorąco polecam!
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Jaguar
Agnieszka Chmielewska-Mulka
Ja to już raczej nie jestem “targetem”, ale polecę ją mojemu chrześniakowi 😉