„Czarne jak heban” to już trzeci tom znakomitej, trzymającej w napięciu, kryminalnej, młodzieżowej serii spod pióra fińskiej pisarki Salli Simukka. Jak tym razem potoczą się losy nastoletniej Lumikki i czy ponownie uda się jej wybrnąć cało z opresji?
Lumikki otrzymuje główną rolę w szkolnej sztuce „Czarne jabłko” i jest to chyba jedyna normalna rzecz, jaka dzieje się w jej życiu. Afera narkotykowa, poważna sprawa z sektą, podróże po europejskich miastach – ostatnimi czasy świat dziewczyny przewrócił się do góry nogami. Teraz jednak również nie będzie spokojnie i nie chodzi tylko o rodzinne tajemnice czy nocne koszmary. Pojawiają się także anonimowe wiadomości od kogoś, kto zbyt dobrze ją zna…
Dlaczego ta książka jest taka cienka? Nie posiada nawet dwustu stron. Wielka szkoda, bo sądzę, że nie tylko ja, ale wszyscy wierni czytelnicy Salli Simukki liczyli na znacznie więcej. Mam nadzieję, że jeszcze nic straconego i niebawem pojawi się nowa powieść spod pióra autorki. Jej historie są nie tylko ciekawe i oryginalne, zawierają również elementy świadczące o czystym geniuszu pisarki. Nie przypominam sobie bym kiedykolwiek wcześniej spotkała się z tak intrygującą, jednocześnie nieprzewidywalną i bardzo mi bliską bohaterką.
Akcja powieści toczy się w szybkim tempie, a jej zwroty niejednokrotnie zaskakują czytelnika. Salla Simukka umiejętnie buduje napięcie, a cała, dopracowana w najdrobniejszych szczegółach fabuła, pozostaje tajemnicza aż do ostatnich stron. Również bohaterowie wykreowani zostali znakomicie – nie tylko sama Lumikka, ale również drugoplanowe postacie, które pojawiają się w historii.
Styl pisania i język jakim posługuje się autorka są proste i lekkie, ale jednocześnie mocne i wyraziste. Krótkie zdania w powieści zazwyczaj świadczą o braku barwnych opisów, w fińskiej trylogii jednak tak nie jest. Pisarce udało się przekazać wszystko co chciała i wpłynąć na wyobraźnię czytelników, jednocześnie w żaden sposób nie utrudniając im zadania. Powieść napisana została bardzo obrazowo i niezwykle szybko się ją czyta. Wydaje mi się, że stworzenie książki w taki właśnie sposób to wcale nie taka łatwa sprawa i Salla Smimukka musiała wspiąć się na wyżyny pisarskiego kunsztu.
Ostatnie strony „Czarne jak heban” czytałam z żalem i prawdziwym smutkiem. Koniec? Jak to koniec? Dlaczego? Nie chciałam rozstawać się z Lumikki, jej sposobem rozumowania i oryginalną osobowością. Nie miałam ochoty odrywać się od jej przygód. Jeżeli nie to świadczy o tym, że powieść jest dobra, to nie mam pojęcia na jakiej podstawie powinniśmy oceniać książki. Zarówno „Czarne jak heban” jak i poprzednie tomu fińskiej trylogii serdecznie wszystkim polecam. To lektura po którą naprawdę warto sięgnąć – nie zależnie od upodobań czy zainteresowań.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję grupie wydawniczej Foksal
Marta
Cześć 🙂 Śledzę Twojego bloga już od dluzszego czasu i szczerze muszę przyznac, ze naprawdę swietnie piszesz 🙂 Dawno nie czytalem czegoś dobrego 🙂 Naprawde masz talent, sam podzielam w pewnej mierze, choc nie zawsze, Twoje zdanie i poglady, może dlatego tez mi się tak swietnie Ciebie czyta 🙂 Pozdrawiam
Edyta
Zgadzam się, książki naprawdę fajne.
Fenko
Strasznie chcę przeczytać 🙂 obecnie jeszcze nie mam na wyciągnięcie ręki pierwszej części, ale mam nadzieję, że wkrótce!
TalaZ
Książka okazała się dla mnie naprawdę sporym zaskoczeniem i to w pozytywnym znaczeniu tego słowa 🙂
Cassin - Zakładka do Przyszłości
Po jakich jeszcze miastach podróżowała bohaterka? Ja pamiętam tylko Pragę w drugim tomie serii 🙂 U mnie wystąpił ten problem, że nie mogłam się za bardzo z Lumikki zidentyfikować, ale całość serii oceniam dobrze – ten trzeci tom wreszcie zrobił jakieś większe nawiązanie do baśni niż tylko tytuł i parę scen. Podobała mi się fabuła sztuki “Czarne Jabłko” 🙂