„Coś świętego” Sarah Dessen to już czwarta książka spod pióra pisarki jaką czytam, a na półce czeka na mnie jeszcze piąty tytuł. Samo to już świadczy o tym jak bardzo twórczość pisarki przypadła mi do gustu. Czy i tym razem powieść spełniła moje oczekiwania?
Sidney dorasta w cieniu starszego brata, przez co czuje się zupełnie niedowartościowana. Nic więc dziwnego, że dziewczyna akceptacji próbuje szukać w zupełnie innym miejscu. Znajduje ją w dużej rodzinie, która mimo problemów i przeciwności losu wciąż trzyma się razem, a jej członkowie wspierają się wzajemnie i w naturalny sposób przyjmują do siebie Sidney.
Sarah Dessen jak zawsze porusza w swojej powieści poważny i ponadczasowy problem. Nie wszystkie dzieci mogą liczyć na zainteresowanie, zrozumienie i akceptację ze strony rodziców. Natomiast rodzice nie zawsze zdają sobie sprawę z potrzeb własnego dziecka i z faktu, że nie poświęcają mu wystarczającej ilości uwagi. Zadziwia mnie jakim sposobem, tworząc tak wiele historii, Sarah Dessen potrafi sprawić, że każda z nich jest inna i niepowtarzalna. Największą wadą powieści jest jej długość (a raczej krótkość) – można przeczytać ją dosłownie w dwie, trzy godziny.
Powieść czyta się szybko i z przyjemnością. Jest jednocześnie lekka i mądra. Oczywiście i tym razem motywem przewodnim jest wątek romantyczny, który w ciekawy sposób został zbudowany od samych podstaw. Obok niego natomiast pojawiają się relacje łączące pozostałych bohaterów powieści – realistyczne i niezwykle życiowe.
Podobają mi się wydania książek, które ukazały się spod pióra Sarah Dessen. Mimo że nie wyróżniają się niczym szczególnym jeżeli chodzi o jakość, to posiadają prześliczne szaty graficzne, a każdy, kolejny tytuł pasuje do poprzedniego. Stojąc obok siebie na półce tworzą piękny, iście tęczowy komplet.
Polubiłam Sidney, jej poczucie humoru i inteligencję. Pozwoliłam by jej historia mnie porwała. Z niecierpliwością wyczekuję na kolejne powieści spod pióra pisarki, ponieważ pozwalają mi, choć na chwilę, oderwać się od moich własnych problemów. Jestem za to naprawdę ogromnie wdzięczna.
„Coś świętego” czyta się szybko i przyjemnie, nie jest to jednak działo, które zapadnie nam na długo w pamięć. Może to jednak i lepiej, gdyż za jakiś czas z przyjemnością powrócę do lektury. Książkę polecam wszystkim tym, którzy mają ochotę na lekką, mądrą lekturę i nie stronią od powieści dla młodzieży. Tacy czytelnicy na pewno będą zadowoleni.
Dziękuję!
Tea
Mówiąc szczerze to już okładka mnie jakoś zniechęca do sięgnięcia po lekturę 😉 Chociaż jak ma się ochotę na coś lekkiego i nieangażującego to pozycja wydaje się być idealna 😉
Vicky
Mi również nie podoba się okładka, ale zawartość już znacznie bardziej 🙂