Siedziała zamknięta w łazience. Płakała. Uważała, że wszystko w niej jest do kitu. Nawet imię miała obciachowe. Łucja… kto w dzisiejszych czasach nazywa córkę Łucja? Dlaczego mama nie mogła jej dać jakiegoś normalnego, zwyczajnego imienia, jak na przykład Kasia albo Ola? Szczytem jej marzeń było nazywać się Julia. To takie piękne, jednocześnie niepospolite i akceptowane przez wszystkich imię. Gdyby nazywała się Julia z pewnością mniej przeszkadzałyby jej włosy w nijakim kolorze, blada cera i chuda, płaska sylwetka.
Wierzchem dłoni wytarła wciąż napływające do oczu łzy. W końcu kiedyś będzie musiała stąd wyjść. Wiedziała, że i tak będą się z niej śmiali, ale nie chciała dać im tej satysfakcji. Nie miała zamiaru pokazywać się z czerwoną twarzą i zapuchniętymi od płaczu oczami.
Kiedy zadzwonił dzwonek, opuściła swoją bezpieczną kabinę, przemyła zimną wodą twarz i już zupełnie opustoszałym korytarzem popędziła na lekcje.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Łucja nie cierpiała jeździć zatłoczonym autobusem. Przeszkadzał jej zapach ludzkiego potu i ciężka woń różnego rodzaju perfum. Jak zwykle postanowiła się wyłączyć. Czytała właśnie jedną ze swoich ulubionych książek, do których miała zwyczaj wielokrotnie wracać. W tym momencie był to szósty tom „Mrocznej Wieży” Stephena Kinga. Doszła do niesamowitego fragmentu opisującego rosnącą na Manhattanie czerwoną różę, od której zależały losy świata, kiedy usłyszała nad sobą czyjś głos.
– Lubisz tą książkę?
Spojrzała zaskoczona. Stał nad nią wysoki blondyn, w typie chłopaków, których nigdy nie podejrzewałaby o odezwanie się do niej. Jego przydługa jasna czupryna ułożona była w artystyczny nieład. Patrzył na nią bystrymi niebieskimi oczami.
– Mam całą serię – kontynuował dalej niewzruszenie, kiedy się nie odezwała. – King pisze świetnie, nie sądzisz?
Łucja zaczerwieniła się wściekle. Dlaczego on do niej gadał? Nagle autobus gwałtownie zahamował. Przewróciłaby się niechybnie, gdyby nieznajomy jej nie złapał.
– Uważaj – powiedział lekko rozbawiony, delikatnie przytrzymując dziewczynę.
Autobus zatrzymał się na przystanku. Speszona i zawstydzona Łucja zrobiła pierwszą rzecz jaka przyszła jej do głowy. Wyrwała się chłopakowi i wybiegła na dwór.
– Hej! – zawołał za nią – upuściłaś książkę!
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Było słoneczne, wiosenne popołudnie. Wiał ciepły, delikatny wietrzyk. Łucja wysiadła na złym przystanku, więc miała teraz kawałek drogi do przejścia. Cieszyła się jednak z tego. Serce dalej biło jej jak oszalałe, do tego czuła się jak skończona idiotka, a musiała się przecież uspokoić. Umówiła się z koleżankami z klasy. W grupie miały przygotować prezentację z biologii.
Jej szkolna przyjaciółka, Magda, była prawdziwą pięknością. Kręcone brązowe włosy sięgały jej do ramion. Miała duże, migdałowe oczy i czerwone, pełne usta, zazwyczaj układające się w ironiczny uśmiech. Kiedy Łucja weszła do domu Magdy, pozostałe dwie dziewczyny z grupy już siedziały wygodnie na kanapie.
– No nareszcie jesteś – odezwała się jedna z nich, miała na imię Karolina. Tlenione blond włosy sięgały jej niemal do pasa. Lubiła ubierać się wyzywająco, tak więc i teraz siedziała w obcisłej mini spódniczce i odsłaniającym pępek topie. – Ile można na ciebie czekać?
– Przepraszam – powiedziała cicho Łucja – autobus mi uciekł – skłamała.
Magda zgromiła tamtą wzrokiem. Zmusiła się do przyjaznego uśmiechu.
– Wiesz Łucja, tyle na ciebie czekałyśmy… Chciałybyśmy dzisiaj wyjść, a ty jesteś taka dobra z bioli… Może to nam napiszesz? To chyba nie sprawi ci problemu? Przeczytamy jutro na przerwie i wszystko razem przedstawimy.
– Ale… – zaczęła niepewnie dziewczyna.
– No weź, nie zrobisz tego dla mnie? Przecież jesteśmy przyjaciółkami, prawda?
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Następnego ranka Łucja szła do szkoły w ponurym nastroju. Niosła w teczce cztery wersje referatu, z pozaznaczanymi kawałkami do przeczytania dla każdej z koleżanek. W plecaku miała materiały do prezentacji. Wiedziała, że Magda udaje jej przyjaciółkę, tylko kiedy czegoś od niej chce. Nie miała jednak odwagi postawić się szkolnej gwieździe. Po za tym taka przyjaźń była i tak mimo wszystko lepsza niż samotność.
Miasteczko szkolne, w którym znajdowała się szkoła Łucji, otoczone było kompleksem sportowym. Znajdowały się tam boiska, budynek z mini siłownią, bieżnia oraz oczywiście trybuny. Kiedy dziewczyna weszła za ogrodzenie zobaczyła, że na trybunach siedzą jacyś chłopacy. W jednym z nich rozpoznała blondyna, który zaczepiał ją w autobusie. Sama nie wiedziała czemu na twarzy pojawiły jej się piekące rumieńce. Przyspieszyła kroku. Chciała stamtąd jak najszybciej zniknąć. Było jednak za późno. Chłopak już także ją zauważył. Podszedł do niej luźnym krokiem. Z jego twarzy nie schodził rozbawiony uśmiech. Dziewczyna uznała, że sobie z niej drwi.
– Hej – powiedział, stając przed nią, zmuszając tym samym dziewczynę, żeby się zatrzymała. Spojrzała na niego pytająco. W jego bystrych niebieskich oczach błąkały się rozbawione iskierki. – Zostawiłaś książkę… – zaczął. – Przyniosłem ci.
Wyjął z plecaka jej powieść. Zaskoczona wyciągnęła po nią rękę. Tak naprawdę nie sądziła, że kiedykolwiek ją odzyska.
– Dzięki… – powiedziała nieśmiało.
Spojrzał na nią z wyrzutem. Ciągle wyglądał na rozbawionego. Na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmiech. Zabrał książkę z zasięgu rąk dziewczyny.
– Więc jednak postanowiłaś się odezwać? – spytał, wcale nie oczekując odpowiedzi. – Naprawdę sądzisz, że tak należy traktować kogoś kto się pofatygował aż tutaj, żeby oddać ci książkę?
Łucja obrzuciła go wściekłym spojrzeniem. Zaczynał jej działać na nerwy.
– Dziękuję ci bardzo, że mnie znalazłeś i przyniosłeś mi moją książkę – powiedziała z sarkazmem w głosie. – To bardzo miło z twojej strony. Oddasz mi ją czy chcesz mi po prostu podokuczać? – spytała zrezygnowana.
– Tak lepiej – uśmiechnął się do niej oddając książkę.
Dziewczyna schowała ją do plecaka. Nawet nie zauważyła kiedy i w jaki sposób zjawiła się przy nich Magda. Migdałowooka piękność uśmiechnęła się zalotnie do blondyna.
– Cześć – odezwała się, a uroczy uśmiech wyglądał, jakby przykleił się do jej twarzy. – Jesteś kolegą Łucji? Nazywam się Magda.
– Hej, ja jestem Emil.
– Wybieramy się z Łucją w piątek wieczorem do Ego, może się przyłączysz, Ty i Twoi koledzy?
Wzruszył ramionami.
– Właściwie, czemu nie.
– Świetnie, to jesteśmy umówieni na osiemnastą – Magda pomachała mu na pożegnanie ciągnąc zdezorientowaną Łucję za sobą do szkoły.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Piątek zbliżał się nieubłaganie dużymi krokami. Łucja wcale nie miała ochoty nigdzie wychodzić. Wolała, tak jak zwykle, zostać w domu. Magda jednak nie zamierzała jej odpuścić.
– W co ty się ubrałaś? – warknęła na koleżankę. – Zapomniałaś, że dzisiaj po szkole idziemy do pubu?
– Nie zapomniałam – powiedziała smętnie Łucja. Miała na sobie szerokie bojówki, wyciągniętą bluzę z kapturem w motylki i trampki. Niesamowicie kontrastowało to z obcisłymi spodniami i wiśniowym błyszczącym topem Magdy. – Ja nie idę.
– Oczywiście, że idziesz – wtrąciła się Karolina. – Jakby to wyglądało, gdybyśmy bez ciebie spotkały się z twoim kolegą. Pomyślałaś o tym?
– To nie jest mój kolega – burknęła dziewczyna.
– Jaaasneeee – powiedziała Magda przeciągając w wyrazie sylaby. – Nie możesz mi tego zrobić, przecież jesteśmy przyjaciółkami, prawda? Idziemy wszystkie razem.
Łucja niechętnie skinęła głową. Wiedziała, że tamta wygrała. Jeżeli jej odmówi, zwyczajnie nie będzie miała w szkole życia.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Po lekcjach Łucja niechętnie powlekła się za koleżankami. Nie czuła się dobrze w ich towarzystwie, a na dodatek bardzo odstawała ubiorem. Karolina i Iza były równie wystrojone i wymalowane co Magda. Rozmawiały o chłopakach i ostatnich trendach mody. Łucja wolałaby porozmawiać o książkach, kiepskich horrorach albo planowanych wycieczkach. Żałowała, że żadna z dziewczyn nie podziela jej zainteresowań w najmniejszym nawet stopniu.
Kiedy znalazły się pod drzwiami Ego, Emil i jego kumple czekali już na nie przed wejściem. Chłopak przedstawił im rudego dryblasa – Rafała i niższego kolegę o ciemnych włosach – Piotrka. Rudzielec przyjrzał się uważnie dziewczynom. Popatrzył niechętnie na Łucję.
– Wiecie, że nikt nam nie sprzeda piwa jak tam z nią wejdziemy? Ona nawet na piętnaście lat w tym stroju nie wygląda… Czemu nie ubrałaś się jakoś inaczej?
Dziewczyna zmieszała się jeszcze bardziej. Po co miała ubierać się inaczej? Przecież nawet nie chciała tu przychodzić. Wiedziała, że to będzie po prostu kolejny pretekst do drwin i głupich żartów na jej temat. Zresztą nigdy nie interesowały jej specjalnie modne ubrania. Po za tym i tak rodziców nie było na nie stać.
– Łucja tak zawsze – stwierdziła Magda pogodnie – ale chyba masz rację. Mała, nie pogniewasz się prawda? – powiedziała z nutką kpiny w głosie. – Następnym razem ubierzesz się lepiej.
– Wy idźcie, ja się tym zajmę – stwierdził Emil, nie zwracając uwagi na rozczarowane spojrzenie Magdy. – Niedługo do was przyjdziemy – stwierdził po prostu i delikatnie pchnął dziewczynę w kierunku centrum miasta.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
– Dokąd idziemy? – spytała zaskoczona Łucja, kiedy zniknęli za rogiem.
– Zobaczysz – stwierdził wzruszając ramionami.
Zabrał dziewczynę do centrum handlowego. Weszli do pierwszego większego sklepu z ubraniami. Emil chwycił coś z wieszaków i zaprowadził dziewczynę prosto do przymierzalni. Podał jej ubrania i kazał się przebrać. Lekko oszołomiona Łucja wykonała polecenie chłopaka. Otworzyła drzwi kabiny ubrana w ciasne niebieskie jeansy, krótką czarną koszulkę na ramiączkach i granatowy sweterek.
– Ok. Może być – stwierdził chłopak podchodząc do niej i uwalniając jej gęste włosy z grubo plecionego warkocza. – To już w tym zostań.
Spojrzała na niego szeroko otwartymi brązowymi oczami.
– Kiedy mnie na to nie stać…
Roześmiał się.
– O to się nie martw, mnie stać.
– Ale…
– Nie ma żadnego „ale”, wracamy do Ego.
Zapłacił, wziął od Łucji siatkę z jej starymi ciuchami i razem wrócili do pubu.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
W Ego wszystkie stoliki były już pozajmowane. Magda i reszta paczki siedzieli w rogu. Łucja zarumieniła się widząc, że koleżanki obrzucają ją niedowierzającymi spojrzeniami. Z twarzy kolegów Emila także zniknęły pełne politowania uśmieszki. W ubraniach które nie były na nią za duże i rozpuszczonych włosach dziewczyna wyglądała zupełnie inaczej.
Łucja usiadła przy stoliku na miejscu obok Magdy. Szkolna gwiazda udawała, że nie zauważyła w niej żadnej zmiany, w rzeczywistości jednak, w środku gotowała się z wściekłości. Emil poszedł kupić dla nich piwo. Mimo, że dziewczyna nie piła nigdy alkoholu, tym razem postanowiła zrobić wszystkim na przekór. Kiedy chłopak postawił przed nią kufel podniosła go i pociągnęła duży łyk.
Magda postanowiła nie marnować takiej okazji. Potrąciła łokciem siedzącą obok niej koleżankę. Szklanka przechyliła się oblewając sporą ilością złotawego płynu nowe spodnie Łucji. Pozostali wybuchli śmiechem. Dziewczyna zerwała się od stolika.
– Przepraszam – bąknęła i uciekła do łazienki.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Zrozpaczona Łucja spędziła w toalecie dłuższą chwilę. Próbowała wysuszyć zaplamione spodnie. Czuła się okropnie. Nie mogła zrozumieć, czemu Magda jej to zrobiła. Wszystko w jej życiu kończyło się zazwyczaj właśnie w tego typu koszmarny sposób. Wreszcie zdecydowała się wyjść. Postanowiła, że wymknie się i pójdzie prosto do domu. Kiedy jednak otworzyła drzwi zobaczyła Emila. Stał luzacko oparty o przeciwległą ścianę, a przydługa grzywka niesfornie opadała mu na oczy.
– Wszystko w porządku? – spytał kiedy wyszła.
– Tak – odpowiedziała cicho – chcę iść do domu.
Gdy próbowała wyminąć chłopaka złapał ją za rękę. Spojrzał jej w oczy.
– To prawda, że twoja koleżanka nie jest zbyt miłą osobą, ale nie sądzisz, że jeżeli teraz wyjdziesz będziesz czuła się jeszcze gorzej?
– Nie masz pojęcia co czuję – syknęła. – Zapomnij. Puść mnie! Wychodzę.
– To prawda – przyznał – nie mam pojęcia, ale się o ciebie martwię. Nie pozwolę ci iść samej.
Łucja z trudem powstrzymywała się od płaczu. Chciała zostać sama. Zagryzła jednak zęby. Nie miała pojęcia czego ten chłopak od niej chce.
– Super, w takim razie mnie odprowadź, bo ja na pewno tutaj nie zostanę.
Wzruszył ramionami.
– Ok. – stwierdził po prostu.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
W poniedziałek Łucja dalej była w bardzo złym humorze. Po przygodzie w pubie Emil odprowadził ją do domu. Po drodze nie odzywali się do siebie. Chłopak więcej nie naciskał. Dziewczyna miała wszystkiego serdecznie dość. Za dwa tygodnie kończyła siedemnaście lat. Zapowiadało się, że to będą jedne z najsmutniejszych urodzin w historii. Ponure rozmyślania przerwała jej Magda.
– W piątek było paskudnie! To wszystko twoja wina – naskoczyła na nią. – Zniknęłaś gdzieś w trakcie! Co ci przyszło do głowy. Co gorsza Emil też zniknął. Tylko nie mów mi, że byliście razem?!
– My, razem? – spytała zażenowana Łucja.
– Jasne, że nie – skorygowała się Magda – to przecież niedorzeczne. Taki chłopak miałby zainteresować się tobą? – roześmiała się kręcąc głową. – Zresztą i tak nie wyglądalibyście dobrze ze sobą. On jest mój, pamiętaj.
Szkolna gwiazda odeszła korytarzem śmiejąc się z czegoś razem z nieodłącznie towarzyszącymi jej Izą i Karoliną.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Nieszczęśliwa i w złym humorze Łucja wracała do domu. Jak zwykle wszystko szło nie tak jakby chciała. Kiedy przechodziła obok boiska do koszykówki usłyszała czyjeś wołanie.
– Hej! Lucy!
Zdziwiła się, że ktoś w ten sposób odmienił jej imię. Bardzo jej się to spodobało. Nasunęło dziewczynie na myśl stare kawałki Beatlesów których bezustannie słuchał jej tata.
Podbiegł do niej zdyszany Emil. Jak zwykle, na jego twarzy gościł szeroki uśmiech. Na widok chłopaka poczuła jednocześnie złość i miękkość w kolanach. Sama nie wiedziała czy bardziej ma ochotę go kopnąć czy rzucić się mu na szyję. Budził w niej falę sprzecznych uczuć i emocji. Po prostu nie mogła uwierzyć w to, że się do niej bezinteresownie odzywa. Podejrzewała, że to jakiś pomysłowy żart, albo może zakład. Na pewno nie zamierzała uwierzyć w jego czyste intencje. Spojrzała na niego niechętnie.
– Cześć – powiedziała najspokojniej jak potrafiła, kiedy znalazł się przy niej.
– Gniewasz się na mnie za coś? – zapytał przyglądając się jej ciekawie.
– Właściwie to nie… – odparła zawstydzona, że zauważył. – Jestem po prostu wściekła na wszystko dookoła.
– Rozumiem… masz chwilę? Może mam coś, co poprawi ci humor.
Usiedli na trybunach. Chłopak wyciągnął z plecaka książkę. Łucja natychmiast się ożywiła.
– Masz już „Rok Wilkołaka”? Super! Ja będę miała dopiero za dwa tygodnie, wtedy dostanę kieszonkowe. Nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam…
Roześmiał się wesoło.
– Ja już przeczytałem. Chcesz, to mogę ci pożyczyć.
– Naprawdę? Mógłbyś? – spojrzała na niego pełnymi nadziei oczami.
Podał jej książkę. Porozmawiali jeszcze przez chwilę, wymienili numerami telefonu, a potem dziewczyna wróciła do domu. Szła tym razem z podniesioną głową i w o niebo lepszym nastroju.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Spotkali się także następnego dnia. Kiedy Łucja przyznała się Emilowi, że bardzo chciałaby coś zmienić w swoim wyglądzie, chłopak zaprowadził ją do swojej kuzynki, która pracowała jako fryzjerka. Paulina była bardzo miłą, rozgadaną osobą. Kiedy skończyła, Łucja nie poznawała samej siebie. Jej włosy nabrały ładnego, kasztanowego odcienia. Obcięte były tak, że opadały dziewczynie na lewą stronę twarzy asymetryczną grzywką. Z przodu krótsze, z tyłu sięgały do łopatek. Nie mogąc się nadziwić, jak to odmieniło jej wygląd, co chwila przeglądała się w lustrze. Paulina promieniała z dumy widząc, że dziewczynie się podoba.
Kiedy Łucja wróciła do domu, wygrzebała z dna szafy swoją odświętną sukienkę, w której właściwie nigdy nie chodziła. Na wieczór umówiła się z Emilem i naprawdę miała ochotę ją założyć. Ponieważ pogoda była dość ładna, nie wahała się specjalnie długo.
Szła w pogodnym nastroju, dumnie unosząc głowę i prostując plecy. Zniknęła smętna, przygarbiona sylwetka. Pierwszy raz dziewczyna zauważyła, że nie jest niewidzialna. Co jakiś czas ktoś zerkał za nią na ulicy.
Kiedy spotkała się z Emilem na twarzy chłopaka, jak zwykle, gościł wesoły uśmiech. Na jej widok rozpromienił się jeszcze bardziej.
– Hej, piękna – przywitał się z dziewczyną.
Łucja i tym razem nie potrafiła ukryć rumieńca. Dziewczyna właściwie nie do końca wiedziała co się wokół niej dzieje. Straciła poczucie rzeczywistości. Jedli jakieś lody, siedzieli gdzieś, rozmawiali. Później wybrali się na spacer po błoniach. Stanęli na wzgórzu, z którego rozciągał się cudowny widok. Chłopak przysunął się odrobinę i pocałował ją delikatnie. Serce Łucji zatrzepotało. Przeszył ją dziwny, przyjemny dreszcz. Kolana się pod nią ugięły, a potem ogarnęła ją panika. Odskoczyła od Emila jak oparzona. Zaczęła po prostu biec przed siebie, nie patrząc gdzie.
– Lucy! – usłyszała wołanie. – Lucy! Wracaj! Przepraszam!
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Następnego dnia w szkole, Łucja czuła się koszmarnie. Nie mogła przestać myśleć o tym, że zrobiła z siebie kompletną idiotkę. Bardzo lubiła Emila, ale ciągle nie mogła wyzbyć się uczucia, że to jakiś podły żart. Zdawała sobie sprawę, że jest cichą, szarą myszką. Jakim cudem taki chłopak mógłby się nią zainteresować? Tak czy inaczej wiedziała, że schrzaniła wszystko i Emil się do niej więcej nie odezwie. Zostawiła w klasie plecak i swoim starym zwyczajem zniknęła wypłakać się w łazience.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Magda i jej koleżanki siedziały w sali lekcyjnej. Obgadywały właśnie z pełną zawziętością dziewczyny z klasy. W pewnym momencie usłyszały dźwięk przychodzącej wiadomości. Wydobywał się z plecaka Łucji.
– O! Patrzcie, to kujonka dostaje od kogoś smsy? – zaśmiała się Karolina.
– Niemożliwe – stwierdziła Magda sięgając po telefon koleżanki. – Sprawdźmy to, nawet nie zauważy.
Klasowa gwiazda wyciągnęła komórkę Łucji i wraz z przyjaciółkami przeczytała smsa. Był od Emila: „Gniewasz się na mnie? Naprawdę przepraszam! Spotkajmy się dzisiaj o siedemnastej w kawiarni, Cube Cafe, dobrze?”.
– Co za suka! – warknęła Iza – przecież wiedziała, że on jest twój.
Magda gniewnie zmrużyła oczy.
– Jej niedoczekanie. Zaraz sama mu odpiszę – uśmiechnęła się paskudnie, a wredny grymas oszpecił jej ładną twarz.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Emil siedział w kawiarni. Zadręczał się tym, że źle odczytał uczucia Łucji. Był przekonany, że dziewczyna go lubi w ten właśnie sposób. Nie wiedział gdzie popełnił błąd, ale nie chciał, żeby się na niego gniewała.
Jego rozmyślania przerwała jakaś dziewczyna. Przypominała mu lalkę Barbie, tyle, że trochę za bardzo pociemniałą od wielu godzin spędzonych na solarium. Zdał sobie sprawę, że już ją kiedyś poznał. Była koleżanką Łucji… jak ona miała na imię? Karolina?
– Cześć – przywitała się z nim poważnym tonem, siadając naprzeciwko. Spojrzał na nią pytająco. – Chciałam cię tylko poinformować, że Łucja nie przyjdzie. Nie jest tobą zainteresowana. Przysłała mnie, żebym ci to powiedziała.
– Ok. no to na razie – powiedział chłopak wstając od stolika.
Zniknął za rogiem i wyciągnął telefon. Nie wierzył w to co powiedziała ta dziewczyna. Był przekonany, że nawet gdyby Łucja nie chciała go już więcej widzieć, nie wysłałaby koleżanki, żeby mu o tym powiedzieć.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Umówili się w parku, nieopodal centrum handlowego. Emil zdziwił się widząc skuloną na ławce postać. Podszedł do niej i usiadł obok. Dziewczyna płakała.
– Dlaczego płaczesz?
– To przez ciebie – przyznała cicho. – Dla ciebie pewnie to nic nie znaczyło, ale to był mój pierwszy pocałunek. Nie mogę znieść myśli, że sobie ze mnie żartowałeś. Czuję się jak idiotka.
– To wyznanie miłosne? – zażartował chłopak.
– Zapomnij, że cokolwiek powiedziałam – szepnęła. – W ogóle zapomnij o wszystkim na mój temat.
Miała ochotę zapaść się pod ziemię, uciec jak najdalej. Wstała z ławki, gotowa do ucieczki.
– Zaczekaj – złapał ją za rękę. – Dlaczego tak mówisz? Oczywiście, że mnie obchodzisz, a do tego bardzo mi się podobasz.
Popatrzyła na niego lśniącymi od łez oczami.
– Kiedy Magda powiedziała, że…
Chłopak przewrócił oczami.
– Jaka znowu Magda? To ta sama, która powiedziała mi, że nie chcesz mnie więcej widzieć?
Łucja spojrzała na niego pytająco. Smętnie pociągnęła nosem.
– Jak to?
– Umówiliśmy się przez smsy, w kawiarni… – powiedział,
Dziewczyna pokręciła głową.
– Nie dostałam od ciebie żadnej wiadomości.
Westchnął.
– No to tym bardziej wszystko jasne. Ona nie jest twoją przyjaciółką. Uważaj na nią.
– Wiem – skinęła głową Łucja – nigdy nią nie była. A ty mnie nienawidzisz, prawda? – spojrzała smutnym wzrokiem na chłopaka.
Emil uśmiechnął się do niej.
– Kto ci naopowiadał takich głupot? – delikatnie objął ją ramieniem, a ona nie uciekła. Przez dłuższą chwilę milczeli. – Lucy… – zaczął niepewnie. – Chciałabyś być moją dziewczyną?
Spojrzała na niego niedowierzająco. W jej oczach ciągle lśniły łzy, przestała jednak płakać. Niepewnie skinęła głową. Chłopak rozpromienił się cały.
– Naprawdę bardzo cię lubię, Lucy.
– Ja ciebie też – powiedziała kładąc mu głowę na ramieniu. Na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech.
Nad parkiem zachodziło słońce. Wszystko dookoła skąpane było w jego czerwono-pomarańczowym blasku. Teraz nadejdzie noc, a po niej zupełnie nowy, wspaniały, pełen cudownych obietnic dzień.
The End
Somatodrol
Cześć, od dłuższego czasu obserwuję ten blog i jestem pełen podziwu. Jeden z lepszych blogów o urodzie Zapraszam do mnie zainteresowanych tematyką sportów siłowych
Arisu~~
Uważam że jak chłopak pyta się ”czy zostaniesz moją dziewczyną?” to znaczy że będzie z nią tylko przez jakiś czas, lecz jak powie ”Kocham Cię” albo ”Czy wyjdziesz za mnie?” to to już nabiera innego koloru opowieści i te słowa to jest coś jak prawdziwe uczucie, oraz przysięga bycia razem na zawsze. Nie do końca życia, tylko ”na zawsze” ~~ <3 ale to tylko moje zdanie
IRRESA
O, dziękuję! *uśmiech* Ale fajnie!
Mogę być z siebie dumna?
Miye
Irresa, awansowałaś na moją rzeczniczkę prasową! *smile*
IRRESA
W każdym razie mniejsza o to. *uśmiech*
Rozprówacz
ważne, że opowiadanie jest bez zarzutów
IRRESA
A to była “szkolna elita”, mieli wyglądać na starszych! I Magda chciała poderwać Emila, a jak Łucja była ubrana tak, to nie dość, że dla nich wyglądała jak dziecko to i Magdzie było wstyd pokazać się przy niej. ;>
Rozprówacz
ja ro rozumiem, ale ja osobiście uważam taki sposób myślenia za durny
IRRESA
Rozprówacz – one szły do klubu! W dodatku z przystojnym chłopakiem. Miały wyglądać dorośle. Zalotnie. A ta się tak ubrała. Rozumiesz?
Rozprówacz
rozumiem też, za jakimi dziewczynami ja się rozglądam w klubie.
Rozprówacz
szerokie bojówki, wyciągnięta bluza z kapturem w motylki i trampki…. możesz mi wyjaśnić co jest dziwnego w takim stroju?
IRRESA
A ja kocham i “Błękitne Marzenie” i Pamiętniki… A szczególnie “Pamiętnik Smutnej Królewny”! Tak wiem – powtarzałam to dziesięć tysięcy razy, Ty Vicky już się pewnie do tego przyzwyczaiłaś… ;]
Marina.
Zakończyć w takim miejscu to grzech!m Napisz coś, a będę.. wdzięczna ;p . Baardzo mi się ten tekścik podoba. 😀
Miye
Moim ulubionym tekstem, z serii tych “zwyczajnych” bez elementów fantastyki, jest “Błękitne Marzenie”. Może to spróbuj przeczytać?